Leżeliśmy tak przez jakiś czas, a ja przez cały czas rozmyślałam nad tym co mu powiedziałam chwilę temu. Nadal bałam się, że moje wyznanie zmieni sposób w jaki mnie postrzegał. Wiktor delikatnie gładził mnie po ramieniu uważając na siniaki, co było wyjątkowo przyjemne.
- Już Kruszynko? Lepiej? - zapytał czując, że jestem już całkiem spokojna.
- Chyba tak - przytaknęłam bez pewności.
- Nie powiedział bym. Przecież słyszę, że jeszcze coś cię męczy, ale jak nie chcesz mówić, to nie będę cię do tego zmuszał, zrobisz jak będziesz chciała, przecież wiesz - mówił tak spokojnie, jakbym wcale nie zwierzyła mu się ze wszystkiego co czuję i czułam.
- Masz rację - przyznałam nie chcąc go okłamywać.
- A więc? Powiesz mi o co chodzi Skarbie? - chciał wiedzieć.
- Nie wiem czy jestem gotowa powiedzieć o tym komukolwiek. Nie czuję się na tyle silna, to coś nie daje się we znaki na razie, ale obiecuję, że jak tylko coś się będzie działo, to będziesz pierwszą osobą, która będzie wiedziała - obiecałam i poprawiłam swoją pozycję dopasowując się do kształtu jego ramienia i wtulając się trochę niepewnie.
Czułam się dziwnie ze świadomością, że Wiktor wie o tym wszystkim. Nie wiedziałam czy on czuje się komfortowo przytulają mnie po tym wszystkim, czy robi to tylko z litości.
~ Boże Anka co ty myślisz? On cię kocha i to, co mu powiedziałaś nie ma najmniejszego znaczenia ~ skarciłam się w myślach.
- Skarbie mam pomysł - odezwał się nagle mężczyzna, a ja spojrzałam na niego zaciekawiona.
- Jaki? - patrzyłam na niego, a w moich oczach widać było ciekawość.
- Ufasz mi? - zapytał z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Tak - odpowiedziałam zastanawiając się o co mu chodzi.
- Chcę Cię zabrać w jedno miejsce, ale nie dowiesz się gdzie dopóki się tam nie znajdziemy, co ty na to? - patrzył na mnie z uśmiechem błąkającym się po ustach.
- Mam się bać? - przesunęłam się tak, aby być naprzeciw niego i móc ciągle patrzeć mu w oczy.
- Nie, no co ty - uśmiechnął się i złapał mnie za dłoń, którą delikatnie przyciągnął do siebie i złożył na niej pocałunek.
- No dobrze - wyszeptałam ciągle wpatrzona w niego.
Wstałam z łóżka i poprawiłam trochę zwiniętą koszulkę, żeby lepiej na mnie leżała. Wiktor wstał zaraz po mnie i obserwował mnie cały czas. Podszedł do mnie i delikatnie poprawił mi włosy, po czym delikatnie uniósł mój podbródek i musnął swoimi wargami moje. Uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam go bardziej namiętnie. Po chwili rozłączyłam nasze usta i odsunęłam się kawałek łapiąc go za rękę. W milczeniu puścił moją dłoń i ostrożnie wziął mnie na ręce, a ja zaśmiałam się cicho i zarzuciłam mu ręce na szyję przytulając się do niego przy tym.
- Wygodnie Ci tak? - zapytał i pocałował mnie w czoło.
- Mhm - mruknęłam w odpowiedzi i zamyknełam oczy czując się bezpieczna w jego objęciach.
- To dobrze, a teraz uwaga, bo będę szedł - ostrzegł i ruszył z miejsca bardzo delikatnie mną kołysząc.
Wyszedł z sypialni ze mną na rękach i zszedł na dół. Zatrzymał się na przedpokoju i postawił mnie ostrożnie, żebym mogła się ubrać. Szybko włożyłam buty i kurtkę, a gdy tylko skończyłam się ubierać Wiktor ponownie wziął mnie na ręce i wyszedł z domu zamykając go na klucz, po czym otworzył drzwi samochodu i wsadził mnie do środka, a następnie zapiął mój pas i sam wsiadł od strony kierowcy. Odpalił silnik i ruszył nadal nie mówiąc mi gdzie mnie zabiera. Wyjechaliśmy już z miasta w kompletnej ciszy, a mężczyzna skręcił w niewielką, leśną drogę. Zastanawiałam się gdzie i po co mnie zabiera, ale nie odezwałam się nawet słowem. Po jakimś czasie mężczyzna zatrzymał samochód przy ścianie lasu i spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.