Rozdział 17.

2.1K 164 14
                                    

"Przeszłość"

Zmiany powinny być dobre. W założeniu mają nas motywować i ciągnąć do przodu. Szkoda tylko, że w moim przypadku, spadłam głębiej niż zakładałam. Trudności z zasypianiem okazały się nie być aż takim problemem jak to, że nie mam już zupełnie siły wstawać. Właściwie to moja motywacja do czegokolwiek spadła do blisko zera.

Minęły dwa dni, odkąd odeszłam z willi Krajewskich. Choć w mojej głowie to zdanie w niczym nie oddaje tego jak było naprawdę. Lepiej byłoby powiedzieć, że minęły dwa, długie, bezowocne, pozbawione moich chęci do życia dni, odkąd uciekłam z domu, w którym po raz pierwszy poczułam się w pełni sobą.

Może właśnie dlatego nie potrafię się uspokoić?

Wiem, że każda decyzja niesie za sobą konsekwencje, ale chyba nie byłam przygotowana na aż tak ciężką przeprawę.

Dominik dzwoni do mnie po parę razy codziennie, a ignorowanie jego połączeń niewiele daje. Wówczas moja skrzynka odbiorcza pęka od wiadomości, w których zapewnia, że cierpliwie czekają i bardzo za mną tęsknią. 

To rozrywa mi serce. 

Sekundy przypominają minuty, a te dłużą się niczym godziny. W mojej głowie panuje wielki bałagan. Dwie strony mojej świadomości walczą o prawo do głosu. 

Ponieważ z jednej strony ogromnie pragnę wrócić, z drugiej jednak wiem, jak wiele by nas wszystkich to kosztowało. 

Dlatego od dobrych kilku godzin siedzę na łóżku w swoim pokoju i w milczeniu wpatruję się w ekran telefonu. Zdjęcie, na które patrzę, zdążyło już wyryć się w mojej pamięci, ale ja i tak nie potrafię oderwać od niego wzroku. Jesteśmy na nim tak bardzo uśmiechnięci, a ja nadal doskonale pamiętam moment zrobienia go. Tuż po kolacji w moim rodzinnym domu, mama postanowiła, że pstryknie nam pamiątkową fotkę. Użyła dokładnie tych słów, więc nasza reakcja była oczywista. 

Łucja na moich rękach z początku nie zrozumiała, dlaczego zaczęłam się śmiać, ale kiedy dołączył do mnie jej ojciec, nawet ona wybuchła szczerym śmiechem. Jej siostra trzymająca za rękę swojego tatę, również odwzorowała nasze emocje. Sekundę przed uruchomianiem się fleszu, Dominik po prostu przyciągnął mnie do siebie. 

Na zdjęciu dokładnie widać zaskoczenie w moich oczach. Może właśnie dlatego nie potrafię pojąć jak wiele oddałabym, aby cofnąć się do tej chwili. Tym razem nie byłabym zaskoczona. Co więcej, czekałabym na to aż mnie przytuli. Chciałabym również to odwzajemnić, a nie tylko omyłkowo musnąć jego bok dłonią. 

Zmieniłabym tak wiele, gdybym tylko dostała ku temu okazję. 

Nie bałabym się już, że mnie zrani. Nie on. 

Dlaczego więc odeszłam? 

Skoro tak bardzo tego żałuję, powinnam przecież wrócić. Tyle, że mój strach nie był jedynym powodem odejścia. Właściwe to stanowił tło tej decyzji. 

Niewielu zrozumie prawdziwy powód. Ponieważ choć brzmi to śmiesznie, ja naprawdę zrobiłam to dla nich. Wiem, jak to jest stracić rodzica. Jak bardzo to boli. Niezależnie od wieku ze wszystkich sił pragniesz, aby okazało się to jedynie złym snem. Płaczesz, błagasz i w pewnym momencie tracisz nadzieję. Zdajesz sobie sprawę, że ta osoba już nie wróci. Nie pocałuje twojego czoła na dobranoc, nie zobaczy twojego występy, na który przygotowywałeś się całe lata, nigdy też nie spotka partnera, którego szczerze pokochasz, twoich dzieci, które mogłaby nazwać swoimi wnukami, pakując im na drogę siatkę pełną słodkości. 

Niezwykła "Mama" #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz