– Wata cukrowa? – pytam zaskoczona.
– Pomaga na wszystkie smutki. Przynajmniej właśnie w to wierzyłem, kiedy miałem jakieś pięć lat – tłumaczy Ben i wzrusza ramionami.
Odrywam kawałek wielkiej, różowej chmurki i pakuję ją sobie do ust. Jest tak bardzo słodka, że nie czuję nic innego, a z drugiej storny jej konsystencja wydaje się tak intrygująca. To naprawdę tak, jakby człowiek jadł chmurę.
– Mniam – wyrywa mi się niekontrolowany pomruk zadowolenia.
– Wiedziałem, że to dobry pomysł – komentuje Ben, patrząc na mnie z zachwytem.
Łapię jego spojrzenie i wpatrujemy się w siebie przez kilka elektryzujących chwil. Czuję jak wszystkie uśpione motyle w moim brzuchu podrywają się do lotu.
Ben chyba też to poczuł, bo nagle gwałtownie odwrócił wzrok. Chociaż bardzo chciałam się pozbyć tej myśli, to podskórnie czułam, że ma to związek z Sarah.
Tak bardzo, bardzo chciałam go o nią zapytać, ale wiedziałam, że to może być błąd. Pozostawało mi mieć nadzieję, że tak jak mówiła Viv i Scotty, Ben w końcu mi zaufa i sam zdecyduje się opowiedzieć ich historię.
– Jakie jest twoje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa? – zapytałam, żeby odciągnąć naszą uwagę.
– Hmm – mruknął i włożył kawałek puchatej waty cukrowej. – Chyba rodzinne wycieczki. Kiedy byłem mały często spędzaliśmy z rodzicami w trasie. Czasem jeździliśmy do sąsiedniego miasta, czasem dalej. Uwielbiałem siedzieć z tyłu, oglądać przez szybę i słuchać jak rodzice się przekomarzają.
– O rany! Ale to musiało być cudowne!
– Tak. Było najlepiej. Szczególnie kiedy mama zaczynała śpiewać. Fay, ona tak niemiłosiernie fałszuje – zaśmiał się. I to był najpiękniejszy dźwięk jaki dane było mi usłyszeć.
– Oj tam, głos mamy zawsze jest najpiękniejszy.
– Twoja kolej. Jakie jest twoje najelepsze wspomnienie?
Zamyśliłam się.
Miałam dużo dobrych wspomnień związanych z moją rodziną, czy przyjaciółmi. Ale nie wiedziałam o czym mogę opowiedzieć, bo to były po prostu zwykłe chwile, które sprawiały, że mała Fay była szczęśliwa.
– Hmm, jeśli mam wybrać jedno to chyba dzień, w którym nauczyłam się jeździć na rowerze. Spędziliśmy z tatą cały dzień w parku, dużo się śmialiśmy i jedliśmy lody. Trochę płakałam, kiedy mi nie wychodziło, ale kiedy w końcu mi się udało byłam z siebie tak dumna.
– Ile miałaś wtedy lat?
– Chyba pięć, albo sześć. W sumie już nie pamiętam zbyt dobrze.
Usiedliśmy na jednej z wolnych ławeczek i oboje zatonęliśmy w myślach. To był długi i pracowity dzień. W całym ciele odczuwałam już zmęczenie, ale chłodne październikowe powietrze i obecność Bena sprawiały, że czułam się spokojna i odprężona.
– Dziękuję za dziś. Za to co zrobiłeś.
– Nie musisz mi dziękować. W tym krótkim czasie stałaś się dla mnie ważna. Może nie jestem najlpeszy w okazywaniu uczuć, ale naprawdę tak jest. I chcę, żebyś wiedziała, że możesz na mnie liczyć.
Objęłam go i skupiłam się na oddychaniu, żeby nie dopuścić do łez. Jego słowa były dla mnie wszystkim.
Cholera.
Właśnie zakochałam się w Benie Brownie. Nie mogłam temu dłużej zaprzeczać.
CZYTASZ
Nowy początek [zakończone]
RomanceCzy prawdziwą miłość można odnaleźć więcej niż raz? Fay Edwards chce od życia czegoś więcej, ale wie, że aby sięgnąć po swoje marzenia musi najpierw zrobić krok wstecz i zacząć budować wszystko od zera. Rzuca pracę w renomowanym wydawnictwie w Nowym...