Cz.27

74 9 1
                                    

-Budzi się... Powoli! Powoli, nie rzucaj się...!
-Jake...?Jake to ty?
-Spokojnie... Podniosłem się powoli, całe moje ciało drżało, byłem przez moment taki ogłuszony, ledwo żywy...
-cO...bOże..mój  kręgosłup poszedł na spacer...-Nie byłem w stanie wstać, leżałem na ziemi, i wszystko było rozmazane przez moment, cholernie jasno było i ledwo co widziałem przed sobą, na pewno było tutaj niebiesko, taka duża ruszająca się niebieska plama nademną, chwilę zajęło mi, aby obraz był wyraźny, ujrzałem więcej niż jedną twarz, Jake, Moat i Neytiri, patrzyli na mnie wyczekując reakcji, ruchu albo słów.

-Helo? Co się...Ile mnie nie było?
-Tydzień...Całe 6 i pół dnia...
-To nie tydzień jełopie...-Neytiri zaśmiała się, jak ona śmie się z niego śmiać?

-Z czego się śmiejesz? Wyjaśnisz ? -Podparłem się o ramiona i rozejrzałem na boki, czy to mój  pogrzeb? Dlaczego wszyscy tutaj są? Dlaczego są...
Gdzie moje...ciuchy?Czuje się jakbym miał owinięte wokół siebie pnącza, i miałem, czułem się dziwnie..

Kiedy się rozejrzałem dostałem zawału, obok nas leżało moje ciało, spanikowany dotknąłem samego siebie, szukając pulsu.
-Co jest?! To jest jakiś koszmar prawda?!
-Uspokój się, nic złego ci się nie stało...
-Jest w szoku, córko...przynieś wody...-Neytiri odeszła na bok podczas gdy ja panikowałem,nic nie rozumiałem, dlaczego ja tutaj jestem?

-Jake! Do cholery wyjaśnij! Dlaczego nie oddycham?!Jake!-Spojrzałem na niego przerażonymi oczami, szturchałem samego siebie, jak raz miałem dobry widok na samego siebie, chudy, lekki zarost i podkrążone oczy, ale to nadal ja! Martwy ja! Podczas gdy ja sam stoję obok siebie żywy i zdrów! Mój umysł był w szoku, nie rozumiałem, byłem przerażony, cały drżałem gdy chwyciłem własną twarz w moje dłonie, to jakiś koszmar...

-Spokojnie, oddycha
-Nie mów mi spokojnie!-Krzyknąłem na niego i wstałem, całe ciało mnie bolało, jak za pierwszym razem, jakbym wstał po tygodniowej imprezie na kacu, chwiałem się i musieli mnie podeprzeć, spojrzałem szybko przed siebie, kark mnie zabolał od tak szybkiego ruchu głową, ludzie... Wszędzie ludzie... Siedzieli w rzędach, wyczekując, słuchając i oglądając...
-Udało ci się... Wyjaśnię ci na nasz ludzki rozumu okej?-Jake położył dłonie na moich ramionach i ścisnął je, utrzymał moje ciało w miejscu.
-Okej...
-Byłeś, nieprzytomny tydzień, w obu ciałach, musieliśmy wybrać które ciało ratować, aby ciebie odzyskać...
-Co t
-Nie przerywaj, a więc Moat... Wszyscy tutaj, pomogli ci, aby twoja dusza, złączyła się z tym ciałem- Pacnął mnie w klatkę piersiowa, przełknąłem gule w gardle i wziąłem wdech.

-Ja... Nie obudzę się już...To jest,moje...Jeden ciało teraz?
-Tak...
-O matko...-Usiadłem, w tym czasie Neyriri usiadła obok mnie z wodą, podziękowałem i wypiłem. Spojrzałem na moje ciało, Moat podążyła wzrokiem za mną i westchnęła.
-Zostaniesz pochowany godnie...chcesz się pożegnać?
-Dźwinie to brzmi... Nadal myślę jak człowiek, to jest, dziwne dla mnie...potrzebuje czasu...

-Rozumiemy, oddychaj... Teraz, jesteś Na'vi.-Uśmiechnąłem się, to nadal było takie nowe, straszne, ale i ekscytujące, o matko! Grace! Grace by dała wszystko przecież, aby to zobaczyć, gdzie ona jest?
Rozejrzałem się, nigdzie jej nie widziałem.

-Gdzie jest Grace?

Soul Dream- AvatarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz