~~~5~~~

122 4 0
                                    

Dopłynęliśmy do Lądku. W końcu!
- Tu też nikogo niema!- Zawołał Eustachy i dobiegł do nas.- To wracamy?- Cała nasza czwórka spojrzała na niego z politowaniem.- Noo dobra... Ale nie zamierzacie chyba tam wejść?- Wskazał na wielkie, stalowe drzwi do dzwonnicy.

- Jeśli ty nie chcesz, możesz stanąć na czatach.- Zasugerowałam, a Kaspian podał mu sztylet.
- Tak. W końcu wymyśliłaś dobry pomysł kuzynko. Nie martwcie się, jesteście w dobrych rękach.- Wszyscy wywróciliśmy oczami i weszliśmy powoli do środka.

- A to co?- Zapytała Łucja, podchodząc do jedynego stołu, na którym było mnóstwo papierów. Od razu podeszliśmy do dziewczyny, a Edek zaczą świecić latarka na wcześniej wspomniane rzeczy.
-... Chyba... Spis ludzi.- Wyjaśnił.
- Ale czemu są skreśleni?- Tym razem ja zadałam pytanie, jednak nikt nie zdążył mi odpowiedzieć.
Dzwony zaczęły rozbrzmiewać, a po linach w dół zaczęli zjeżdżać ludzie.
- Co u licha?- W tym momencie Edmund rzucił mi dodatkowy miecz i zaczęliśmy się bronić.
Było ich niestety za wiele, byśmy dali im radę.

- Aaaaa!- Pisnął...
- Eustachy.- Warknęłam w tym samym czasie z bliźniakiem.

- Cicho!- Odezwał się mężczyzna, który przykładał blondynowi do gardła... Sztylet Kaspiana. Nie no, brawo kuzynie!- Odłóżcie broń, chyba, że chcecie by ta baba piszczała jeszcze głośniej.- Powoli zaczęliśmy odkładać miecze, z nadzieją, że Kaspian coś na to zaradzi.
- Przybyliśmy tu...
- A teraz związać ich!- No cóż, nie doczekaliśmy się przemowy króla.- Dziewczyny pod ścianę, a chłopaków do lochów.- Poruszył chytrze brwiami i oddał Eustachego w ręce kogoś innego.

Wtedy wszyscy zostaliśmy złapani i wyprowadzani siłą na zewnątrz.
- Zostawcie nas!
- Edmund!
- Edek, nie!
- Lizzie, Łucja!
- Ej! Jestem waszym królem!- Krzyczeliśmy, ale i tak to nic nie dało.

Po chwili zostaliśmy rozdzieleni, jak już tamten mężczyzna powiedział.
W trójkę zostaliśmy przywiązani do ogromnego muru, wraz z innymi kobietami... Tylko dlaczego? I co z Edmundem? Kaspianem?

- Na Aslana.- Momentalnie zrobiło mi się słabiej, a ręce zaczęli się trząść.
- Słucham?... Lizzie? Co się dzieje? W pożadku?- Wypytywała mnie siostra, ale nie byłam w stanie jej nawet odpowiedzieć.
- Elizabeth.- Szeptał również Eustachy, oboje też szturchali mnie w stopy, swoimi, gdyż ręce mieliśmy zniewolone.
- N-niee... Pomocy!- Wolałam.- Edmund! Pomocy!

- Nie krzycz. Nikt Ci nie pomoże.- Burknął typ, który po chwili złapał mnie za ramię, odwiązał ręce i pomógł wstać. Nie mogłam jednak ustać sama na nogach, które niemiłosiernie mi się trzęsły, dlatego od razu na niego opadłam.
- Zostawcie ją! Nie widzicie, że jest ledwo przytomna!?- Tym razem wydarła się na nich wkurzona Łucja. Chyba jeszcze nigdy jej nie widziałam tak zdenerwowanej, za razem przerażonej.
- Nie drzyj się, zaraz twoja kolej.- Mężczyzna złapał mnie pod pachy i zaciągnął na... Scenkę?

Posadził na krześle i inny głos uciszył niemałą widownię, którą była sama płeć męska.
Bałam się. Tak bardzo się bałam, kiedy przypomniałam sobie o rogu.
"Zawsze sprowadza pomoc"!
Niepostrzeżenie zaczęłam wyjmować z tylnej kieszonki róg, który o dziwo nikt mi nie zabrał.
- Licytacja zaczyna się od dwustu!- Ogłosił licytator.- Zważywszy, że jest taką ślicznotką.

- Dwieście!
- Dwieście trzydzieści!
- Okrągłe trzysta!

- Ktoś więcej!? Więc sprzedana!- I założył na moją szyję tabliczkę "sprzedana".

Szturchnął moje ramię i sprowadził że scenki, wtedy przekazał mnie jakiemuś staruchowi.
Uśmiechał się w moją stronę chytrze, poczym objął w tali.
- Oh nie bój się mnie. Będziesz posłuszna, to będziesz dobrze traktowana.
- Zostaw mnie ty obleśny, kłamliwy potworze!- Krzyknęłam, chcąc się wydostać, ale był zbyt silny.
- Widocznie nikt Cię nie nauczył jeszcze manier!- Spoliczkował mnie. - Spróbuj jeszcze raz zrobić taki wybryk to nie skończy się to dla ciebie zbyt dobrze.- Ryknął poddenerwowany.

Kolejne łzy zaczęły mi wypływać na policzki. Ostatni raz odwróciłam się w stronę sceny, na której stała trzęsącą się Łucja. Ostatni raz widzę swoją małą siostrzyczkę. Ostatni raz widzę ludzi, na których mo zależy. Nawet jeśli uda mi się złapać za róg i w niego zadmić, nie jestem w stanie nawet pomyśleć, jak pomoc nadejdzie... I czy w ogóle nadejdzie...
-----------------------------------------------------------

Witam, witam.

Postaram się, by następny rozdział był dłuższy.😚

Jesteście ciekawi, co stanie się dalej? Zachęcam do zagłosowania i zostania na dłużej.
┬⁠─⁠┬⁠ノ⁠(⁠ ⁠º⁠ ⁠_⁠ ⁠º⁠ノ⁠)

┻⁠━⁠┻⁠︵⁠└⁠(⁠՞⁠▽⁠՞⁠ ⁠└⁠)

,,Jedna Krew"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz