41. Fay

36 2 0
                                    

Zamorduję ją kiedyś. Zrobię to z miłości, ale jednak. Byłam pewna, że Ben z wielką radością wysłucha opowieści o moich wpadkach, ale to było jak zdrada. Czy przyjaciółki robią sobie coś takiego? Jakby się nad tym dłużej zastanowić, to pewnie tak.

Pomijając ten niefortunny epizod, mogłabym uznać wieczór za idealny. Dawno się tyle nie śmiałam, a kiedy kątem oka zerkałam na Bena, wiedziałam, że i on się dobrze bawił.

Już w pierwszej chwili złapał świetny kontakt ze Scottem, czemu się wcale nie dziwiłam. Miałam szczerą nadzieję, że to początek pięknej przyjaźni. O ile Ben nie zdecyduje zostawić Cintray za sobą i wrócić do Nowego Jorku.

– Fay, a pamiętasz jak w piątej klasie przyszłaś do mnie na nocowanie? Zasnęłaś tak szybko, a mi się nie chciało spać. I wiecie co zrobiłam? Chciałam przetestować ten trik z filmów, że maluje się komuś coś śmiesznego na twarzy, kiedy ten śpi. Zawsze wydawało mi się, że przecież w normalnym życiu ludzie budzą się, kiedy czują coś na twarzy. Cóż Fay się nie budzi.

– Obudziłam się z rogiem jednorożca na czole. Chmurkami na policzkach. I wąsami. Narysowanymi niezmywalnym markerem. Próbowałam to wyczyścić chyba przez tydzień. Do dzisiaj żałuję, że się na tobie nie zemściłam – spojrzałam na przyjaciółkę jednocześnie poirytowana i rozbawiona.

Emma wyciągała historie jak asy z rękawa. Każda zabawna, każda kompromitująca. Wystarczył mi jeden rzut oka na uśmiech Bena i wiedziałam, że było warto.

Gdyby ktoś, kiedyś powiedział Emmie, że właśnie tak będzie wyglądać jej wieczór panieński to pewnie zaśmiałaby mu się w twarz.

Wiedziałam, że marzyła jej się niespodzianka. Najlepiej porwanie do jakiegoś dużego miasta, dobre jedzenie, wyjście do klubu i grupa przyjaciółek. Ale życie jak zwykle miało inny plan. Na szczęście moja przyjaciółka wyglądała na szczerze szczęśliwą i prawdę mówiąc niczego więcej dla niej nie chciałam.

– Stresujecie się ślubem? – zapytał Ben zupełnie niespodziewanie. Zachwyciła mnie jego siła w tamtym momencie. Nie mówiłam tego na głos, ale wiedziałam, że temat ślubu był dla niego trudny. Przecież on już brał ślub. Obiecał komuś, że będzie wierny, że będzie kochał, że będzie aż do śmierci. A teraz siedział tu ze mną, z dziewczyną którą zatrudnił do pracy i z jej przyjaciółmi, bez żony u boku. I mimo wszystko potrafił się uśmiechać, potrafił okazać zainteresowanie.

Jeśli możliwym było, żebym zakochała się w nim jeszcze bardziej to był właśnie ten moment.

– Trochę tak. Nie dlatego, że nie jesteśmy siebie pewni, ale tak po prostu. Trudno się nie denerwować, w końcu to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu.

– Będzie dobrze – powiedział pocieszająco. – Pamiętajcie, że robicie to dla siebie. I macie szczęście zrobić to z osobą, którą najbardziej na świecie kochacie. Będzie pięknie.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

Po raz kolejny udowodnił jakim niesamowitym człowiekiem jest.

– Wiesz co Ben? Fajnie, że jesteś. Mam nadzieję, że zostaniesz w naszym życiu na dłużej – powiedziała Emma.

– Bardzo bym tego chciał. Nie macie pojęcia jak bardzo – szczerość jego słów uderza we mnie ze zdwojoną siłą. Chciałabym go prosić, mogłabym nawet błagać, żeby zdecydował się wybrać mnie, ale wiedziałam, że to musiała być jego decyzja.

– To co powiecie na wspólne oglądanie filmu? Może nie tak sobie wyobrażałam swój panieński, ale tak jest dobrze. Jest idealnie. Zrobimy popcorn i obejrzymy Narzeczoną mimo woli? Ktoś ma coś przeciwko? Oczywiście, że nie! Pannie młodej się nie odmawia.

Wszyscy się zaśmialiśmy i bez słowa zaczęliśmy reorganizację przestrzeni. Mieszkanie Em i Scotta może nie było duże, ale niczego tu nie brakowało. W momencie udało nam się przestawić kanapę w ten sposób, żeby ściana mogła robić za wyświetlacz.

Zostawiałam Bena ze Scottim, a sama wraz z Emmą udałam się do kuchni, żeby pomóc jej w przygotowaniu popcornu i napojów.

– Jesteś szczęśliwa? – zapytałam ją szeptem.

– No pewnie! Mam wszystko, co tylko mogłam sobie wymarzyć, a za kilka dni będę żoną najlepszego faceta na świecie. Ale wiesz co? Uszczypnij mnie jeśli mi się wydaje, ale wy z Benem naprawdę wpadliście w siebie po uszy, co?

Poczułam ciepło rozlewające się na moich policzkach.

– Ja na pewno, nie jestem jeszcze jednak taka pewna jego uczuć, chociaż chyba jesteśmy na dobrej drodze.

– No co ty! Nie widzisz jak na ciebie patrzy? Zupełnie jakbyś była całym jego światem.

– Tak, tylko wciąż nie powiedział mi wszystkiego.

Stukanie robiącego się popcornu odbijało się echem w mojej głowie. Chciałam, żeby Em miała rację. Chciałam być dla Bena całym światem.

Wzięłam butelkę soku pomarańczowego, cztery szklanki i wróciłam do chłopaków.

Siedzieli już wygodnie rozłożeni na kanapie z laptopem na kolanach. Rzutnik klimatycznie rozświetlał pomieszczenie.

– Gotowi?

*

Chyba oficjalnie mogę stwierdzić, że wieczór kawalersko-panieński Em i Sottiego był zdecydowanie najlepszy. Nie żebym na wielu takich imprezach w swoim życiu była.

Kiedy wyszliśmy z ich mieszkania było po trzeciej w nocy. I jestem przekonana, że nasza kameralna impreza trwałaby jeszcze dłużej, gdyby nie to, że Emma poczuła się niesamowicie zmęczona, więc siłą zaciągnęliśmy ją do łóżka i kazaliśmy iść spać.

Kochałam Cintray za to, że nocami było widać gwiazdy. Mieszkanie w Nowym Jorku było super, ale czasami brakowało mi tego, żeby po prostu podnieść oczy do góry i zobaczyć jak wielki i piękny jest wszechświat.

Obserwowanie nocnego nieba, to była jedna z moich ulubionych rzeczy na świecie. Żałowałam, że w ostatnich latach nie miałam okazji tego robić.

Nie wiem, czy inni też tak to widzą, ale kiedy patrzę na Księżyc mam wrażenie, że się do mnie uśmiecha. Zawsze uśmiecham się w odpowiedzi.

– Fay, patrz pod nogi, bo zaraz się potkniesz – rozbawiony głos Bena przywrócił mnie do rzeczywistości.

Faktycznie, to nie było najbardziej rozsądne z mojej strony. Szłam z głową wpatrzoną w niebo, ale mocno trzymałam jego ramię, więc czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że mnie złapie, jeśli będzie taka potrzeba.

– Wiesz, że uwielbiam niebo nocą? Mam nawet na plecach tatuaż przedstawiający Księżyc i trzy gwiazdy.

Ten tatuaż to jedna z tych kompromitujących historii, których Emma nie opowiedziała. Dziś uważam, że robienie tatuaży pod wpływem emocji i alkoholu to zły pomysł, ale wtedy wydawało mi się, że jestem taka odważna i niezależna. Na szczęście już wcześniej myślałam o potencjalnym tatuażu, więc w moim przypadku obyło się bez szkód. W przypadku Emmy, no cóż nie za bardzo.

– Chciałbym kiedyś zobaczyć ten tatuaż – szepnął, a moje ciało odczuło wszystkie możliwe emocje w tym momencie. Cieszyłam się, że było ciemno, bo nie mógł zobaczyć moich zarumienionych policzków.

– Może kiedyś.

– Wracasz do siebie, czy chcesz zostać do rana u mnie?

U ciebie.

Najlepiej już na zawsze.

Nowy początek [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz