7-Każdy tak mówi.

356 35 13
                                    

ANGEL:
Al kazał mi wybrać ofiarę zabić ją i przynieść mu.
Wydawało mi się to aż nazbyt proste.
Poza tym po co mu czyjeś zwłoki?
Olałem to.
Następnego dnia gdy trochę odpocząłem, a głowa przestała mnie boleć, w końcu Kreol przypieprzył mi mocno, zebrałem się i wybrałem jakiegoś faceta.
Poczekałem aż na ulicy nie będzie zbędnych świadków i podszedłem do niego.
-Przepraszam!-Zaczepiłem go.
-Tak?
-Zepsuł mi się samochód. Może mógłby Pan rzucić okiem?
Ha! Jak chce to potrafię być dobrze wychowany!
-Oczywiście. Gdzie ten samochód?
-Na drodze przy lesie.
Poprowadziłem nieznajomego na obrzeża lasu, obok jakiegoś samochodu, jednak nie mojego.
-Więc w czym problem?-Zapytał przyglądając się środku transportu.
Rozejrzałem się prędko żeby upewnić się ze nikt mnie nie widzi.
Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem spluwę z tyłu, spod marynarki.
Oczy nieznajomego się powiększyły, a on sam uniósł ręce do góry.
-Proszę, nie! Ja mam rodzinę!
-Każdy tak mówi.-Uśmiechnąłem się szerzej i strzeliłem mu między oczy.
Moja broń miała tłumik, więc zrobiłem to wszystko po cichu.
Poza tym krew nie rozprysnęła się przez co byłem czysty.
Podniosłem ciało obcego, przerzuciłem przez ramię i ruszyłem do lasu, podgwizdując.
Szedłem przez las, bo raczej nie było tam ludzi, a oczywiste było że gdyby ktoś mnie zobaczył to byłoby nie za ciekawie. Dom Alastora i tak był na skraju lasu.




Ktoś już ma może jakiś pomysł co chce zrobić Al?

|RADIODUST| Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz