13. Muszę ci coś powiedzieć..

2.6K 152 2
                                    

Justin's POV

Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi.
Skrzywiłem się, przetarłem swoje zaspane oczy i wygramoliłem się z łóżka.

Gdy wstałem spojrzałem na Mary. Była taka delikatna, bezsilna i bezbronna.
Chciałem przy niej zostać, ale usłyszałem jak ktoś dobija się do drzwi.
Zmarszczyłem brwi i zszedłem na dół.
Gdy otworzyłem drzwi moim oczom ukazał się ojciec Mary.
Automatycznie zacisnęła mi się pięść, a usta ścinęły w cienką linię.

Co on tu do cholery robi?

- Czego? - powiedziałem chłodno, dając mu do zrozumienia, że nie był u nas mile widziany.

- Po córę przyszedłem. - ledwo wymówił te słowa.

Był pijany.

- Mieszkam tu sam. - nie chciało mi się z nim dyskutować, więc skłamałem.

- Kolego, wiem że Mary tu jest. - gibał się na każde strony.

Wyglądał żałośnie.

Po takim czasie dopiero zauważył, że jej nie ma?
A może zabrakło mu sprzątaczki?

- Po raz ostatni mówię, że mieszkam tu sam. - mówiłem przez zaciśnięte zęby.

Miałem ochotę rzucić się na niego i zabić go za wszystkie krzywdy, jakie wyrządził Mary, ale obiecałem jej, że nic mu nie zrobię.

- Jeszcze tu przyjdę. - pogroził mi palcem, po czym ledwo się odwrócił.

Prychnąłem i zamknąłem drzwi.

Gdy się odwróciłem zauważyłem Mary, która stała nieruchomo.

- Skąd on wiedział gdzie jestem? - powiedziała przerażona, głośno przełykając ślinę.

Skoro tak reagowała na jego widok, musiał ją cholernie skrzywdzić.
Na tę myśl wręcz się we mnie gotowało.

Bez słowa podszedłem do dziewczyny i ją mocno przytuliłem.

-*-

Reszta dnia minęła spokojnie.
Siedzieliśmy w salonie, oglądając różne filmy, które wybierała dziewczyna, czasem rozmawiając.

Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Mary drgnęła, co od razu poczułem.
Puściłem jej oczko i podszedłem do drzwi.
Przede mną stali funkcjonariusze policji.

- O co chodzi? - spytałem pewnie.

- Czy jest tutaj pani.. - spojrzał na kawałek papierka - Mary Lorey?

- Owszem, jest. A coś się stało? - dopytywałem.

- Ojciec pani Lorey twierdzi, że uciekła z domu, a jest osobą niepełnoletnią. W takim wypadku musimy odwieźć panią Lorey do rodzica. - zaśmiałem się.

- Panie.. - spojrzałem na plakietkę przyczepioną do jego munduru - John. Mary jest pełnoletnia, w dodatku nie uciekła, lecz wyprowadziła się od ojca, który znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Szkoda, że tego wam nie powiedział.

- Mógłbym prosić o dowód pani Lorey?

- Jasne. - wróciłem do salonu. - Mary, masz swój dowód?

- M-Mam. - powiedziała jąkając się.

- Gdzie? - spytałem spokojnie.

- W szufladzie pod telewizorem. - uśmiechnąłem się do niej i poszedłem na górę po dowód.

Po chwili wróciłem do John'a.

- Oto dowód. - podałem mu go do ręki.

Popatrzył na niego przez chwilę, po czym mi go oddał.

- W takim razie bardzo przepraszamy za najście, miłego wieczoru. - uśmiechnęli się i odeszli, a ja zamknąłem drzwi i ruszyłem do dziewczyny.

- Justin, on zrobi wszystko, żebym do niego wróciła. - leciały jej łzy po policzkach.

- Ejj, nie płacz. - szepnąłem, siadając obok niej.

- Justin, on się nie podda. - patrzyła na mnie smutno.

- Jestem przy tobie i gdy będzie trzeba wyprowadzimy się do innego miasta. - patrzyłem prosto w jej niebieskie jak ocean oczy.

- Muszę ci coś powiedzieć.. - szepnęła.

- Słucham?

- Może zabrzmi to głupio, ale.. J-Ja.. Chyba czuję do ciebie coś więcej niż przyjaźń, Justin. - powiedziała nieśmiało, a na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.

Po tych słowach zbliżyłem się twarzą do twarzy Mary, a nasze usta złączyłem w namiętnym pocałunku.
Wreszcie mogłem poczuć jej miękkie, słodkie usta.

Ten pocałunek znaczył dla mnie coś więcej, niż pocałunki z poprzednimi laskami. I smakował zupełnie inaczej.
To było dziwne.

Skrzywdzona // Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz