1. Warszawa

86 12 18
                                    

W marcu postanowiłam poprawić relacje polsko-niemieckie. Podeszłam do rodzeństwa po konferencji i zaprosiłam ich na kolację w Paryżu. Zgodzili się.

Wyjechaliśmy z Wersalu razem i razem dojechaliśmy do restauracji w głównej części Paryża. Cały czas tworzyłam mur myśli.

- Jak mama? - Emm spytał podczas posiłku.

- Dobrze, choć Rosjanie posuwają się trochę zbyt prędko.

- Słyszałam coś. - włączyła się Erika. Od kilku minut próbowała ze mnie wyciągnąć myśli.

- Doszli pod Białystok, Pińsk i Włodzimierz. Nikt nie ma wieści o Wilnie.

- Niezbyt kolorowo. - skwitował Emm, pijąc wino.

- Kolorowo nie jest, ale mama dzwoni raczej rzadko.

Mur.

- Przewidujesz co może się stać? - próbował się przebić.

Nie dziwne więc, że zapadło milczenie - broniłam się. Kiedy wiedziałam, że zaraz przebiją się do środka, machnęłam palcami pod stołem, łamiąc nogę jednego z krzeseł, na którym akurat siedziała Erika. Spadła na ziemię. Niemcy odpuścili.

Zbiegła się obsługa, wstał brat Niemki i kilka innych osób. Pomogli dziewczynie wstać, kelnerzy zaczęli przepraszać najserdeczniej, zapewnili posiłek na koszt restauracji, a przede wszystkim przynieśli nowe krzesło.

- Na następny raz pamiętajcie, że to ja jestem Polką i zawsze - podkreśliłam - wyjdę ze wszystkiego zwycięsko. - nachyliłam się nad stołem.

Natomiast Niemcy zdystansowali się ode mnie, odchylając się na krzesłach niemal równocześnie i uśmiechając się w pobłażaniu. Nie brali mnie na poważnie.

- Na Śląsku jest za dużo Polaków. - dolałam oliwy do ognia. Zrzedły im miny.

- Chciałaś się z nami spotkać, aby naprawić relacje, czy doszczętnie je zaprzepaścić? - odezwała się Erika. Nie próbowali się na razie przebijać.

- Przestańcie grzebać w umyśle każdego kogo spotkacie. - zaśmiałam się. - Do zobaczenia jutro na konferencji.

Wstałam i wyszłam. Wsiadłam do automobilu i pojechałam do hotelu w Wersalu, gdzie byliśmy zakwaterowani. Zanim zniknęłam w pokoju, zatrzymała mnie pani Antońska. Stałam już w drzwiach.

- Jak spotkanie? - spytała.

- Są strasznie zaborczy. Po tatusiu. - warknęłam, trzaskając drzwiami. Budynek niemal się zatrzęsł.

Usłyszałam pukanie.

- Proszę! - krzyknęłam zła.

- Czy chce panna o tym porozmawiać? - była absolutnie spokojna.

- Za każdym jednym razem przetrzepują moją pamięć. Mam dość faktu, że każde spotkanie z nimi kończy się tak samo. - padłam na krzesło. Zachwiało się niebezpiecznie.

- A jeśli spotkać ich w pojedynkę? - zaproponowała.

- Erika się nie zgodzi, ale Emm... - zamyśliłam się na chwilę. - Skonsultuje się z siostrą i też się wycofa. Oni się, cholera, uzupełniają i wiedzą o tym doskonale. Nie opuszczą siebie nawzajem. - Przetarłam twarz dłońmi. - Muszę się z tym przespać. Porozmawiamy jutro po konferencji. Dobranoc. - odprowadziłam kobietę do drzwi.

- Dobranoc.

Zostałam sam na sam ze swoim umysłem. Wzięłam głęboki oddech i zsunęłam się po ścianie. Zaraz jednak wstałam, usiadłam przed toaletką, zmyłam makijaż i spędziłam kolejne kilka minut wpatrując się w opustoszałe spojrzenie w niebieskich oczach.

ChmuryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz