Rozdział 4: Pierwsza noc

168 7 21
                                    

6 październik **** roku. Godzina 14:30

Diana usłyszała dzwonek na sali, który oznaczał, że nadszedł czas przerwy. Zanim mogła jednak ruszyć w stronę bufetu, William przystąpił do niej z nowym wyrazem twarzy – mniej złośliwym, ale wciąż pełnym wyzwania.

-Teraz, kiedy już się poznaliśmy, czas na małe wprowadzenie – powiedział z mniej wyraźnym, ale wciąż zauważalnym chłodem w głosie. – W tej pracy nic nie jest takie, jak się wydaje. Nocą miejsca takie jak to mogą być... pełne niespodzianek.

Diana zmrużyła oczy, przyglądając się mu z uwagą. William mówił tonem, który sugerował, że jest coś, o czym powinna wiedzieć. Jego słowa wyraźnie miały na celu wzbudzenie niepokoju, ale Diana postanowiła się nie dać.

-Co masz na myśli? – zapytała, nie odrywając wzroku.

William wzruszył ramionami, jakby nie chciał zdradzić za dużo. Jego spojrzenie przeniosło się na animatroniki, które obecnie stały nieruchomo w swojej scenerii – Freddy i jego przyjaciele czekali na następne przedstawienie, ich oczy świeciły sztucznym blaskiem.

-Przekonasz się sama. Najlepiej, gdy sama doświadczysz tego, co tu się dzieje – powiedział, zanim odszedł, zostawiając Dianę z rosnącym niepokojem.

Diana postanowiła nie martwić się zbytnio i ruszyła do bufetu, gdzie dzieci bawiły się w głośnym, wesołym gwarze. Na stole znajdowały się paczki chipsów, kolorowe napoje gazowane oraz kawałki pizzy z różnymi dodatkami. Diana sięgnęła po jedną z paczek chipsów i napój, które szybko połknęła w biegu.

Gdy skończyła przerwę, wróciła do sali zabaw, gdzie dzieci były już bardziej spokojne. Światła w pomieszczeniu zaczęły przygasać, a dekoracje w pastelowych kolorach stawały się bardziej widoczne w ciemności. Diana zauważyła, że animatroniki, które wcześniej były ustawione w bezruchu, zaczęły się delikatnie przemieszczać. Ruchy były nieco mechaniczne i zgrzytliwe, ale nie budziły jeszcze szczególnego niepokoju.

Zanim jednak miała czas się zastanowić, usłyszała głos Henry'ego, który podszedł do niej z przypiętą na klatce piersiowej identyfikacją.

-Diana, możesz mi towarzyszyć na zapleczu na chwilę? – zapytał, próbując ukryć nerwowość w głosie.

Diana skinęła głową i podążyła za nim w stronę zaplecza. Po drodze minęli kuchnię, gdzie ciemne światła migotały, a dźwięk zamykających się drzwi i przelatujących tłustych odpadków przeszywał atmosferę. Gdy dotarli do biura, Henry zamknął drzwi i zwrócił się do niej poważnie.

-Teraz, kiedy zaczynasz, musisz wiedzieć, że to miejsce nie jest takie, jak wygląda na pierwszy rzut oka – powiedział poważnym tonem. – Animatroniki są bardziej skomplikowane, niż się wydaje. Masz różne zabezpieczenia i procedury, które musisz znać, aby uniknąć problemów.

Henry wskazał na panel kontrolny, który znajdował się na biurku. Miał wiele przycisków, przełączników i ekranów monitorujących różne obszary sali zabaw.

-Tutaj znajdziesz kontrolę nad kamerami i systemem alarmowym. W nocy te rzeczy stają się kluczowe – kontynuował. – Jeśli coś pójdzie nie tak, musisz być gotowa na szybką reakcję.

Diana spojrzała na panel, starając się zapamiętać jego funkcje. Henry kontynuował, omawiając procedury bezpieczeństwa oraz używanie poszczególnych przycisków. W miarę jak opowiadał, Diana zaczęła zauważać, że jego ton stawał się coraz bardziej napięty, jakby próbował jej przekazać coś więcej, ale nie mógł tego wyrazić.

W końcu Henry zakończył swoje szkolenie i opuścił biuro, życząc Dianie powodzenia. Diana została sama z panelem, wpatrując się w rozświetlające się ekrany. Nagle poczuła, że wszystko w tym miejscu zaczyna nabierać innego wymiaru. Dźwięki, które wcześniej były tylko tłem, stały się wyraźniejsze, a cienie w kącikach zaczęły poruszać się w sposób, który zdawał się żywy.

"Prove it, Darling"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz