Stałam przed podwójnymi drzwiami do rezydencji Malfoyów, wsłuchując się w odgłosy zawodzącego wiatru. Kątem oka spoglądałam na stojącą tuż obok mnie matkę. Jej twarz nie skrywała żadnych emocji, jedynie zaciśnięte do pobielenia knykci palce, na butelce czerwonego, francuskiego wina, zdradzały ukryty w niej niepokój.
- Możemy jeszcze wrócić do domu. - powiedziałam niemal szeptem.
- Spokojnie. - odparła. - Ona nie ponosi za to winy.
Słowa przez nią wypowiedziane zabrzmiały bardziej, jakby próbowała przekonać samą siebie, że postępuje właściwie.
Wciągnęłam ją w to, mimo iż wiedziałam doskonalę o tym, że rany po stracie mojego ojca wciąż były świeże. Ta gra, jednak już dawno się rozpoczęła, a ja musiałam wygrać tę rozgrywkę. Musiałam zdobyć coś, co pomogłoby mi w osiągnięciu tego celu. I oczywiście mogłabym jej o tym powiedzieć, ale nie zrobiłam tego. Tak była choć odrobinę bezpieczniejsza.
Usłyszałam ciche westchnięcie, a zaraz po tym matka zastukała, wielką, pozłacaną kołatką w dębowe drzwi. Teraz nie było już odwrotu. Po kilku chwilach wrota otworzyły się na oścież i pojawiła się w nich Narcyza.
- Jakże miło mi was widzieć. - powitała nas z uśmiechem na twarzy.
- I nam ciebie również. - odpowiedziała moja matka i wręczyła kobiecie wino. - Prosto z vignoble mojego ojca.
- To bardzo serdeczne. - stwierdziła, przyglądając się butelce. - Wejdźcie proszę.
Przekraczając próg rezydencji, poczułam jak przez moje ciało przepełznął dreszcz, który bynajmniej nie był wywołany przez spadek temperatury.
Długi hol, prowadził wprost do okazałego pokoju dziennego. Ja... pamiętałam to miejsce. Gdy byłam mała zdarzyło mi się odwiedzić wraz z rodzicami i Louisem, posiadłość Malfoyów. I, mimo iż minęło wiele lat, a ja znacznie podrosłam, wnętrza wciąż robiły niebywałe wrażenie swoim wystrojem oraz rozmiarami.
Narcyza wskazała nam dwie długie skórzane kanapy, w kolorze piasku pustynnego, pomiędzy którymi znajdował się szklany stolik. Skinęłam jej lekko i usiadłam w milczeniu. Matka wraz z Narcyzą spoczęły po przeciwległej stronie.
- Naprawdę bardzo mnie cieszy, że mogę was gościć.
- To my dziękujemy za zaproszenie. - ciągnęła moje matka. - Już od bardzo dawna nie było nam dane się spotkać.
- Nasze dzieci były wtedy takie... małe. - westchnęła.
- To prawda... - stwierdziła matka. - A teraz... Wiesz, mój Louise stara się o posadę w ministerstwie.
- To niesamowite. - jęknęła jej rozmówczyni.
Ich rozmowa nieco rozluźniła moją matkę. Mogłam na chwilę odetchnąć, wiedząc, że czuje się już swobodniej. To była chwila, którą mogłam wykorzystać, aby odszukać coś co pomogłoby mi. Musiałam, jednak uśpić czujność pani domu, co jednak całkiem nieźle szło mojej nieświadomej rodzicielce, a następnie przypomnieć sobie położenie pokoju, do którego w dzieciństwie, zabroniono mi wejścia.
- Proszę wybaczyć... - wtrąciłam się ostrożnie. - Chciałabym skorzystać z toalety, czy...
- Śmiało... - przerwała mi Narcyza, uśmiechając się. - Korytarzem w prawo, czwarte drzwi, przy schodach na wyższe piętro.
Dziękując za pomoc, wstałam i nieśpiesznie udałam się objaśnioną drogą. Nie mogłam wzbudzać podejrzeń. Na szczęście pokój dzienny i korytarz, na którym znajdowała się toaleta oraz schody, oddzielała ściana, pozwalając mi na nieznaczną zmianę trasy.
CZYTASZ
The enemy | Draco Malfoy/OC, Mattheo Riddle/OC |
FantasyMedalion o potężnej mocy, stworzony z żywego ognia... Gdy odnajduje go Madeleine, nie ma pojęcia, że jest nosicielką sangre de fuego, ognistej krwi. Istnieje jednak dziennik, w którym zapisane są tajemnice, lecz, kiedy sekrety te poznaje ktoś, kto p...