50. Ben

40 1 0
                                    

Poranna rozmowa z doktor Olivią wiele mi uświadomiła. To był dopiero początek mojej drogi, ale byłem gotów w końcu ją przejść.

Mój wczorajszy atak paniki miał tak naprawdę niewiele wspólnego z Sarah i ze mną, za to wszystko prowadziło do Fay i do mojego panicznego lęku, że historia zatoczy koło i stracę ją tak samo jak straciłem Sar, która była moją miłością. Która miała być tą jedyną.

Teraz widziałem to jasno i wyraźnie. Tyle, że sprawiło to, że byłem jednocześnie jeszcze bardziej przerażony.

Zaplanowałem już kolejne spotkania z doktor Olivią na cały miesiąc do przodu. Wiedziałem, że to prawdopodobnie okaże się za mało, ale na razie czułem się pewniej ze świadomością, że kolejna wizyta już niedługo.

Pozostała mi jeszcze jedna ważna sprawa do załatwienia.

Wcisnąłem przycisk z numerem piętra w windzie i czekałem aż zabierze mnie do biura. Perspektywa spotkania z Arthurem wywoływała we mnie dreszcze, ale musiałem to zrobić. Wiedziałem, że będę musiał to zrobić już w momencie, kiedy pierwszy raz pocałowałem Fay.

– Dzień dobry, panie Brown.

– Dzień dobry, Sally – uśmiechnąłem się do recepcjonistki. – Jest Arthur?

– Tak, ale w tej chwili ma spotkanie. Powinien skończyć za godzinę. Jeśli to coś pilnego, to może pan zaczekać.

Pokiwałem głową i usiadłem na kanapie w korytarzu.

Miałem godzinę, więc postanowiłem wykorzystać ten czas, żeby dać Vivienne znać, że wszystko u mnie dobrze.

Ben: Dzwoniłem do Fay.

Vivienne: Iiiii?

Ben: Nie mam pojęcia. Powiedziała, że porozmawiamy wieczorem.

Vivienne: To chyba dobrze?

Ben: Przynajmniej ze mną rozmawia.

Vivienne: Co teraz masz w planach?

Ben: Idę złożyć rezygnację w pracy.

Vivienne: CO????

Ben: Następne zlecenie jest gdzieś w Kolorado. Kto wie, gdzie będzie kolejne i kolejne. Nie zostawię Fay. Nie mogę i nie chcę być tak daleko.

Fay: Przemyślałeś to, prawda? Nie będziesz żałować?

Ben: Niczego nie byłem bardziej pewny.

Vivinnne: Tego się nie spodziewałam, ale cieszę się. Myślę, że to dobra zmiana. Masz już jakiś plan?

Ben: Jeszcze nie wiem. Na razie muszę opowiedzieć całe swoje życie Fay i przeżyć jutro jak każdy normalny dzień.

Vivienne: Wiem, że jutro będzie trudno. Ale sam to przyznałeś. To już trzy lata. Pora ruszyć z życiem do przodu.

Ben: Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem.

Świadomość, że miałem po swojej stronie Vivienne dodała mi skrzydeł. Cokolwiek bym nie zrobił ona zawsze będzie przy mnie. I będzie mnie wspierać. Udowodniła to po raz kolejny.

– Panie Brown, pan Kane skończył spotkanie. Mówi, że może pan wejść do gabinetu.

Trzy głębokie wdechy.

To była dobra decyzja. Wiedziałem, że była.

– Witaj Ben – Arthur przywitał mnie z promiennym uśmiechem na twarzy.

Nowy początek [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz