32. Ben

41 2 0
                                    

Fay stoi przede mną. Naprawdę tutaj jest. W puchatej bluzie, różowych leginsach, z rumieńcami na twarzy. Jej zielone oczy błyszczą, a usta układają się w najpiękniejszy uśmiech.

Odnoszę wrażenie, że żadne z nas nie potrafi oderwać wzroku.

– To szaleństwo, prawda?

– Zależy jak zdefiniujesz szaleństwo, Ben. 

Biorę głęboki oddech.

Nagle czuję się zupełnie bezbronny wobec tej dziewczyny. Jestem pewny, że jeśli poprosiłaby mnie o cokowiek spełniłbym to w mgnieniu oka.

– Chciałam usłyszeć jak mówisz, że o mnie myślałeś. Nawet nie masz pojęcia jak w tamtej chwili pragnęłam usłyszeć twój głos.

– Fay, myślałem i cały czas myślę o tobie. Z każdym dniem zaczynasz przejmować coraz więcej moich myśli – mówię i czuję jak mój głos drży.

– Oh – westchnienie wymyka się z jej ust.

– Ben, ja... Ja wypiłam pół butelki wina, żeby zebrać się na odwagę i wysłać ci tę wiadomość.

Uśmiecham się. Jej szczerość jest rozbrajająca.

Zazdroszczę jej tego.

– I po wypiciu tego wina zdecydowałaś się do mnie przyjechać na rowerze?

Potakująco kiwa głową.

– Nigdy więcej tak nie rób, okay? – mówię twardo. Nie przeżyłbym gdyby coś jej się stało. Nie w momencie, w którym tak bardzo jej potrzebowałem.

– Wiem, przepraszam. Po prostu musiałam cię zobaczyć i usłyszeć. I może trochę też chciałam cię dotknąć. 

– Jesteś najsłodszą istotą jaką znam – odpowiadam i łapię się na myśli, że naprawdę tak jest.

Sarah była zabawna, urocza, fascynująca. Ale nie była aż tak słodka. Przynajmniej nie w taki sposób jak Fay.

Widzę, że moje słowa zrobiły na niej wrażenie. Zagryzła zębami dolną wargę i jednocześnie próbowała powstrzymać uśmiech.

– Ben powiedz, że to mi się nie śni. Że naprawdę stoję właśnie w twoim mieszkaniu, a ty mówisz, że jestem słodka. Boję się, że zaraz się obudzę. Albo, że ten sen zamieni się w koszmar i znowu mnie odepchniesz.

Wstrzymuję oddech. Znowu ją odepchnę?

Czy wszystkie moje uniki wywołane paniką odbierała jako odpychanie?

Nie chciałem, żeby tak myślała. Nie chciałem, żeby czuła się odepchnięta.

– Jesteś tu Fay. Jest po pierwszej w nocy, a ty stoisz w moim salonie lekko wstawiona, w różowych legginsach i jesteś idealna. Przepraszam jeśli kiedykolwiek moje zachowanie sprawiło, że czułaś, że cię odpycham. Ja... – to co chcę powiedzieć okazuję się trudniejsze niż myślałem. Ale muszę to z siebie wyrzucić. Po prostu muszę. – Ja jestem trochę zepsuty. Moja przeszłość wciąż do końca nie jest moją przeszłością. Zmagam się z nią każdego cholernego dnia. I czasem uciekam. Czasem zamykam się w sobie. Ale to nie ma nic wspólnego z tobą. Ty jesteś idealna. Naprawdę pozwalasz mi zobaczyć światło w moim mroku.

Kiedy podnoszę wzrok, widzę, że Fay wpatruje się we mnie jak zahipnotyzowana. To niesamowite uczucie mieć świadomość, że ktoś może patrzyć na ciebie w taki sposób jakbyś był jego całym światem.

Myślałem, że nigdy już tego nie doświadczę. Aż do teraz.

– Czy... – widzę i czuję całym sobą, że się waha. Że chce coś powiedzieć, ale się boi. Nie chcę, żeby się bała. Chcę, żeby mówiła wszystko, co tylko chce.

Nowy początek [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz