Ukryte spojrzenia

468 32 12
                                    

Sięgnął ręką do palców swojej lewej stopy. Jungkook pochylił głowę i ciągnął, czując jak mięśnie się napinają. Lekkie mrowienie w podudzie, cichy trzask w kostce, wstrzymany oddech. Raz, dwa, trzy i puścił, robiąc to samo z drugą stroną. Powtórzył ćwiczenie kilka razy, a potem powoli wstał i przeciągnął się ze znacznie mniejszym entuzjazmem. Słyszał głos swojego choreografa, ale myślami błądził gdzieś indziej, obejmując spojrzeniem swoich czarnych oczu pomieszczenie, w którym się znajdował z innymi tancerzami.

Ludzie biegali wokół nich z kamerami, pod nogami plątało się mnóstwo kabli, niektórzy krzyczeli, coś trzaskało w tle. Ustawiano światła, poprawiano makijaże, ubierano się w stroje lub czytało scenariusz. Wszystko to osadzone było w wielkiej hali, podzielonej na mniejsze sektory, imitujące oddzielne pomieszczenia. Były takie, które wyglądały jak zwykłe, domowe pokoje, klasy, sale ćwiczeń lub sklepy. Mieli nawet teatralną scenę. Zawsze lubił to dziwne uczucie, kiedy wychylając się zza jednaj ścianki, nagle znajdywał się w innym świecie. Zupełnie jakby zwiedzał porządnie urządzony domek dla lalek albo potrafił się teleportować.

Westchnął żałując, że dzisiaj mieli ostatni dzień zdjęć.

Drama którą nagrywali powoli się kończyła. Główny bohater miał wyznać dziewczynie miłość i złożyć na jej wargach słodki pocałunek. Żeby zdobyć się na odwagę i zyskać jej uwagę, wystąpił w szkolnym konkursie, układając piosenkę ze swych miłosnych słów. Jako, że była to seria osadzona w liceum artystycznym, nie mogło zabraknąć innych talentów w tym fachu jak na przykład tancerzy. Jungkook był jednym z nich.

Zawsze podziwiał prawdziwych aktorów, którzy potrafili nie dość, że spamiętać wszystkie teksty, to do tego tak dobrze je odegrać. On sam nie miał do tego talentu, choć co innego, gdy chodziło o taniec. Dlatego między innymi się tutaj znalazł. W finałowej scenie miał również wystąpić jako jeden z uczestników konkursu i być w zespole stworzonym przez antagonistę głównego bohatera, również walczącego o serce tej samej dziewczyny. Nie było to może wiele, ale przecież takich ludzi też potrzeba, prawda?

Ale co najważniejsze... Mógł znów go zobaczyć na żywo. Kim Tae-Hyung'a.

Już pierwszego dnia gdy tu przyjechał, nie mógł oderwać od niego wzroku. Jako główny bohater zawsze przemieszczał się z największymi sławami, jadł z dala od reszty zespołu i właściwie tylko wpadał i wypadał na zdjęcia, będąc rozchwytywanym przez fotografów, reporterów czy fanów.

Wcześniej wcale nie był taki popularny. Kooki pamiętał jeszcze filmy czy reklamy, w których przewijał się jego idol, wcale nie mając pierwszoplanowych ról. To był jego pierwszy raz, który miał wszystko zmienić. Do tego wielu już poznało się na jego talencie, co równocześnie tylko utwierdzało w przekonaniu, że odniesie sukces.

Jungkook nie dziwił się temu wcale. Mężczyzna był do tego jak najbardziej odpowiedni. W role zawsze wkładał całe serce. Był tak autentyczny, że Kooki zastanawiał się czasem, czy to film czy rzeczywistość. Do tego roztaczał wokół siebie ciepłą aurę. Wszyscy go lubili, wszystkich potrafił rozweselić, układając usta w tym swoim specyficznym uśmiechu. Śpiewał genialnie, poruszając całe studio, do tego nienagannie tańczył, co przyznał mu przecież sam swoim chłodnym, zawodowym okiem. No i był przystojny.

Nie mógł temu zaprzeczyć. Wpatrywał się w niego jak w obrazek, podziwiał zarys mięśni pod koszulką, uciekał wzrokiem od spojrzenia, które go paliło. Kim Taehyung momentami potrafił być słodki i niewinny jak baranek, a zaraz potem seksowny i drapieżny jak gepard.

Był po prostu idealny i kiedy Kookie dowiedział się, że tancerze z jego szkoły będą brali udział w kręceniu dramy, w której Tae będzie miał główną rolę, o mało nie dostał zawału.

Ukryte spojrzenia [Taekook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz