Rozdział XVI

67 14 3
                                    

-łał..- widok który zobaczyłam zaparł mi dech.
Ujrzałam dość zaniedbany ogród. Wokół były krzewy różnych roślin m.in. róż. Weszłam do środka by się lepiej przyjrzeć, a drzwi same się za mną zamknęły. Na początku się zlękłam lecz poszłam dalej. Na środku był płac treningowy. Różne przeszkody, kukły i tarcze zachwycały swoim wyglądem. W jednym miejscy płynął strumyk, a nad nim był mostek. Zadziwiające że tak duży ogród zmieścił się w labiryncie.. a no tak. To magiczny labirynt.. złamałam małą gałązke od krzewy róży. Jeszcze żyła.. postanowiłam, że będę się zajmować tym pięknym miejscem. Chyba nikt nie będzie miał nic przeciwko.
W starym składziku znalazłam narzędzia. Wzięłam je i zaczęłam sprzątać. Wyczyściłam strumyk z zanieczyszczeń i poprzycinałam krzewy. Podlałam je i kilka innych miejsc gdzie są trawa i kwiaty. Po około dwóch godzinach był porządek. W artykułu płynęła spokojnie czystą woda, a wokół nie było żadnych śmieci, ani ususzonych na wiór gałęzi. Na placu treningowym trochę zagrabiłam piasek i też pobierałam śmieci. Jeszcze raz się rozejrzałam. Było tu naprawdę pięknie.
Po dłuższym czasie wyszłam z labiryntu, a przed wyjściem czekał już Abarai.
-Nie możesz tak poprostu znikać w środku treningu! Jestem za ciebie odpowiedzialny! A gdyby coś ci sie stało?!- krzyczał chłopak
-Już sie stało. Przez twój idiotyzm moja rana na brzuchu się otworzyła, bo nie posłuchałeś mistrza. Że go nie ma to nie znaczy że ty rządzisz! Więcej cię nie słucham..- byłam na niego wściekła. Za kogo on się uważa by sądzić że lepiej mnie nauczy niż Sensei?
-No.. może troszeczkę przesadziłem, ale to nie powód by znikać na tak długi czas. Gdzie ty w ogóle byłaś? Przy fontannie cię nie było..- mówił
- Nie twój interes. Chyba nie myślisz że ci powiem po tym jak się zachowałeś?- powiedziałam zła i ruszyłam w stronę twierdzy. Chłopak szybko mnie złapał za nadgarstek.
-Gdzie idziesz znowu?- mruknął.
-Do pokoju idioto- warknęłam i wyrwałam nadgarstek z uścisku. Poszłam do pokoju, usiadłam na parapecie i włączyłam muzykę.. Idiota.. myśli że może mną rządzić.. pomyślałam.
Następnego dnia załatwiłam sobie sadzonki kwiatów i poszłam znów do dziwnego ogrodu. Teraz wyglądał jeszcze piękniej. Wszystko zaczęło powoli odżywać. Na krzakach już widniały małe kwiaty, a trawa była zielona. Gdyby to był zwykły ogród to bym się zdziwiła że to wszystko tak szybko rośnie no ale wkońcu to magiczny labirynt. Wzięłam sadzonki kwiatów i zaczęłam je sadzić. Nie chciałam by to było idealnie równo, ale żeby rosły dość dziko. Pomieszane kolory by były.
Gdy skończyłam usiadłam na ławce przy strumyczku. Wsłuchałam się w ciszę. Po dłuższym czasie poszłam trochę potrenować. Tutaj nie było Abarai'a więc miałam spokój..
------------------
Przepraszam, ale nie mam weny. Może macie jakieś pomysły co chcielibyście w tym opowiadaniu? Jak tak to piszcie w komentarzach lub w prywatnej wiadomości :)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 30, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

"Drugi wymiar"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz