17. Fay

48 1 0
                                    

Wierzycie w przeznaczenie?

Ja zawsze byłam zdania, że wszystko jest dziełem przypadku. Przecież nasze życie byłoby całkowicie bez sensu, gdyby wszystko było z góry zaplanowane. To znaczyłoby, że nie mamy tak naprawdę nad niczym kontroli, prawda? A ja lubię mieć kontrolę. Świadomość, że wszystkie moje decyzje są zaprogramowane niesamowicie mnie przeraża.

Ostatnio jednak zaczęłam się zastanawiać. Co jeśli każda nasza decyzja jest po coś? Co jeśli nasze największe koszmary okazują się w dalszej perspektywie życia naszymi punktami zwrotnymi?

Dajcie znać, co o tym myślicie!

Jestem bardzo ciekawa Waszych przemyśleń.

Pozdrawiam Was ciepło z deszczowego Cintray,

xo, Fay

Klikam opublikuj i zamykam laptopa. Jestem pewna, że zaraz zacznę na telefonie odświeżać bloga w nadziei na pierwsze komentarze. Uwielbiam wymieniać myśli z moimi czytelniczkami, szczególnie jeśli decyduję się poruszyć jakiś kontrowersyjny temat.

Zanim jednak zdążę to zrobić na ekranie wyskakuje mi powiadomienie.

Vivienne Young chce wysłać ci wiadomość.

Vivienne Young. Kim do choler...

Kiedy mój mózg zaczyna łączyć fakty, czuję jak coś w moim brzuchu zaczyna się skręcać. Czy to wiadomość o treści: Odwal się od Bena. Oby nie. Proszę niech to nie będzie to.

Nie zastanawiam się długo, bo ciekawość wygrywa ze strachem i otwieram wiadomość od Viv.

Vivienne: Hej Fay. Wiem, że to zupełnie niespodziewane z mojej storny, ale potrzebuję twojej pomocy. Daj znać, jak znajdziesz chwilę. Chciałabym zadzwonić.

O cholerka. Brzmi poważnie.

Od razu wysłam zrzut ekranu do Emmy z pytaniem, co ona o tym wszystkim myśli. Najbardziej zastanawia mnie jednak to nazwisko. Young. Sarah Young. Vivienne Young. Czy to przypadek? To chyba jedno z popularniejszych nazwisk, ale cholera... Jakie są szanse, że ta Sarah i Vivienne nie mają ze sobą nic wspólnego?

Im intensywniej nad tym myślę, tym bardziej zaczynam się zastanawiać jakie to ma znaczenie. Tak, byliśmy z Benem na kilku niby-radnkach, tak poczułam coś czego jeszcze nigdy nie czułam. Ale przecież nie byliśmy parą. Nikt nikomu nic nie deklarował. Nie byliśmy nawet przyjaciółmi. Byliśmy nieznajomymi, którzy wkradli się do swoich żyć i zaczynali się dopiero poznawać.

Może Ben miał chwilę słabości? A może traktował czas ze mną jako odskocznię od jego życia w Nowym Jorku? Może wzięłam wszystko, co zaczęłam czuć za zbyt poważne. Cholera.

Mimo wszystko miałam wrażenie, że w tym krótkim czasie udało mi się już poznać Bena. Był troskliwy, zabawny, inteligentny. Przyjaciele i rodzina byli dla niego najważniejsi. Miał dobre serce. Przecież ktoś o takim charakterze nie mógł okazać się zdradzającym swoją dziewczynę dupkiem, prawda?

– Fay, gdzie jesteś? – słyszę głos przyjaciółki przebijający się przez natłok moich myśli.

– U siebie! – krzyczę i widzę jak kilka sekund później drzwi do mojego pokoju się otwierają.

– Co tu się odwala?

– Uwierz mi, też chciałabym wiedzieć.

– Odpiszesz jej?

Prawda była taka, że się bałam. Z jakiegoś cholernego powodu się bałam odpisać na tę wiadomość. Ale czy miałam wyjście? Może stało się coś złego? Może jej mama...?

Byłam pieprzoną idiotką i egoistką. Tu naprawdę mogło chodzić o coś poważniejszego niż moje pokręcone uczucia względem Bena.

– Tak, odpiszę.

Wzięłam telefon i wystukałam odpowiedź, że może dzwonić w każdej chwili i podesłałam jej numer telefonu.

Podskoczyłam na dźwięk dzwoniącego telefonu. Odebrałam i włączyłam tryb głośnomówiący, żeby Emma mogła wszystko słyszeć.

– Cześć Fay. Z tej strony Vivienne.

– Hej Vi – odpowiedziałam starając się brzmieć możliwie jak najnaturalniej. – Wszystko w porządku?

– Stosunkowo tak. Tyle, że martwię się o Bena.

Czyli miałam rację. Coś się w nim zmieniło odkąd usłyszał co się stało z mamą Vivienne. Nie tylko ja to czułam. Nie byłam pewna, czy to dobra wiadomość.

– Będę z tobą szczera. Też się o niego martwię. Odkąd wylecieliście do Nowego Jorku mam wrażenie, że to zupełnie inny człowiek. Mogę coś dla ciebie zrobić? – pytam, bo nie do końca rozumiem powód jej wiadomości i telefony.

– Wiem, że proszę o dużo, ale rozmawiaj z nim. Najlepiej dużo. Sama bym się tym zajęła i nie odstępowała go na krok, ale sama rozumiesz, że nie jestem w tej chwili do tego całkowicie zdolna. Wiem, że pewnie teraz będzie ciężko do niego dotrzeć, ale nie mogę dopuścić do tego, żeby znów zamknął się w sobie. To jak dziś o tobie mówił sprawiło, że miałam wrażenie, że poczuł się w ostatnich dniach szczęśliwszy. Myślę, że możesz mu pomóc.

– Okay, jasne. Jasne. I tak regularnie sprawdzam co u niego, chociaż nie zawsze mi odpisuję.W każdym razie obiecuję, że się o niego zatroszczę, na tyle na ile mi pozwoli – łapię oddech i przez chwilę milczymy.

– Viv, mogę mieć pytanie?

– Tak, jasne.

– Kim jest Sarah? – wypaliłam, bez dłuższego zastanowienia. Zdawałam sobie sprawę, że to pytanie jest nie na miejscu, że nie powinnam o to pytać, ale tu chodziło o moje uczucia. Musiałam zaryzykować.

Kiedy po drugiej stronie zapada cisza, wydaje mi się jakby grunt się pode mną zaczął zapadać.

– Sarah... To moja siostra – słowa, których nie chciałam usłyszeć padły z ust Vivienne. – Ale wybacz Fay, nie moją rolą jest ci o niej opowiadać. Jeśli Ben będzie gotowy to to zrobi. Daj mu tylko trochę czasu. Jestem pewna, że będzie potrafił się przed tobą otworzyć.

Wzdycham. Ma rację. To tylko i wyłącznie Bena decyzja, żeby opowiedzieć mi o swoim życiu. Nikogo innego. Mogłam tylko mieć nadzieję, że okażę się wystarczająco godna zaufania.

Nowy początek [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz