Ceremonia była niesamowita. Szczerość i miłość w słowach Emmy i Scotta, kiedy ślubowali sobie wieczną miłość była zachwycająca.
Wpatrywałam się w nich zahipnotyzowana, ale gdzieś w głębi serca, bardzo, bardzo głęboko poczułam ukłucie zazdrości.
Kiedy moi przyjaciele zostali oficjalnie ogłoszeni mężem i żoną zaczęłam rozglądać się po kaplicy w poszukiwaniu Bena.
Byłam przekonana, że siedział gdzieś z tyłu. Widziałam go tam, jeszcze kilkanaście minut temu. Ale teraz nie było po nim śladu.
W jednej chwili całe moje ciało ogarnia przerażenie.
Coś musiało się stać.
Jeszcze przed chwilą mówił mi, że chce tu być, więc gdyby nie było to coś poważnego, to nie zostawiłby mnie.
W kaplicy nie było tłumów, więc gdyby tu był, już bym go zauważyła.
Chciałam rzucić wszystko i wybiec stąd, żeby go znaleźć. Mógł mieć atak paniki, o którym wspominał. Mógł źle się poczuć. Mogło wydarzyć się dosłownie wszystko. A on został z tym sam.
Cholera. Cholera. Cholera.
Nie miałam pojęcia, co robić.
Nie mogłam tak po prostu zostawić Emmy i pobiec go szukać. W końcu nawet nie byliśmy razem, więc wystawienie przyjaciółki w dniu jej ślubu, byłoby z moje storny nie do wybaczenia.
Telefon!
Dyskretnie otworzyłam torebkę i zabrałam się za pisanie SMS-a.
Fay: Ben, gdzie jesteś? Wszystko w porządku? Martwię się. Odezwij się tak szybko, jak zobaczysz tę wiadomość.
Schowałam telefon i przykleiłam na twarz najbardziej szczery uśmiech, na jaki było mnie stać.
Cała radość z tego dnia całkowicie ze mnie uleciała.
Jak na szpilkach, czekałam aż mój telefon zawibruje.
Ale nic takiego się nie wydarzyło.
Nie miałam pojęcia, to takiego wydarzyło się między Benem i jego żoną, ale musiało to być traumatyczne, skoro nie dał rady przebrnąć przez tę ceremonię.
Mogłam tylko mieć nadzieję, że nic głupiego nie przyszło mu do głowy.
– Gdzie jest Ben? – szepnęła Emma, kiedy wsiadała ze Scottem do samochodu.
– Nie mam pojęcia – odpowiedziałam, zdejmując na chwilę z twarzy maskę szczęścia.
– Wiesz, że możesz iść go poszukać? Dołączysz do nas za chwilę – posłała mi zatroskany uśmiech.
– Ale to twój ślub. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Nie mogę cię zostawić.
– Potraktuj to jako życzenie panny młodej. Sprawdzisz, co się stało i wrócisz. Przynajmniej może trochę się uspokoisz.
– Aż tak po mnie widać?
– Znam się, więc widzę. Inni raczej się nabrali na ten uśmiech.
– Kocham cię – przytulam ją i zamykam za nią drzwi do samochodu.
Kiedy tylko ostatni samochód z gośćmi odjeżdża, wyjmuję telefon.
Zero wiadomości od Bena.
Fay: Proszę, daj znać, że żyjesz.
Raz po raz wybieram jego numer i próbuję się dodzwonić, chociaż wiem, że raczej nie odbierze. Mimo tego się nie poddaję.
Ben, odbierz. Błagam.
CZYTASZ
Nowy początek [zakończone]
RomanceCzy prawdziwą miłość można odnaleźć więcej niż raz? Fay Edwards chce od życia czegoś więcej, ale wie, że aby sięgnąć po swoje marzenia musi najpierw zrobić krok wstecz i zacząć budować wszystko od zera. Rzuca pracę w renomowanym wydawnictwie w Nowym...