34. Ben

42 1 0
                                    

Zadzwoń teraz. Użytkownik Vivenne Young jest już dostępny.

Całe szczęście.

Próbowałem dodzwonić się do Vi od dobrych kilkudziesięciu minut. Brak jakiejkolwiek odpowiedzi z jej strony zaczął mnie już powoli dobijać.

Wybrałem numer po raz kolejny.

– Hejka Benny! Co tam? – usłyszałem radosny głos przyjaciółki i  kamień spadł mi z serca.

– Od dobrej pół godziny próbuję się skontaktować z moją przyjaciółką, ale nie dawała znaków życia. Co ją zatrzymało?

– Oh, wybacz. Praca. Załatwiałam właśnie meble do jednego z mieszkań, które będę urządzać w najbliższych tygodniach. Wiesz jak to jest.

O tak. Wiedziałem doskonale. Jeśli Vi wpadnie w wir pracy, to trudno jest ją z niego wyciągnąć. Całe serce, cały swój czas poświęca na projekt, którym się zajmuje. Idealne meble. Idealna fraba. Idealnie dobrane dodatki. I nic innego się nie liczy. Jej poświęcenie jest godne podziwu, ale jestem pewny, że w niektórych momentach to przechodzi w pracoholizm. Definitywnie.

– Jak się czuje Amber?

– Ta kobieta jest niezniszczalna – śmieje się. – Muszę ją siłą trzymać, żeby odpoczywała. Najchętniej wróciłabym już do swojej rutyny, czyli robienia wszystkiego, dla wszystkich.

Czuję jak moje mięśnie się rozluźniają. Dobrze wiedzieć, że u moich kobiet wszystko w porządku.

– Ale koniec o mnie i o mamie. Opowiadaj co tam słychać w małym, uroczym miasteczku, w którym zniknąłeś.

Biorę głęboki oddech.

– Właściwie to jest dobrze.

– Dobrze? Ale jak dobrze? Z tobą dobrze? Z Fay dobrze? Czy z pracą dobrze?

– Każde dobrze – mówię, a moje myśli ulatują w stronę Fay i jej miękkich ust. – Pocałowała mnie. A potem ja ją. I ona mnie.

Moje myśli w jednej chwili ulatują do jej ust. Delikatnych, czułych, ciepłych.

– Ben! To najlepsza wiadomość jaką mogłam usłyszeć!

– Tak, wiem. Tylko, że... Czuję wyrzuty sumienia, że nie czuję wyrzutów sumienia w związku z Sar. Rozumiesz? – przyznaję, bo gryzie mnie to odkąd tylko otworzyłem dziś oczy. Tak bardzo przyzwyczaiłem się do ciężkiego uczucia w sercu, że dziwnie mi ze świadomością, że mógłbym się tak nie czuć. Ale wiedziałem, że to wróci. Wyrzuty sumienia zawsze wracają. Czy tego chcę, czy nie.

– Ben, zepnij tej swój uroczy tyłek! Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że musisz żyć! Człowieku! Ludzie potrzebują ludzi, potrzebują czułości i miłości. Ty też tego potrzebujesz. Nie rozumiem tylko, czemu siedzimy i rozmawiamy? Powinieneś biec po Fay i robić z nią dużo więcej niż całowanie!

Moje serce w jednej chwili zwalnia i przyspiesza.

Myśl, że ja i Fay... Że moglibyśmy...

Czy byłbym na to gotowy?

– Masz na myśli więcej rozmawiania, tak?

– Oh Benny, nazywaj to jak chcesz. A teraz leć do niej. Podziękujesz mi później.

I jak gdyby nigdy nic Vivienne zakończyła połączenie.

W trakcie naszej rozmowy dostałem jedną wiadomość. Ani trochę mnie nie zaskoczyło, kiedy zobaczyłem znajome imię na wyświetlaczu.

Fay: Hej, masz ochotę na bułeczki drożdżowe? Chciałam zrobić tylko kilka, ale jakimś cudem źle wymierzyłam proporcje i powstała ich cała góra.

Do wiadomości dołączone było zdjęcie. Selfie.

Uśmiechnięta Fay pochylająca się nad górą upieczonych drożdżówek z kruszoną.

Bez większego zastanowienia kliknąłem zapisz zdjęcie i wysłałem jej odpowiedź, że czekam na słodką przesyłkę.

Nowy początek [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz