— Jesteś gejem prawda?— Malfoy położył dłoń na brzuchu bruneta zjeżdżając nią niżej jednak celowo unikał jego krocza.
— Dlaczego o to pytasz? — Wymamrotał przecierając dłonią swoje usta. Najpierw go całuje a potem o to pyta...nie jest do końca normalny więc nie wie co mu odpowiedzieć...co jeśli się zezłości i połamie mu jeszcze recę?
— Chce wiedzieć...powiedz mi...jesteś gejem?— wymruczał cicho blondyn całując go w policzek, złapał chłopaka za członka zaciskając na nim delikatnie dłoń, może zabierze go na górę? Wyznaczy mu granicę...zabawne...zawsze uciekają...
Harry zacisnął zęby na dolnej wardze swoich ust, gdy poczuł na swoim członku dłoń Draco. Obrócił głowę w bok patrząc w ziemię unikając desperacko widoku martwej dziewczyny... dlaczego on go tam dotyka? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi...w sumie żadnej odpowiedzi. Na jego twarzy pojawiły się lekkie rumieńce, a tętno bruneta przyspieszyło.
Mimo tego dotyku to ból ciała trochę go tłumił...jego nogi....tak strasznie bolą i są połamane. On zrobił to celowo by nie mógł uciec bo jedynie co może zrobić to się czołgać, ale jak daleko takim sposobem się dostanie? Szanse na ucieczkę sięgają zera.
— Tak...jestem gejem — wymamrotał pod nosem prawie niesłyszalnie, nadal na niego nie patrząc.
— No widzisz jak ładnie mówisz— parsknął cicho rozbawiony blondyn odpinając bruneta, wyprostował się biorąc na ręce zielonookiego, poszedł z nim powoli do kuchni sadzając go na krześle. — siedź tutaj ładnie— podszedł do szafki z której wyciągnął środek dezynfekujący i bandaże, kucnął przy chłopaku polewając jego rany, które po chwili zaczął bandażować, nie znał się na tym więc zrobił to bardzo niedbale.
Potter wykonał jego polecenie siedząc na krześle nie poruszając się ze strachu...z resztą teraz jest zdany na jego łaskę przez to, że jego nogi aktualnie do niczego się nie nadają. Gdy blondyn zaczął czyścić jego rany, które sam zrobił to dwudziestoczterolatek krzywił się z bólu..nie było to przyjemne tak samo jak bandażowanie. Najpierw łamie mu nogi a potem go opatruje? To jeszcze większy bezsens...chyba, że chce się dłużej nad nim znęcać to dużo to tłumaczy.
Została kwestia jego zachowania, które jeszcze bardziej dezorientuje ofiarę... mówi tak miło a rani go cieleśnie...strasznie siadało to na głowe chłopaka. Nadal czuł jego usta na swoich...było to przyjemne wbrew pozorom.
Blondyn czuł na sobie wzrok chłopaka jednak nic sobie z tego nie zrobił zajmując się jego nogami, podrapał się nerwowo po karku widząc jak źle to wygląda.
— Przepraszam…jestem nieogarnięty w tych tematach— mruknął pod nosem przenosząc swój wzrok na chłopaka smutny, nie miał jak mu pomóc…do szpitala z wiadomo jakich przyczyn pojechać nie mogą ale na szczęście chłopak już mu nie ucieknie i zabawa będzie długa.
Harry zamrugał zaskoczony na jego słowa... najpierw zrobił mu krzywdę, a teraz przeprasza, że nie potrafi go dobrze opatrzeć? Nie chcąc dłużej nad tym myśleć by nie namieszać sobie bardziej w głowie, skinął powoli na jego słowa zaczynając rozglądać się po pomieszczeniu, a jego spojrznie co jakiś czas uciekało na wyjście z pomieszczenia gdzie znajdował się korzytarz prowadzący do drzwi wyjściowych.
— Muszę cię znów zabrać do piwnicy— Draco nie chciał ryzykować, chodź lubi adrenalinę to nie mógł sobie pozwolić na to by chłopak mu uciekł…w końcu dopiero zaczynają wspólną przygodę i nie mogli tak szybko jej zakończyć prawda?
Blondyn wziął chłopaka na ręce i zaczął powoli z nim iść w stronę piwnicy myśląc nad tym czy ładnie byłoby mu w czerwonym kolorze, może zrobi mu jeszcze kilka mniejszych ranek? Nic się przecież nie stanie…jego nadgarstki mówią wszystko…chłopak zdecydowanie chciał popełnić samobójstwo, ale nie dał rady…nienawidził takich ludzi.
Dwudziestoczterolatek spiął się cały widząc jak blondyn schodzi z nim schodami w dół. Bojąc się, że znów go z nich zrzuci złapał się za jego szyję lekko przylegając do ciała psychopaty. Gdy zeszli na dół Harry znów momentalnie spojrzał na martwą dziewczynę, nie chciał koło niej siedzieć, ale Malfoy posadzi go w tym samym miejscu z którego wcześniej go zabrał to było oczywiste. Jego ciało drżało przez zimno i wilgoć panującą w piwnicy.
— Zimno ci? Gdzieś tu powinien być jakiś koc— mruknął cicho zaczynając się rozglądać dookoła, gdzieś tu kiedyś był jakiś koc…jedna dziewczyna cały czas pod nim leżała.
Blondyn chciał położyć włamywacza na podłodze jednak nie mógł przez to jak mocno się go trzyma, Draco westchnął cicho poprawiając go sobie na rękach i zaczął chodzić po całej piwnicy szukając wszędzie kocyka, którego nie mógł nigdzie znaleźć.
—Uh…on gdzieś tu był— podrapał się nerwowo po karku, widząc że martwa dziewczyna leży na poszukiwanej przez blondyna rzeczy od razu tam podszedł wyciągając spod dziewczyny brudny koc, który położył na ramionach chłopaka.
Po ciele Harry'ego przeszło obrzydzenie po ruchu Dracona, gdy koc na którym przed chwilą leżała martwa dziewczyna spoczął na jego ramionach zakrywając jego ciało. Czuł unoszący się z niego zapach krwi i nie było to przyjemne w żadnym przypadku. Jednak nie zwalił go z siebie bojąc się denerwować Draco.
— Możesz już mnie puścić?— mruknął kucając przed jego miejscem, chciał już sobie iść, a chłopak mu to uniemożliwiał, może w piwnicy było zimno i mokro jednak sam do niej wszedł więc po co miał teraz tak szybko wychodzić? Powinien się zaaklimatyzować w nowym miejscu zamieszkania, prawda?
Harry spojrzał na jego twarz po czym puścił jego szyję, teraz nie miał jak go zwalić ze schodów a nogi nadal strasznie bolały. Minie dużo czasu zanim będzie mógł normalnie chodzić. Jeżeli dożyje.
Blondyn położył chłopaka pod ścianą przykrywając go szczelnie kocem, trochę był brudny, ale lepszy taki niż żaden.
Draco sięgnął po puszkę owsianki podając ją chłopakowi, jeszcze coś w niej było więc może sobie to zjeść…szkoda wyrzucić.— Zjedz to — mruknął przechylając głowę na bok, nie gustował w chłopakach, ale ten mu się nie podobał…czego on tak naprawdę chce i jakie są jego zamiary?
Harry miał ochotę spytać czy musi, ale wiedział, że to może nie być za dobry pomysł. Przyłożył róg puszki do ust przepychając ją. Była ohydna...brunet nie lubił tego rodzaju jedzenia, ale pod spojrzniem jego obsesji zaczął ją połykać.
Starał się przy tym nie krzywić i już po chwili puszka była pusta, a on czuł jak robi mu się nie dobrze. Jeszcze ten koc, który był brudny od krwi dziewczyny i nią śmierdział. Gorszego mu już nie mógł dać... dwudziestoczterolatek wolał już marznąć.
— Dziękuję...— szepnął odkładając puste naczynie obok siebie. Wypadało podziękować prawda? Nawet jeśli sytuacja jest jaka jest. Blondyn zawsze mógł go głodzić... chociaż to na pewno ma drugie dno.
Blondyn patrzył na niego z delikatnym uśmiechem, chyba mu to smakowało…i dobrze niczego lepszego nie miał zamiaru mu dawać, ta owsianka będzie wystarczająca by utrzymać go przy życiu, chłopak był interesujący jednak nie na tyle aby dostawał coś dobrego do jedzenia, owsianka była ohydna tak samo jak on więc do siebie pasowali.
Harry uśmiechnął się do niego zestresowany...czy on zamierzał się tak na niego gapić? Najpierw uderzył go w głowę, że stracił przytomność. Potem zwalił go ze schodów tak że brunet złamał nogę a drugą złamał mu młotem...a teraz się uśmiecha. To trochę straszne. Poprawił się nerowowo na betonowej podłodze krzywiąc się przy tym lekko z bólu. Te nogi tak strasznie bolą zwłaszcza ta, którą sam mu połamał.
___________________________________________
Miejsce na uwagi, propozycje, cokolwiek —————>>>
~Leon~
CZYTASZ
Killing stalking • drarry
FanficHarry Potter, szczupły, cichy chłopak, zakochuje się w jednym z najpopularniejszych i najprzystojniejszych chłopaków w szkole, Draco. Pewnego dnia, gdy obsesja bruneta na punkcie Malfoya osiąga szczyt, postanawia zakraść się do domu blondyna. Ale to...