Zaśmiał się i zamknął drzwi.
-Dzisiaj będziesz spała w pokoju a ja w salonie.- powiedziałam.- Jutro pojadę po jakiś nowy telefon i pójdziemy razem po jakiś nowe meble.
-Okej.- odpowiedziała.
-Czuj się jak u siebie.
Gdy już to powiedziałam poszłam do toalety a gdy już z niej wyszłam zauważyłam jak moja przyjaciółka śpi. Też postanowiłam iść spać.
Obudziłam się przez głośny odgłos kutni. Nie wiedziałam kto to. Wstałam przetarłam oczy i rozejrzałam się. Poszłam sprawdzić co się dzieje, weszłam do mojego pokoju i ujrzałam zapłakaną Sindy.
-Co się stało?- zapytałam.
-Mój chłopak mnie zdradził.
Przytuliłam ją i zaczęłam mówić, że nie jest jej wart. Po chwili się uspokoiła i zaczęła się śmiać.
-Dzisiaj na imprezie napewno kogoś fajnego poznasz.- zaśmiałam się.
-Oby.
Poszłam do kuchni zrobić śniadanie.
-Chcesz tosty z avocado?- zapytałam.
-Ja już jadłam.
Zdziwiłam się. Wtedy dopiero zauważyłam, że była godzina trzynasta. Zjadłam śniadanie i zaczęłam się ubierać. Założyłam biały top, szerokie jeansy z dziurami i na to rozpiętą bluzę. Założyłam też moje białe AIR i wzięłam białą torebkę na ramie. Dla ozdoby założyłam perełki na szyje.
-Idziesz ze mną po mój telefon?- zapytałam.
-Okej, tylko zaczekaj sekundę.
Po kilku minutach zaczęłyśmy wychodzić z domu. Gdy zamykałam drzwi nagle Sindy przypomniało sobie, że zostawiła pieniądze w torebkę i musi jeszcze wejść. Ja czekałam za nią na klatce.
-Nie mogę znaleść mojej torebki.- powiedziała.
-Poszukaj dobrze.
Gdy tak czekałam założyłam słuchawki. Nie zauważyłam, że z swojego mieszkania wychodzi Martin. On to wykorzystał i złapał mnie od tylu. Odskoczyłam jak oparzona.
-Co ty taka płochliwa?- zaśmiał się.
Wyjęłam słuchawki z uszu i odpowiedziałam mu:
-Bo kuźwa mnie straszysz.
-Gdzie się wybierasz?
-Ide z Sindy po mój nowy telefon a potem po meble do jej pokoju.
-Yhm. I myślisz, że same dacie rade przenieść meble?
-Co sugerujesz?
-Idę z wami.
Spojrzałam ze zdziwieniem na Martina.
-Ty i zakupy?- zaśmiałam się.
-A czemu nie?
-Jak chcesz.
Wtedy z mieszkania wyszła Sindy i zatrzymała się gdy zobaczyła Martina.
-Idzie z nami.- zaśmiałam się.- Mamy nową koleżankę.
Sindy wybuchła śmiechem.
-Dobra chodźcie bo jeszcze muszę wejść do kawiarni.- powiedziałam.
-Do kawiarni?- spytał Martin.
-Nie zdążyłam zrobić sobie kawy.- odpowiedziałam.
-W sumie ja też bym się jej napiła.- dodała Sindy.
Zamknęłam drzwi i zeszliśmy na dół. Weszliśmy do kawiarni a następnie poszliśmy do sklepu Ios. Gdy do niego weszłam od razu poszłam na półkę z IPhonami.
-Który najlepszy?- zapytałam Martina i Sindy.
-Ten biały.- odpowiedział Martin.
Spojrzałam się na niego z oburzeniem.
-Tu kuźwa wszystkie są białe.
Martin się zaśmiał pod nosem. Nie ukrywam ja też zaczęłam się śmiać. W końcu padło na Iphona 13. Kupiłam go i od razu zaczęłam spisywać wszystkie kontakty i aplikacje.
-Dobra teraz możemy iść do meblowego.- odpadła Sindy.
-Ej...- zaczęłam.- Jak my weźmiemy te meble?
-O kuźwa. Nie przemyślałam tego.
-Dobra wracamy się do bloku i jedziemy moim autem.- powiedziałam.
Każdy się zgodził, więc ruszyliśmy z powrotem pod blok. Zajęło nam to około 5 minut. Wsiedliśmy do mojego auta. Widziałam jak każdemu się nudzi jazda więc otworzyłam dach.
Od razu każdemu poprawił się humor. Nie interesowało nas to, że mamy potargane włosy. Zaczęliśmy śpiewać piosenki. W końcu dojechaliśmy do sklepu z meblami. Wysiedliśmy z auta i zaczęliśmy oglądać meble.
-A tak w ogóle to jak wy się poznaliście?- zapytała Sindy.
Zaśmiałam się.
-Powiedzmy, że przez biznes.- odpowiedział jej Martin.
Po kilku godzinach oglądania mebli, Sindy w końcu wybrała.
-Te.- powiedziała.
-Dobry wybór.- odezwałam się.
Poszliśmy do kasy zapłacić za meble a Martin wpakował je do auta. Pojechaliśmy prosto do domu.
-Sindy. Nie obrazisz się kiedy złożymy te meble jutro?- zapytałam.
-Nie.- odpowiedziała.
-A czemu nie możecie złożyć ich teraz.- zapytał Martin.
-A widziałeś godzine?- zaśmiała się Sindy.
Była 16:15.
-O kurde. Dobra to ja ide do siebie a wy się szykujcie.
Gdy zamknęłam drzwi zaczęłyśmy się szykować. Ja wybrałam czarną sukienkę w, której prawie widać mi było moje majtki ale stwierdziłam, że ważniejsze jest to żeby była ładna. Dobrałam do tego moje perełki na szyje i czarne szpilki. Sindy natomiast wybrała czerwoną sukienkę. Gdy wybiła 16:55 znalazłyśmy się już na dole bo wiedziałam, że tam będzie za nami czekać Martin.
-Jak wyglądamy?- zaśmiała się do Martina Sindy.
-Bosko.- zaśmiał się.
Też zaczęłam się śmiać. Gdy wsiadaliśmy Martin otworzył nam drzwi. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Nie powiem ale stresowałam się. Kiedy już wchodziliśmy do środka przywitałam się z właścicielem, a gdy trochę się oddaliłam usłyszałam jak kolega Martina mówi:
-Niezłe łaski wyrwałeś. Najlepsze w całym mieście.
-To są moje koleżanki.- odpowiedział mu Martin.
Po tych słowach przyśpieszył krok i kiedy już mnie dogonił obiło mnie lekko ramieniem i przyciągnął do siebie. Zaczęliśmy się śmiać.
Po kilku godzinach zabawy ustaliliśmy, że gramy w butelkę. Kręcić zaczynał kolega Martina.
Oczywiście musiało paść na mnie.
-Dobra. Aurelia pytanie czy wyzwanie.- zapytał.
-Pytanie.- odpowiedziałam.
-Okej. To... Um...- zastanawiał się.- Jak udało Ci się wyrwać takiego przystojniaka.- Spojrzał na Martina.
Zaczęłam się śmiać.
-Ale ty jesteś głupi.- prychnął Martin.
-No dawaj. Odpowiadasz albo pijesz.- powiedział Alex.
-Nie wyrwałam go.- zaczęłam jeszcze bardziej się śmiać.
Martin potarł twarz rękoma.
-Czyli nie jesteście razem?- zapytał.
-Nie, tłumanie.- odpowiedział mu Martin.
-Ej spokojnie to tylko gra.- zasmiali się jego koledzy.
Spojrzałam na Martina. Chciało mi się śmiać. Pokręciłam głową.
-Dobra kręcisz dziewczynko.- zaśmiał się Martin.
-Ale ty głupi jesteś.- odpowiedziałam mu.
Zakręciłam. Padło na jednego z kolegów Martina.
-Dobra pytanie czy wyzwanie.- zapytałam.
-Wyzwanie.
-Pocałuj najładniejsza osobę w tym pokoju.
Każdy zaczął się śmiać a ja szturchnęłam moja przyjaciółkę łokciem. Specjalnie zadałam mu to pytanie bo widziałam jak moja przyjaciółka na niego patrzy.
-Okej.- on wstał i podszedł do mnie.
Zdziwiłam się gdy pocałował mnie. Widziałam jak Martin sie wkurzył.
-Kręć tą pieprzoną butelką.- powiedział Martin.
Chłopak jak na rozkaz zakręcił butelką i wypadło na Martina.
-No dawaj.- zaczął Martin.
-Pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie.
-Wybierz jedną osobę z tąd, która musi siedzieć na twoich kolanach przez następne sześć kolejek.
Każdy zaczął się śmiać ale Martin zwlekał z wyborem.
-No dawaj.- zaśmiałam się.
Martin wstał i zaczął iść w stronę moją i mojej przyjaciółki. Ponownie zdziwiłam sie gdy podniósł mnie. wziął mnie za ręke i zaprowadził na swoje miejsce. Potem posadził mnie na swoich kolanach. Każdy zaczął się śmiać. A ja byłam przerażona. PRZERAŻONA! Spojrzałam się na Martina, który chyba był zadowolony ze swojego wyboru.
-Dobra kręć.- powiedział jeden z chłopaków.
Tak minęło kolejne kilka godzin. Chciałam iść do toalety i nie zauważyłam kiedy jeden z kolegów Martina znalazł się z mną.
-Hej.- powiedział.
-Hej.- odpowiedziałam.
-Może chcesz pójść na górę? Mamy tam wygodne łóżka.
-Nie dzięki.
-No chodź będzie fajnie.
Złapał mnie za ręke. Nagle za mną pojawił się Martin.
-Przecież powiedziała, że nie chce.- powiedział.
-Dobra jezu.- poszedł sobie.
-Dzieki.- powiedziałam.
-Teraz musisz wyświadczyć mi przysługę.- uśmiechnął się.
-Jaką?
-Pocałuj mnie.
Zdziwiłam się. Nie wiedziałam czy się przesłyszałam czy to moja wyobraźnia.
-Słuchaj Miller.
Wymienił moje nazwisko.
-Odkąd Cie zobaczyłem chciałem cie mieć. Nie wiem czemu tego nie zauważyłaś. Ale ja cie naprawdę pragnę.- powiedział.
Nie mogłam wydusić z siebie słowa.
-Okej.- w końcu wydusiłam z siebie słowa.
Zaczęliśmy się całować. Nawet nie pamietam jakim cudem znaleźliśmy się w pokoju gościnnym. Martin zdjął ze mnie sukienkę a potem resztę.
YOU ARE READING
Dziewczyna bez zasad
Romansa19 letnia Aurora kupuje własne mieszkanie w Paryżu. Jej tata jest szefem mafii. Poznaje chłopaka. Jego ojciec również jest szefem mafii. W końcu ich ojcowie się dogadują i zaczynaja wspołpracować. Aurora z Martinem są wrogami. Po czasie się w sobie...