– Też, chciałabym, żeby to była randka naprawdę – słowa Fay całą noc dunią mi w głowie. Chciałaby. Chciałaby, żeby to była randka. Prawdziwa randka.
Ja. Znowu na randce. To wydawało się nierealne, surrealistyczne, nieosiągalne.
W życiu nie pomyślałabym, że mój wyjazd do Cintray skończy się randkami. Ale chciałem więcej. Potrzebowałem więcej. Ciepłe palce Fay splatające się z moimi wcale nie były obce. Pasowały do mojej dłoni. Zupełnie tak, jakby w końcu udało mi się odnaleźć brakujący puzzel.
Przerażało mnie to.
Ostatni raz tak łatwo przyszło mi zbudowanie więzi z Sarah. To był pierwszy i ostatni raz. Aż do teraz. Gdzieś głęboko w środku czułem wyrzuty sumienia, ale musiałem jej w sobie zdusić. Minęły już prawie 3 lata i w końcu musiałem pozwolić sobie na uczucia. Musiałem pozwolić sobie czuć. Musiałem, niezależnie od tego jak wielkim strachem mnie to napełniało.
Fay chciała mi w tym pomóc. Surrealistyczne uczucie, że mogę jej w pełni zaufać coraz głośniej rozpychało się w mojej głowie i nie chciało mnie od siebie uwolnić.
To z jaką łatwością rozmawialiśmy o wszystkim wypełniało mnie nadzieją, której wydawało mi się, że już nigdy nie poczuję. O pasjach, o marzeniach, o lękach, o rodzinie.
Moje serce zaczęło bić szybciej.
Musiałem zacząć przypominać sobie o oddychaniu.
Wdech. Wydech.
Dam radę.
Chciałem zajrzeć w głąb Fay, chciałem poznać jej myśli. Dlatego właśnie opadalałem laptopa. Chciałem jeszcze lepiej dowiedzieć się jak patrzy na świat. I wiedziałem gdzie znaleźć odpowiedzi. Czekały na ekranie laptopa tuż przede mną.
Poza myślami.
Właściwie nie wiedziałem, czego spodziewać się na blogu Fay. Recenzji? Przemyśleń? Zdjęć? Ale po co miałem się zastanawiać, skoro po prostu mogłem kliknąć w link.
Ostatni wpis: opublikowano 30 minut temu.
Serce zabiło mi nieco szybciej. Tym razem nie przez narastające w mojej klatce piersiowej przerażenie. Czyżby wpis miał coś wspólnego ze mną? Zawahałem się chwilę, po czym kliknąłem przeczytaj wpis.
Cześć kochani!
Kiedy ostatni raz oglądaliście gwiazdy?
Codziennie mamy przywilej patrzenia w niebo, odkrywania piękna wszechświata, zachwycania się. Dlaczego więc z tego nie korzystamy, tylko nieustannie biegniemy?
Jeszcze kilkanaście dni temu mieszkałam w Nowym Jorku. Myślałam, że mam wszystko, że nie mogę być szczęśliwsza.
Wiecie co?
Wczorajszej nocy spojrzałam w gwiazdy. Otuliłam się ciepłem drugiego ciała. Zachwyciłam się życiem. Pierwszy raz od lat.
Okłamałabym Was gdybym powiedziała, że się nie boję. Bo prawda jest taka, że boję się i to cholernie. Gdybym mogła to schowałabym się na półce między książkami i nigdy nie wychodziła. Ale nie chcę żyć między historiami - chcę przeżyć swoją.
A Wy, co robicie, żeby zachwycić się życiem?
Spójrzcie czasem razem ze mną w gwiazdy i pamiętajcie, że jesteście niesamowici i niesamowite!
Pozdrawiam Was z Cintray, gdzie na nowo poznaję uczucia,
Wasza Fay.
Wpis opatrzony jest jednym ze zdjęć, które ostatnio zrobiłem jej w Small Town Cafe. Z uśmiechem wpatruje się w obiektyw parząc kawę. Wygląda na nim na naprawdę szczęśliwą.
CZYTASZ
Nowy początek [zakończone]
RomanceCzy prawdziwą miłość można odnaleźć więcej niż raz? Fay Edwards chce od życia czegoś więcej, ale wie, że aby sięgnąć po swoje marzenia musi najpierw zrobić krok wstecz i zacząć budować wszystko od zera. Rzuca pracę w renomowanym wydawnictwie w Nowym...