002•Gossip•

324 17 1
                                    


Słońce uderzyło swoimi promieniami w okno mieszkania rozjaśniając je. Strumień światła obudził jednego z leżących w łóżku osobnika.

-Speedo wstawaj za godzinę masz pracę-próbował go obudzić widząc godzinę, jednak chrypa ranna oraz ziewanie przeszkodziło mu to.

-Chwilę jeszcze-mruknął przekręcając się na drugi bok.

-Albert mówię poważnie-przewrócił go na bok by wiedzieć jego twarz-Jak wstaniesz to dam ci nagrodę.

-Hm, jaką?-usiadł z zamkniętymi oczami oraz głupim uśmiechem.

-A taką fajną-przyblizył się do niego, a później wstał z łóżka i poszedł do kuchni.

Jasnowłosy tylko otworzył oczy z zdziwienia i od razu wstał biegnąc za nim.

-No ej, gdzie moja nagroda?!-krzyknął swoim rannym głosem tak głośno ile mu pozwolił.

-Za czterdzieści minut masz pracę. Jak się spóźnisz to cię Erwin dojebie. Nagroda? To była tylko motywacja byś wstał-zaśmiał się, otwierając pustą lodówkę. Trochę się skrzywił widząc, że chłopak pewnie jej nie uzupełniał od dawnego czasu.-Co ty jesz jak tu same energole-zdziwił się spoglądając na chłopaka, który zakładał chyba jego bluzę oraz jakieś jeansy z dziurami.

-Na mieście lub na warsztacie. Ewentualnie dopiero jem po południu lub wieczorem. Zależy jak wstaje-odpadł zakładając buty.

-I co ja będę robić przez ten czas? Załatw mi farbę do włosów oraz fake dowód, ja nie usiedzę w domu bez ruchu i bronienia cię-zamknął lodówkę wskazując palcem na współlokatora.

-Ta ta, pa-odpowiedział otwierając drzwi.

-A buziaczek na pożegnanie?
-Bawimy się w związek?
-Nowe życie, nowe ja, mieszkam z tobą to muszę.
-To chodź bo mam buty, a dopiero co nowy dywan kupiłem.

Latynos podszedł do chłopaka szybko całując go w policzek i wypychając bo zostały mu dwadzieścia minut.

Tak szybko czas leci.

I co teraz będzie robił? Zostało mu grzebanie po szafkach.

Albert miło spędził czas na warsztacie. Obmyślał jaki kolor mu dojebie włosów. Niebieski? Nie, różowy będzie idealny na karmę. Teraz musi się pocić w golfie w lato.

Jebane lato.

-O Albert jesteś!-krzyknął siwy widząc go.

-O Erwin miło cię widzieć. O co chodzi?-zapytał kończąc czyszcząc auto klienta.

-Speedo wczoraj z kimś byłeś? Bo nie widziałem cię na ZS-zapytał wpatrując się w lekko odsłonięte ślady na jego szyi.

-Umm...Spotkałem się z starym kolegą-dał rachunek klientowi i poprawił włosy biorąc do tyłu, które opadły mu na twarz.

-W środku nocy, a do tego w twoim pokoju z czerwonymi ledami?-zrobił minę zdziwienia czując lekkie kłamstwo.

-Umm..Dopiero co przyjechał! Ma na imię James.-próbował wybrnąć z sytuacji. Nie wiedział co powiedzieć, a James był taki sam jak Vasquez więc czemu on nie będzie go udawać.

-Ciekawe, słyszałeś o liście gończym na Vasqueza?-lekko się uśmiechnął skanując wzrokiem towarzysza, który lekko się spiął.

-Tak, wiesz bo Va- James poprosił mnie bym szybciej wrócił do domu-musiał szybko wybrnąć z sytuacji.

-Czemu mnie okłamujesz Speedo?-pomyślał.-Chętnie poznam Jamesa, pojadę z tobą-odpowiedział wzruszając rękoma.

-Może innym razem?-zapytał lekko zdezorientowany co się dzieje.

•Dead flower•||Blachary, Speedacco, Vasquez Sindacco x Albert SpeedoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz