Plan

117 9 23
                                    

Ten poranek znów nie należał do tych dobrych. Byłam strasznie niewyspana. Całą noc myślałam o tym jak będzie wyglądało moje życie za kilka godzin. Kiedy opuszczę szpital i zamieszkam razem z Aresem. To wszystko było dla mnie takie nierealne. Jakim cudem moje życie tak bardzo się zmieniło i to jeszcze w tak krótkim czasie. To było jak sen. Miałam tylko nadzieje, że nie będzie to koszmar.

Chwilę tak jeszcze poleżałam po czym postanowiłam wstać i troszkę się ogarnąć. Pomimo tego, że nie czułam się jeszcze na siłach aby to robić. Odwróciłam się na drugi bok i zobaczyłam śpiącego Aresa, opartego o moje łóżko. Mimowolnie na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. Był to zdecydowanie niecodzienny widok.

-Długo już mi się tak przyglądasz mała niezdaro ?

Usłyszałam po czym mój wyraz twarzy zmienił się ze szczęśliwego na lekko speszony. Czułam jak po jego słowach na moje policzki wkrada się rumieniec. tak szybko jak tylko mogłam podciągnęłam kołdrę pod same oczy.

- Spokojnie, lubię jak rumienisz się na mój widok. - powiedział i puścił oczko w moim kierunku.

- Skąd wiesz, że to akurat na twój widok ?

- Bo robisz to zawsze gdy jestem w pobliżu. A teraz chodź pomogę Ci wstać.

Chłopak wyciągnął w moim kierunku dłoń. Przyjęłam pomoc i w jego towarzystwie ruszyłam do łazienki. Weszłam do środka w rękach trzymając kosmetyczkę, która nawet nie wiem jak się tutaj znalazła. Nie była moja. A rzeczy w środku były zdecydowanie za drogie jak na mój portfel.

Nie miałam zamiaru się malować. Nie miałam na to siły ani ochoty. Wyciągnęłam tylko krem do twarzy i jakiś balsam do ust. Ale najpierw postanowiłam się umyć. Zrzuciłam z siebie brudne ubrania i weszłam pod prysznic. Woda nie była tak gorąca jaką lubiłam, ani nie miałam ze sobą swojego żelu. Postanowiłam, że nie będę narzekać tylko cieszyć się, że żyje.

Wyszłam z kabiny i właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie, że nie mam żadnego ręcznika. Cholera! Jedynym wyjściem, choć nie polubionym przeze mnie, było poproszenie o niego Aresa.

Lekko uchyliłam drzwi łazienki.

-Ares mam mały problem. - powiedziałam, stąpając z nogi na nogę.

- O co chodzi ?

-Nie. Stój! Nie możesz tutaj podejść. - powiedziałam spanikowana.

- To co takiego się stało?

- Zapomniałam ręcznika. - powiedziałam.

- Boże co ja z tobą mam.

Słyszałam ciche westchnięcie chłopaka i przysłuchiwałam się jego krokom. Po chwili podszedł do drzwi z ręcznikiem w ręce a na jego twarzy pojawił się grymas.

- Z twojej rany leci krew. Chyba za mocno ją dotykałaś. - podał mi ręcznik i wyszedł.

Na mojej twarzy namalowało się totalne zdziwienie. Nie skomentował widoku mojego nagiego ciała. Tylko zwrócił uwagę na moją ranę. Po wszystkich bym się tego mogła spodziewać, ale nie po nim. Nie po kimś takim jak Ares Corner, nie po największym kobieciarzu na świecie.

Po wytarciu mokrego ciała ponownie podeszłam do szafki, na której zostawiłam kosmetyczkę. Nakremowałam się a następnie ubrałam czyste ubrania. W miejsce mojego opatrunku, który nasączył się krwią przyłożyłam odrobinę papieru aby nie pobrudzić bluzy, która tak samo jak kosmetyczka nie należała do mnie.

Opuściłam łazienkę, a w sali czekała już na mnie pielęgniarka, która miała zmienić mój opatrunek. Chwilę później do sali wszedł również lekarz.

- Dzień dobry, jak się pani czuję ?

- Nie jest najgorzej, mam nadzieję, że dzisiaj już opuszczę szpital.

Mimo wszystko nie chciałam zostać tutaj ani jednego dnia dłużej.

- Tak, pani wyniki badań są w porządku. Rana również dobrze się goi, więc nie widzę do tego przeciwskazań.

- Bardzo się cieszę panie doktorze. Kiedy mogę się spodziewać wypisu. - zapytała.

- Tak właściwie to jest już gotowy. Może się pani przygotować do wyjścia. A za chwilę, któraś z pielęgniarek go pani dostarczy.

Ubrałam buty, które znalazłam w torbie z resztą ciuchów. Postanowiłam, że później zapytam o te wszystkie rzeczy Aresa.

Kilka minut, tak jak powiedział lekarz, pielęgniarka przyniosła mi wypis. I to była jedyna rzecz, którą mogłam nieść. Na więcej nie pozwalał mi mój pseudo opiekun.

Miałam naprawdę wiele razy do czynienia z Aresem, ale nigdy nie jechałam jego samochodem, ani nie byłam w jego domu. Tak naprawdę nie wiedziałam nawet za bardzo gdzie mieszka. Znałam adres jego rodziców, ale nie jego.

W czasie podróży postanowiłam zadać mu kilka pytań, na które bardzo potrzebowałam uzyskać odpowiedzi.

- Mam pytanie. Właściwie to kilka. - powiedziałam patrząc przed siebie.

- A więc słucham.

- Skąd wzięły się te wszystkie rzeczy ? Ubrania, kosmetyki ?

- Kupiłem Ci je, nie miałem czasu aby jechać do babci i zabierać twoje.

Domyślałam się, że właśnie tak mogło to wyglądać, ale nie dowierzałam, że on mógł wydać na mnie choć odrobinę pieniędzy. A co dopiero tyle.

- Dlaczego tak naprawdę mi pomagasz ? - zapytałam z niepewnym wyrazem twarzy.

- Bo wiem w jakiej jesteś sytuacji. Domyślam się, że nie jest ona łatwa.. - zrobił krótką przerwę - poza tym przynajmniej mam kogo denerwować. Co nie Callen ?

Zapytał spoglądając w moją stronę, a na jego ustach ujrzałam uśmiech. I nie był to taki delikatny. Tylko szeroki, szczery uśmiech, którego jeszcze nigdy u niego nie widziałam.

Dalsza droga minęła nam w ciszy, po kilku chwilach byliśmy już pod jego domem. A raczej jakimś pałacem. Ten dom był ogromny.

Otaczały go piękne, duże drzewa. Był w białym kolorze z szarymi elementami. Ramy okien były w czarnym kolorze. Podobało mi się to.

Obok niego zobaczyłam jeszcze garaż, którego drzwi były otwarte. Dzięki czemu mogłam zobaczyć jego zawartość. Samochody, które się tam znajdywały zdecydowanie nie należały do tanich.

Ares pomógł mi opuścić samochód i zaprowadził mnie do środka. Kiedy przekroczyłam próg domu omal nie zemdlałam. Moim oczom ukazał się ogromy salon, który był wykonany w nowoczesnym stylu. Przeważały tam odcienie bieli i beżu. Tuż obok znajdywała się sporych rozmiarów kuchnia, która robiła ogromne wrażenie

A po prawej stronie znajdywały się schody, w których kierunku właśnie zmierzaliśmy. Domyśliłam się, że na górze są pokoje.

- Choć pokażę Ci twój pokój. - powiedział.

Weszliśmy do jednego z pomieszczeń przez ogromne białe drzwi. W środku wyglądał dosłownie jak pokój księżniczki. Ogromne łóżko z baldachimem. Obok niego sporych rozmiarów toaletka. Przy jednej ze ścian stała ogromna szafa, która zajmowała całą jej długość. Całość wykonana była w neutralnych kolorach.

- Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Jak coś mój pokój jest na końcu korytarza.

- Jasne. A mam jeszcze jedno pytanie. - powiedziałam.

- Tak ?

- Gdzie jest twoja babcia ?

- Przyjedzie jutro. Odpocznij Olivia.

Chłopak wyszedł i zamknął za sobą drzwi.

—-------------------------------------------

Ale czy na pewno jego babcia się tutaj pojawi ?

My evil angelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz