14-Dwie pieczenie.

308 35 13
                                    

ANGEL:
-Idiota. Ora dovrò sprecare munizioni con lui (Debil. Teraz będę musiał na niego marnować kule)...-Mruknąłem po Włosku, jednocześnie ładując broń.
Kiedy byłem już uzbrojony, wyjrzałem przez filar, jednak ostrożnie. Nie chciałem dostać w twarz.
Nigdzie nie było tego idioty.
Uciekł..?
-Co do...-Zacząłem, ale poczułem czyjąś łapę na gardle.
Ta sama łapa podniosła mnie, a że wziął mnie z zaskoczenia, z łatwością wyrwał mi broń.
Zacząłem go uderzać, starając się wyrwać, ale był zbyt silny.
Przyłożył mi spluwę do skroni, a ja spojrzałem na nią przerażony.
-NO (NIE)!-Wykrztusiłem na tyle, na ile mogłem i ponownie uderzyłem jego ramię.
Handlarz zarechotał.
-Zachciało Ci się na mnie naskakiwać, to masz za swoje.-Uśmiechnął się szeroko.
-Wal... się.-Zmrużyłem powieki.
Akurat kiedy miał pociągnąć za spust usłyszeliśmy w oddali syreny policyjne.
Ktoś musiał usłyszeć strzały.
Tym razem to ja się uśmiechnąłem.
Oprych ze stesu poluzował uchwyt, a ja skupiłem całą swoją siłę w nodze by kopnąć go w jaja.
Zapiszczał jak zraniony kundel i puścił mnie, kuląc się z bólu.
Odebrałem szybko moją broń i zastrzeliłem go.
Oddychając szybko spojrzałem na drzwi.
-Jeszcze zdążę zwiać...-Ruszyłem do drzwi, ale przypomniało mi się po co tu jestem.
Tym razem spojrzałem na sofę gdzie było w chuj różnej broni. Teraz byłaby za darmo.
-Al się ucieszy.-Wyszczerzyłem się.





Z pewnością Angie xD
Al będzie skakać z radości na Twój widok aż pod samo niebo xDDDD

|RADIODUST| Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz