22

14.2K 806 181
                                    

-Harry-


Mam dziś umówione spotkanie w biurze podróży i jestem trochę zdenerwowany - co u mnie bardzo rzadko się zdarza. Długo szukałem odpowiedniego miejsca, gdzie mógłbym zamieszkać i zacząć wszystko od nowa, ale w końcu wybrałem Chicago. Mam nadzieję, że te miasto pozwoli mi zapomnieć o nieudanym związku.


Wychodzę z auta i trzaskam drzwiami. Upewniam się jeszcze, że mam telefon i portfel i ruszam w stronę wejścia.

Biuro nie jest jakimś najlepszym, ale podobno ma kilka dobrych opinii, więc czemu by nie spróbować?

Otwieram białe drzwi i wchodzę do środka. Pierwsze co przykuwa moją uwagę to ogromny napis "REST" oraz duża ilość białych biurek, ustawionych w szeregu. Mimo tego, że jest ich tak wiele, to biuro wydaje się być takie puste. Przy jednym z biurek siedzi młody facet, ma może z 25 lat i pije kawę, nawet mnie nie zauważając.

- Dzień dobry - chrząkam i podchodzę bliżej niego - Byłem na dzisiaj umówiony.

- Na dwunastą, tak? - upewnia się, a ja kiwam głową.

No cóż, miałem nadzieję, że osoba z którą rozmawiałem przez telefon to kobieta, a nie jakiś koleś.

- Lily! - krzyczy Max, bo tak wyczytałem z plakietki na jego koszuli.

Te imię mnie chyba prześladuje. Chwilę później zza dębowych drzwi wyłania się drobna, niska osóbka, przez którą moje serce zaczyna krwawić. Dosłownie. Mam wrażenie, że zaraz dostanę jakiegoś zawału.

Dziewczyna odwraca się w moją stronę i już jestem pewny, że to ona. Lily patrzy na mnie przerażonym wzrokiem i szuka pomocy u faceta, który siedzi za biurkiem, ten jednak zupełnie nie wie o co jej chodzi.

Jest przestraszona i na pewno nie chce mnie widzieć. Cholera, dlaczego to tak bardzo boli? Stoję naprzeciwko niej i nawet nie mogę jej przytulić, pocałować czy chociażby dotknąć.. Jest taka piękna, nie zmieniła się przez te dwa tygodnie. To niby nie jest tak dużo czasu, jednak w moim odczuciu dwa tygodnie dłużyły się jak co najmniej pół roku.

- Usiądź - mówi prawie bezgłośnie i wskazuje dłonią na krzesło po jej prawej.

Kiwam głową i siadam na tyłku, a ona speszona odwraca głowę i spogląda gdzieś za okno. Jestem aż taki zły? Naprawdę tak bardzo mnie nienawidzi, że nie może na mnie patrzeć?

Chwila.. Lily spuszcza głowę w dół i widzę jak kilka pojedynczych łez spływa po jej policzku na podłogę. Nie, nie, nie. Ona nie może płakać.

- Coś się stało? - Max reaguje i w mgnieniu oka wstaje i przytula ją do siebie.

Chryste, gdyby nie sytuacja sprzed dwóch tygodni, to ten cały Max nie miałby już jedynek. Jakim, kurwa, prawem on jej dotyka? Ma to na piśmie? Ma jakieś uprawnienia do przebywania tak blisko mojej Lily? Kurwa, oczywiście, że nie ma.

Odchrząkuje dosyć głośno, zwracając uwagę ich oboje.

- Nic takiego - szepcze Lily i siada na krześle - Przepraszam.

Tym razem zwraca się do mnie, chociaż nawet nie próbuje na mnie spojrzeć.

- W porządku - mówię i dyskretnie zerkam na jej twarz.

Skupiona jest na ekranie laptopa, a jej mała dłoń operuje myszką. Nigdy nie czułem się tak kurewsko źle. Jest tutaj. Jest dokładnie jakiś metr ode mnie, a ja nie mogę nic zrobić. Muszę udawać, że jest dla mnie obca i mam ją gdzieś, chociaż każdy dobrze wie, że tak nie jest.

Hopeless [book two] || Harry Styles [PL] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz