Harry leżał w piwnicy od kilkunastu dni, ale nadal pamiętał pierwszy raz gdy Draco rozcinał jego ciało metalem zagłuszając jego krzyki bólu pocałunkami, ale mimo tego łzy spływały mu podczas tego po policzkach.
Kolejne dni nie były wcale lepsze... blondyn znęcał się nad starszym chłopakiem fizycznie jak i psychicznie. Raz był miły i troskliwy, raz wredny i chamski, raz uśmiechnięty i wesoły, a raz zachował się całkiem jak psychol, którym zresztą był.
Brunet leżał cały poraniony na zimnej betonowej podłodze z tym ohydnym kocem, który podarował mu Malfoy. Jego ciało było całe poranione a nogi nadal bolały może trochę mniej, ale Harry miał wrażenie, że nic się nie zmieniło.
Nie miał już nawet siły płakać, leżał tylko skulony czekając, aż szarooki przyjdzie znów się nad nim znęcać. Najpierw go ranił, a potem bandażował i tak koło się zataczało. Nadgarstki od kajdan znajdujących się na nich były całe czerowne i lekko zdarte od szarpania się. Cóż gdy go krzywdził Potter mimowolnie szarpał się pod bólem chcąc od niego uciec..
Martwa dziewczyna, która leżała obok niego przez parę dni, została pociwiartowana na oczach Harry'ego i gdzieś wywieziona. Ten widok dla chłopaka był dosyć wstrząsający i nie chciał na to patrzeć, ale gdy zabierał wzrok dwudziestolatek strasznie się denerwował.
Często też kazał mu ze sobą rozmawiać jakby conajmniej byli dobrymi kolegami i to też na swój sposób było przerażające. Przez ten cały czas miłość bruneta gdzieś uciekła i zastąpił ją mocny strach przed niegdyś jego obsejsą. Codziennie myślał jak stąd uciec i czy ktoś go uratuję, ale był sam...nie miał co się oszukiwać, że ktoś go znajdzie czy zauważy jego zniknięcie.
Mimo, że nie czuł już tego samego co wcześniej do jego oprawcy to miał ochotę powiedzieć mu te dwa słowa by się w tym upewnić na podstawie zobaczenia jak się będzie czuł. Może naprawdę już nie ma obsesji na jego punkcie? Z resztą kto by kochał kogoś kto robi takie rzeczy tej osobie. Sam ból i nic więcej.
Nawet nie wiedział ile już tutaj leży przykuty do metalowej rurki na zimnym betonie w piwinicy. Wiedział tylko, czas strasznie mu się dłużył...a on coraz bardziej pragnął powrotu do swojego ciasnego mieszkania. Wcześniej go nie cierpiał, ale teraz nadzwyczaj tęskni za tymi pomieszczeniami, które potrafi teraz nazwać nawet swoim domem. Chce do domu...
Jego ciało jak i psychika nie miały się najlepiej, a wydawało się, że to nie ma końca i nigdy się nie skończy...Draco nie wyglądał jakby się nudził nim, a to źle świadczyło dla Harry'ego. Więcej bólu.
Dla Draco te dni były czymś cudownym, nigdy w życiu nikogo tak długo nie miał, a zabawa z chłopakiem nie była wcale taka zła, może i wolał gdy ofiary podczas katowania były głośno ale znacznie bardziej wolał ciszę, jednak dla niego powoli to zmieniał, robił mu coraz więcej ran które później bandażował i tak codziennie.
Blondyn wziął puszkę z owsianką i łyżeczkę idąc do piwnicy gdzie była jego zabawka kto by pomyślał, że włamywacze mogą być tacy interesujący?
— Już jestem…dziś szef kuchni serwuje…owsiankę!— mruknął z uśmiechem siadając obok chłopaka, otworzył puszkę biorąc trochę na łyżeczkę, którą przysunął do jego ust zadowolony, brunet naprawdę musiał ją lubić skoro tak dużo jej jadł…Draco miał dobry gust.
Zielonooki słysząc jego słowa podniósł się ostrożnie do siadu i za pomocą rąk przysunął się do ściany o którą się oparł. Był wycieńczony i miał wrażenie, że każdy centymetr jego ciała go boli, a dolna część nóg nadal nie chciała współpracować by mógł nimi ruszać.
Spojrzał na niego z lekko uchylonych powiek, a gdy przyłożył mu łyżkę do ust, Harry grzecznie wziął do buzi jedzenie. Już nawet nie czuł mdłości po tym...chyba się przyzwyczaił, ale to nie zmieniało tego, że nadal było ohydne.
Najbardziej z tego wszystkiego nie rozumiał, gdy Draco najpierw kazał mu krzyczeć z bólu a potem się zamknąć i nie krzyczeć albo gdy kazał mu dużo mówić, a zaraz zaczynał krzyczeć że ma się zamknąć. Strasznie go to dezorientowało.
Blondyn z uśmiechem karmił bruneta co jakiś czas zjeżdżając wzrokiem na jego ramiona na których było kilka ran, które Draco sam mu zrobił, może i przesadził z ich ilością jednak w nich zdecydowanie wygląda lepiej.
— No widzisz jak ładnie jesz…naprawdę kochasz to paskudztwo— parsknął cicho rozbawiony nie rozumiejąc jak można jeść coś takiego, nie dość że pachniało ohydnie to tak samo smakowało…sam wygląd odrzucał i dawał Draco jasno do zrozumienia żeby tego nie jeść więc jak ten włamywacz mógł to jeść? Obrzydliwy typ…
— Jest od ciebie więc jest dobre — Wymamrotał cicho pod nosem przecierając usta poranioną dłonią. Nawet nie miał ubrań i w takim miejscu był to kolejny minus dla komfortu. Zimno tu i wilgotno. Ohdyna.
— Ohh jaki ty jesteś uroczy!— wsunął mu kolejną łyżeczkę z owsianką do ust, skoro mu smakowało to blondyn cieszył się, najlepiej jak będzie jadł tylko i wyłącznie owsiankę…to jest coś co lubi i daje mu wystarczająco dużo energii na zabawy ze skalpelami.
Harry nie wiedział czy na jego słowa się cieszyć czy płakać...dlaczego on był taki okropny! Nie mógł znieść jego zachowania cały czas inaczej....przez co brunet nie mógł się do niego przyzwyczaić ani nie wiedział kiedy czego ma się spodziewać, to było cholernie nultruujące i ryło to mu głowę. Co innego gdyby cały czas był wredny i go krzywdził. W końcu jego głowa by się przyzwyczaiła jak i ciało, a jak robi raz tak raz tak i jeszcze raz inaczej to się wszystko mu miesza doprowadzając go do szału.
Draco usiadł na udach chłopaka odkładając puszkę na bok, położył dłonie na ramionach bruneta zaczynając całować jego szyję z delikatnym uśmiechem, podniecanie chłopaka i patrzenie jak się męczy ze wzwodem było naprawdę interesującym zajęciem gdyż gdy tylko mu stanął to wtedy się odsuwał i nawet go nie dotykał, a jego poranione ciało sprawiało mu niemałe trudności w zwaleniu sobie.
Brunet na to już nawet nie miał siły reagować. Siedział grzecznie pod jego dotykiem czekając na kolejną powtórkę z rozrywki. Był już tak zmęczony, że mówienie sprawiło mu duży wysiłek.
Blondyn celowo jeździł palcami przy jego członku zostawiając na szyi chłopaka kilka malinek, uwielbiał patrzeć jak się męczy…lepszego widoku sobie wymarzyć chyba nie nie mógł.
— Jesteś jakiś dziś spięty — wymruczał mu do ucha przygryzając jego płatek zadowolony, zabawa nawet jeszcze nie zaczęła się, a blondyn już widział jak chłopak nieudolnie próbuje się zadowolić.
— Nie ma siły...proszę — jęknął cicho dysząc... podniecanie bruneta i go zostawianie sprawiało mu ból. Dotyk Draco nie był już taki przyjemny, a gdy kiedyś go pragnął teraz go nie chciał.
—Uh…co chcesz? O co prosisz?— Blondyn oparł czoło o to chłopaka patrząc mu prosto w oczy, skoro nie chce dotyku…to czego on chciał? Po co wszystko? Miała być taka fajna zabawa, a on za szybko odpadł.
— Draco...— sapnął cicho w jego usta gdy ten opierał się czołem o jego czoło. — nie dotykaj mnie w ten sposób...proszę...— dodał cicho przymykając powieki. W tych chwilach mimo, że nie chciał jego dotyku i się go brzydził ciało bruneta na blondyna reagowało mimowolnie.
Słysząc jego słowa prychnął cicho niezadowolony, będzie robił sobie z jego ciałem co będzie chciał, jak on w ogóle śmie mówić coś takiego? Gdzie jego rekompensata za włamanie do domu? Karmi go…daje mu u siebie mieszkać i ten jeszcze narzeka? Niewdzięcznym…
— Twój dotyk nie robiłby na mnie takiego wrażenia gdyby nie to, że cię kocham Draco — Wymamrotał cicho nie uchylając powiek, nie chciał go widzieć, ale te słowa przyszły mu z łatwością gdy wcześniej wydawały się nieosiągalne do wypowiedzenia czy to oznaczało, że go do siebie zraził do takiego stopnia, że uczucie przygasło?
___________________________________________
Miejsce na uwagi, propozycje, cokolwiek —————>>
~Leon~
CZYTASZ
Killing stalking • drarry
फैनफिक्शनHarry Potter, szczupły, cichy chłopak, zakochuje się w jednym z najpopularniejszych i najprzystojniejszych chłopaków w szkole, Draco. Pewnego dnia, gdy obsesja bruneta na punkcie Malfoya osiąga szczyt, postanawia zakraść się do domu blondyna. Ale to...