2

42 5 2
                                    

Prosiłabym o zostawienie gwiazdki, będzie mnie to motywowało do dalszego pisania 💘

————————————————————————

Ledwo zdążyłam wejść do pokoju gdy za mną od razu otworzyły się drzwi. Był to mój tata, szczerze mówiąc nie wyglądał dobrze.

-Charlotte nie żyje.- powiedział jednoznacznym głosem. Spojrzałam na niego żeby upewnić się czy nie żartuje ale jednak nie żartował. -Samolot którym leciała rozbił się, nie było żadnych szans na przeżycie, przykro mi kochanie-. Od razu łzy zaczęły mi się zbierać do oczu.

-wyjdź.- powiedziałam cicho i stanowczo bo starszy Hernández od razu ze zmartwieniem w oczach wyszedł z pokoju. Szybkim krokiem podeszłam do szafki z której wyciągnęłam żyletkę. Udałam się wprost do łazienki i zrobiłam to. Krew zaczęła spływać po moim ciele a ja bez dodatku żadnych sił opadłam na ziemie płacząc i dusząc się łzami. Robiłam kolejno linie na rękach, nogach, brzuch.. Cała ja już byłam zalana czerwonym płynem, miałam już wykonać kolejny ruch ale usłyszałam ze ktoś wbiega do pokoju. Był to Gonzalez, który od razu do mnie podbiegł. Widziałam jego łzy w oczach, niby nie znaliśmy się długo ale zaufałam mu, kocham go jak brata..

-Mad..dlaczego?- zapytał drżącym głosem.

-Dlaczego?-powiedziałam uniesionym tonem.-Zostałam sama, bez nikogo.

-Nie, słońce. Nie zostałaś- widziałam jak jedna pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.-Ja zawsze będę z tobą- powiedział łamiącym głosem po czym podszedł do mnie i po chwili byłam już w jego ramionach.

-Będziesz miał koszulkę od krwi, jest biała.-

-To nie ważne teraz, chodź.- powiedział i wstał podając mi rękę. Wstałam obolała a chłopak zaczął wycierać moje rany. Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi, dopóki one się nie otworzyły.

-Ciebie też miło widzieć Maddison, ale czy jest tu może Pedri?- krzyknął i wszedł wgłąb pokoju. Spotkaliśmy się spojrzeniami, a jego oczy zaczęły robić się szklane.- Maddison? Co się stało? Czemu tu jest krew?.-dokończył na co ja uniosłam swój wzrok na Pedriego.

-Teraz to nie ważne, Pab. Idź do pokoju zaraz tam będę dobra?- Co prawda nie chciałam zostać sama co chyba Gavira po mnie zauważył więc po chwili się odezwał.

-Może lepiej zostaniemy z Mad.- spojrzał na Gonzaleza i nawet nie czekając na jego odpowiedz podszedł do mnie. Poprosił Pedriego aby na chwile zostawił nas samych, ten tylko kiwnął głową i wyszedł.

-Wiem , że mnie nie lubisz. Ale śliczna ja cię nigdy nie zostawię.- Powiedział po czym westchnął odwracając głowę w przeciwną stronę byle by nie patrzeć na mnie.

-Popatrz się na mnie.- powiedziałam stanowczo jednak chłopak nawet się nie ruszył. Wzięłam więc jego twarz w swoje dłonie i delikatnie obróciłam, a na twarzy chłopaka ujrzałam łzy. To nie był ten sam Pablo Gavira co zawsze, takiego jeszcze nie poznałam. -Nie powiedziałam tego, że cię nie lubię.-Zagłębiłam się w jego oczach jednocześnie wycierając opuszkami palców łzy z jego twarzy.

Chłopak jedynie zmusił się na słaby uśmiech i szybko wytarł łzy. Wpadłam w jego objęcia, a po chwili wyszliśmy już z łazienki. Opadając na łóżko koło Pedriego i opierając się o jego ręce wpadłam na pomysł, żeby coś oglądać. Chłopcy byli za, więc wstałam tylko po jakieś przekąski. Dosłownie po kilku sekundach znalazłam się znowu w łóżku pod kocem i znowu leżąc na rękach Pedro, a nogi miałam oparte o Gavire. Tak wiem rozłożyłam się jak żaba na liściu.

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Usłyszałam ciche otwieranie drzwi. Nagle poczułam obok mojego ucha ciepły oddech.

-Dobranoc, Mi amor.- wyszeptał w moje ucho, a już zaraz usłyszałam trzask drzwi.

Uśmiechnęłam się lekko, a chwile później znowu zapadłam w ciężki sen.

Mi amor?

———————————————————————————

Rozdziały będą krótkie, ale za to będzie ich więcej i postaram się też wrzucać częściej.

Miłego czytania misiaki 💘

Don't forget me.|| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz