Rozdział 1

251 14 0
                                    

Biegłam z całych sił przynajmniej do momentu, aż nie dotarła do mnie bardzo oczywista rzecz. Po co w ogóle biegnę? Zresztą zaraz naszła mnie kolejna myśl, co ja robię ze swoim życiem?

Stanęłam na chwilę i rozejrzałam się dookoła. Wokół mnie nie było żywej duszy, zapewne jest to spowodowane tym, że znajduje się w ciemnej uliczce. Przewróciłam oczami, gdy w myślach usłyszałam głos moich przyjaciół. Pewnie jednogłośnie stwierdziliby, że oszalałam. W końcu z naszej grupy jako jedyna nie posiadam mocy. Przynajmniej oni tak uważają.

Moje oczy praktycznie natychmiast przyzwyczaiły się do panującej ciemności. Czułam się jak ryba w wodzie. Uwielbiam mrok. Co mogłoby nie jedną osobę zaskoczyć. Jest to jednak główną cechą mojej rodziny, której ciemność jest integralną częścią.

- Podejrzany jest w parku.

- Widzimy Lisa. Nie musisz tego oznajmiać.

- Jakbyś nie zauważył Spek, Nyji z nami nie ma.

Chwyciłam za komunikator znajdujący się na mojej bluzce.

- Zaraz będę.

Nie zdążyłam dodać nic więcej, gdy doszedł do mnie wściekły głos Fogo.

- Zaraz go spale na popiół!

Chłopak był wyraźnie wściekły. Wcale mu się nie dziwiłam. To miało być banalnie proste zadanie, tymczasem ten drobny złodziejaszek robi z nami, co chce. Nawet mi nie udało się uratować od wpadnięcia w poślizg. Nigdy w życiu nie jeździłam na łyżwach, a gdy osoba, która masz złapać, zrobi ci nagle lodowisko pod nogami… No cóż, ciężko kogoś takiego złapać, kiedy ledwo łapie się oddech. Kiedy jednak wyobraziłam sobie szyderczy wzrok dupka, który należy, do cytując dowódcę "najlepszej grupy zadaniowej", aż czuje, jak ogarniają mnie nowe siły.

Zaczęłam ponownie biec i zatrzymałam się, dopiero gdy zobaczyłam moich przyjaciół.

- Nieźle. - stwierdziłam, gdy zobaczyłam mężczyznę, choć bardziej chłopaka, patrząc na jego wygląd, który właśnie ocierał się całym ciałem o trawę. - Chyba trochę przesadziłeś z tym otumanienie Zele.

Chłopak jedynie wzruszył ramionami.

- Przynajmniej go nie ugryzłem jak Lisa.

- Jestem Lisem! - warknęła dziewczyna. - Jak inaczej miałam go zatrzymać?

Pokręciłam, głową słysząc, że oboje nie są w najlepszym nastroju. Zresztą reszta również nie wyglądała na zadowolonych. Jedynie Diana, która z uśmiechem podnosiła z ziemi kwiat. Co prawda był ładny i wątpię, żebym kiedykolwiek wcześniej go widziała, ale błagam, jesteśmy na misji.

- Puść mnie Spek! Przez tego idiotę się przewróciłem, nie ma mowy, że mu to odpuszczę.

- Uspokój się Fogo, bo cię usadzę.

- To nie boks. - prychnął. - Zresztą twoja super siłą obejmuje jedynie ręce. Także uważaj, bo zaraz połamie ci te chude nóżki.

Głowa zaczynała mnie już boleć od ich kłótni. Czy oni zawsze muszą się kłócić? Zaraz. Zaczęłam się rozglądać.

- Zele. Gdzie twój brat?

Kiedy za plecami usłyszałam głośny huk, odruchowo zasłoniłam rękoma głowę. Nie ma mowy, że powtórzy się sytuacja sprzed trzech lat, gdy mieliśmy pierwszy trening. Kiedy upewniłam się, że nic mi nie jest, opuściłam ręce i obejrzałam się za siebie. Trot szedł w naszym kierunku z szerokim uśmiechem, najwyraźniej był z siebie niezmiernie zadowolony. Plusem było to, że kłótnie nagle ustały.

It's My Darkside (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz