15. Dłoń na kolanie.

1.3K 49 2
                                    

- Napewno nie chcesz jechać z nami?

Kolejny raz kiwnęłam głową i jeszcze wygodniej ułożyłam się na meblu, przy tym szczelniej przykrywając się kocem. Nałożyłam na usta lekki, rozmarzony uśmiech, chcąc pokazać, że na kanapie jest mi bardzo wygodnie.

- No dobrze. - tata westchnął. - Gdyby coś się działo to dzwoń.

- Tak, wiem, Tato. - odpowiedziałam machinalnie.

Dzisiejszego poranka obudziłam się w wyśmienitym humorze. Nie byłam pewna co albo kto był tego zasługą, ale nie miałam ochoty się temu bardziej przyglądać. Nie przeszkadzała mi nawet data widniejąca na kalendarzu. Nic nie było w stanie zgasić mojego uśmiechu na wargach.

Nawet znienawidzona przeze mnie ciocia Roth, do której tata i Carson właśnie się wybierają. Kiedy w trakcie wczorajszej kolacji oznajmili mi, że jadą do niej, o mało co nie wbiłam sobie widelca w dłoń. Dosłownie. Na sam dźwięk jej imienia zacisnęłam mocno ręce, a na ciele powstała gęsia skórka. Na szczęście tata nie zauważył mojej przesadnej reakcji, więc obyło się bez dziwnych i niekomfortowych dla mnie pytań.

Reasumując, powiedziałam, że nigdzie z nimi nie jadę i tyle. Wyszło na moje.

- Dobrze, to będziemy się zbierać. - Diego potarł dłonie, ostatni raz taksując wzrokiem salon. - Możesz zaprosić Mack i Moose'a, jeśli masz ochotę. - powiedział jedną nogą będąc na ganku.

- Dzięki! - odkrzyknęłam mu.

Spojrzałam na telewizor, w którym leciał jakiś film o super bohaterach i odczekałam kilka minut, aż samochód mojego taty zniknie z podjazdu. Dopiero wtedy wstałam i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, wcześniej łapiąc telefon ze stolika nocnego.

Nie tracąc czasu z dzwonieniem do moich przyjaciół osobno, skontaktowałam się z nimi przez naszą grupę.

Ja: Tata z Carson'em pojechali do cioci Roth. Wbijacie?

Mack: Będziemy o 13!

Spojrzałam na zegarek. Była dopiero jedenasta. Miałam jeszcze dwie godziny. Wróciłam z powrotem na dół i usadowiłam się na fotelu tuż obok kominka. Zagapiłam się na zdjęcia znajdujące się na nim. Przedstawiały młodszą mnie, małego Carson'a oraz tatę. Byliśmy tacy szczęśliwi.

Zatrzymałam wzrok na jedynej fotografii z moją mamą. Pamiętam, że zrobiłam ją na naszym ogródku. Mama leżała na leżaku, a w ręku trzymała szklankę z lemoniadą, do której wsadziłam mały parasol w żółtym kolorze. Słomiany kapelusz widniejący na jej głowie zasłaniał jej oczy, ale za to szeroki uśmiech przyćmiewał swoim blaskiem.

Christina była przepiękna.

Poczułam lekki uścisk w sercu na przypomnienie sobie mamy. Odkręciłam głowę, aby spojrzeć na kalendarz przyczepiony do ściany w kuchni. Westchnęłam ciężko widząc datę. Pierwszy kwietnia.

Wstałam. Udałam się do przedpokoju, gdzie założyłam trampki. Zabrałam klucze ze specjalnie wygospodarowanego na to wieszaku i wyszłam z domu. Wcześniej zamykając drzwi na zamek ruszyłam ścieżką w stronę wyjścia z osiedla.

W Westport wyróżnia się cztery główne strony miasta: północna, południowa, wschodnia i zachodnia. Na stronie północnej znajdowało się osiedle Golden Grass oraz centrum miasta z ratuszem, centrum handlowym oraz kilkoma innymi przedsiębiorstwami. Południowa i Wschodnia była głównie zagospodarowana na plaże oraz nadmorskie atrakcje. Tam głównie znajdowały się osiedla z budynkami mieszkalnymi oraz nasza szkoła - Westport High School. Ostatnia, czyli zachodnia część była największa i najbardziej zaludniona.

To dance your dream [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz