20 czerwiec 2022 rok. Nowy Jork
Szłam sobie szkolnym korytarzem wraz z moją przyjaciółką -Carly. Jest moją przyjaciółką od czasów piaskownicy. Rzadko się kłócimy a jak już to zrobimy to zaraz jesteśmy pogodzone. Jesteśmy ze sobą bardzo zżyte i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Kocham tą niską szatynkę całym sercem.Często ktoś mnie zatrzymywał i rozmawiałam z nim przez chwilę, bo w końcu "przyjaciół nigdy nie za wiele". W każdym razie miałam duże grono znajomych. Ale małej ilości z nich ufałam. Nie lubiłam nigdy zmieniać mojej paczki tych dobrych znajomych, z którymi prawie codziennie wychodziłam poszlajać się na mieście. Gdy w końcu dotarłyśmy pod klasę, usiadłyśmy na ławce - tuż przed pomieszczeniem. Pierwsza lekcja to była matematyka. Nic gorszego być nie mogło. Po prostu jej nienawidzę, mimo tego, że mam z niej dobre oceny - bo najlepsze w klasie, to nie przepadam za nią. Gdy siedziałam na szkolnym krześle, wpatrując się w nauczycielkę, której praktycznie wcale nie słuchałam, zauważyłam że profesorka ma malinkę na szyji, z czego zaczęłam się cicho śmiać, zakrywając usta dłonią. Gdy zadzwonił dzwonek na pierwszą przerwę, podbiegłam do Carly i opowiedziałam jej to zo zobaczyłam, cały czas się śmiejąc. Gdy szłyśmy szkolnym korytarzem - do naszych szafek, zauważyłyśmy, ze szkólna para "papużki nierozłączki", które pożerały się na każdej przerwie, pokłóciły się. Było to bardzo dziwne, bo jeszcze nigdy nie kłócili się, przynajmniej w szkole. Gdy już odłożyłam książki od matematyki do szafki, zauważyłam, że moja przyjaciółka się czym martwi. Było to widać po jej minie i też to czułam, w końcu znamy się od zawsze. Postanowiłam spytać ją co się stało.
- Coś się stało? - spytałam, spoglądając na nią.
- Michał... On... - nie dokończyła, podeszła do mnie i rozpłakała się, opierając głowę na moim ramieniu.
Przytuliłam ją najmocniej jak tylko potrafiłam, bo zrozumiałam co się stało.
- Bedzie dobrze, spokojnie - powiedziałam i pogłaskałam ją po głowie.
Nie odpowiedziała, tylko pociągnęła nosem i przytuliła się jeszcze mocniej.
~~~
Po skończonych lekcjach, ruszyłyśmy z Carly do mnie trochę się poobijać razem. Po drodze wstąpiłyśmy do sklepu po kawę i chipsy. W domu usiadłyśmy na sofie i oglądaliśmy jakiś serial, jedząc wcześniej kupione przekąski. Około godziny 16 Carly poszła do domu, a ja zostałam sama, bo opiekunowie byli jeszcze w pracy. Poszłam do mojego pokoju odrobić lekcje. Gdy skończyłam poszłam zrobić sobie kolację - grzanki z serem. Gdy jadłam wrócili moi "rodzice". Przywitałam się z nimi, po czym poszłam pod prysznic. Wzięłam ze sobą moją piżamę, która się składała z spodenek i luźnej bluzki - w kaktusy. Mimo tego że miałam "uwuśną" piżamę czułam się w niej bardzo dobrze. Wzięłam szybki letni prysznic, ubrałam się w piżamę, zrobiłam pielęgnację i wysuszyłam włosy. Potem poszłam do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku, wyciągnęłam słuchawki i słuchałam muzyki czytając książkę. Było to jakieś nastolatkowe romansidło, nie powiem, że nie lubię tego typu książek, bo lubię, ale czasem po prostu zamulają. Gdy skończyłam czytać była jakas 22, więc położyłam się już spać.
~
Rano obudził mnie ten jebany, wkurwiający budzik, który od razu wyłączyłam. Mimo tej pobudki byłam w nadzywaczaj dobrym chumorze. Gdy wstałam, poszłam do łazienki zrobić poranne czynności. Potem z szafy wyciągnęłam biały top, czarne jeansy typu "wide leg" i szarą bluzę. Do tego białe Nike air force. Zeszłam na dół mojej dwupiętrowej willi, która była ogromna. Naprzeciw wejścia głównego były duże schody z marmuru, ze czarnym poręczami po obu stronach. Po prawej stronie była duża kuchnia z czarno-szarymi-bialymi elementami. Na środku kuchni była wyspa kuchenna ze zlewem i dużym blatem. Po lewej stronie od wejścia był salon, w którym dominował kolor biały. Wielka sofa narożnikowa w kolorze szarym. Wielki plazmowy telewizor stał na białej komodzie naprzeciw sofy. Obok - tuż przy wejściu na duży taras, stał biały stół z bialo- czarnymi krzesłami. Na ścianach było kilka obrazów. Gdy weszło się po schodach do góry, był korytarz, na którym mieściły się różne drzwi. Drugie drzwi po prawej stronie, to były moje drzwi. Do mojej oazy, w której zamykałam się, uciekając od problemów. W moim pokoju, na środku, stało duże, dwuosobowe łóżko, ale ja spałam w nim sama. Po lewej stronie, od wejścia stała duża szafa z lustrem. Obok niej stała duża toaletka z dużym lustrem i wraz z białym, skórzanym fotelem. Po środku wisiał bujany fotel, taki okrągły, na którym czytałam książki. Na ścianie, na przeciwko drzwi było okno balkonowe, z którego można było wyjść na ogromny balkon. Miał marmurową, mleczną posadzkę. Pokój miał jasne panele i wszystko do siebie pasowało. Mój dom był ogromny. Bardzo go lubiłam, gdy się już przyzywczaiłam do niego. Na początku trudno było mi uwierzyć, że to tutaj będę mieszkać. Po jakimś czasie już sobie wszystko ułożyłam i było naprawdę dobrze.
~~~
Gdy wyszłam już wyszykowana z domu do szkoły, zauważyłam, że Carly czeka na mnie przed domem, więc od razu do niej podbiegłam i się przytuliłyśmy. Szłyśmy razem do szkoły, gdy nagle podbiegł do nas ten klasowy crush. Mi się on osobiście nie podobał, taka pizda z niego była, chudy jak patyk, blond włosy i zielone oczy. Nic specjalnego. Popisywał się, gdy pierwsza lepsza laska na niego spojrzała. Mimo iż on mi się nie podobał, to moja przyjaciółka nie podzielała mojego zdania. Patrzyłyśmy na niego lekko zdziwione. Trochę się chyba zawstydził, co było dziwne. Oczywiście ja miałam w niego wyjebane i oglądałam swoje paznokcie od czasu do czasu zerkając na przyjaciółkę. Jackson, bo tak on miał na imię, podrapał się po głowie i zaczął coś mówić do Carly. Nie wsłuchiwałam się w ich rozmowę, więc potem musiałam dopytywać jej o czym rozmawiali. Nie wiem ile ich konwersacja trwała, ale nie było to jakoś długo, może 15 minut? Naprawdę nie wiem. Gdy Jackson już sobie poszedł, spytałam dziewczynę po co on do niej podbił.- Po co on do ciebie przyszedł? - spytałam z ciekawości, bo nie powiem, że mnie to nie interesowało.
-Zaprosić mnie na bal szkolny z okazji zakończenia szkoły. - odpowiedziała szczerząc się, bo wiedziałam, że po zerwaniu on się Hej podobał.
- No to fajnie, ale jaki bal? -zapytałam, bo totalnie o nim zapomniałam.
- No nie mów, że nie wiesz! - zdziwiła się dość mocno, bo zapomniałam o najważniejszym wydarzeniu w szkole.
- A ten bal, zapomniałam o nim - mruknęłam.
- To z kim idziesz? - zapytała, a ja zdałam sobie sprawę, że nie mam jeszcze partnera na ten bal.
- Eee... No jeszcze z nikim - powiedziałam trochę sfrustrowana, spoglądając oczami na niebo.
- Jak to?! Natalie! Mówiłaś, że kogoś już znalazłaś! Wiesz, że tam wpuszczają tylko pary? Musisz kogoś znaleźć! - Carly się bardzo zdenerwowała. Tak, to prawda, że kogoś znalazłam ale okazało się, że idzie już z kimś innym. To przecież nie moja wina!
- Ale on idzie z kimś innym!!! To nie moja wina! I nie denerwuj się tak bo jeszcze Ci żyłka pęknie! - zaśmiałam się cicho. Po czym ruszyłyśmy do szkoły w szybszym tempie, bo zostało nam 15 minut do pierwszego dzwonka.~~~
Gdy dotarłyśmy już do szkoły, wzięłyśmy książki z szafki i ruszyłyśmy na pierwszą lekcję - był to angielski. Akurat dobrze się składało bo nauczycielka od angielskiego to była nasza wychowawczyni. Weszłyśmy do sali i zajęłyśmy swoje miejsca. Po 5 minutach lekcji, do klasy wszedł jakiś spóźniony chłopak. Nie widziałam go nigdy wcześniej - musiał być nowy. Był bardzo przystojny - wysoki, dobrze zbudowany, widziałam zarys mięśni przez jego czarny t-shirt, który je uwydatniał. Miał brązowe oczy. Jego włosy miały odcień gorzkiej czekolady, były lekko poczochrane, ale wyglądało to po prostu ładnie. Miał na sobie wcześniej wspomniany czarny t-shirt, szarą rozpinaną bluzę, z napisem z tyłu "california", i szersze jeansy, takie jasnoniebieskie. Spojrzałam na jego twarz, miał lekko zarysowaną szczękę. Pani wzięła go ja środek klasy i przestawiła nam go.
- Słuchajcie to jest nowy uczeń. - Alan Valentines. Będzie chodził z wami do klasy. Bądźcie dla niego mili. - Pani spojrzała na niego i pokazała mu miejsce. Było ono obok mnie. Uśmiechnęłam się w duchu, że będę siedzieć w nim w ławce, bo ja jako jedyna siedziałam sama.
- Hej, Natalie jestem - uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.
-Hej, Alan - odwzajemnił mój gest i też się uśmiechnął. Boże jaki on miał słodki uśmiech.
CZYTASZ
Znaleźć przeznaczenie
Teen FictionPewna Natalie Sky jest nastolatką, która miała trudne dzieciństwo. Było takie, ponieważ jej matka - Alice była alkoholiczką i stosowała przemoc wobec dziewczyny. Jej ojciec zostawił ją i jej matkę kilka miesięcy po jej urodzeniu. Gdy sąsiedzi dowied...