3

37 3 0
                                    


Przez cztery dni nie wychodziłam ze swojego pokoju. Nie jadłam, nie wychodziłam z łóżka nie licząc załatwiania się lub wstania żeby wziąć szklankę wody. Codziennie ktoś próbował się ze mną skontaktować, to pisząc albo dzwoniąc a nawet przychodząc i pukając w drzwi, ale ja za każdym razem nie odpowiadałam. Nie potrafię przyjąć do siebie wiadomości, że Char już nie żyje. Po prostu nie potrafię.

Stwierdziłam, że przydałoby ruszyć w końcu dupę i zejść na śniadanie bo jednak nie jedzenie od 4 dni to była udręka. Nawet się nie pomalowałam, jedynie wzięłam z walizki jakieś szare dresy i biały top. Wyszłam z pokoju i udając się do pomieszczenia w którym było pełno jedzenia przeglądałam instagrama. Podeszłam do stolika omijając piłkarzy i nałożyłam sobie dwa naleśniki z owocami i kawę. Usiadłam przy osobnym stoliku, nie chciałam dzisiaj mieć styczności z ludźmi i tłumaczenia się czemu nie wychodziłam z pokoju nawet żeby zjeść. Oczywiście, że teraz też nie nałożyłam sobie najwiecej i nawet nie zjadłam wszystkiego co stojący obok mnie Ansu zauważył, ale zignorowałam to nie patrząc na niego i udając się do pokoju.

Siedziałam na fotelu z myślą co mogę dzisiaj zrobić, aż poczułam jak mój telefon zawibrował. Odblokowałam urządzenie na którym zobaczyłam powiadomienie od Pedro.

Pedri:
Czemu nic nie zjadłaś? Nie wychodziłaś z pokoju, martwię się Mad.

Nie wiedziałam co mogę mu odpisać. Nie chciałam go kłamać ale też nie chciałam mówić prawdy. Zostawiłam więc na wyświetlonej i poszłam znowu do łóżka. Oglądając kolejny odcinek jakiegoś smutnego filmu,bo tylko na takie miałam ochotę, usłyszałam pukanie do drzwi. Z jękiem wstałam i podeszłam do drewnianej płyty. Ciekawe któż to mógł być prawda? No kto? Dwójka pięknych przyjaciół, Pedri i Gavira.

-Słucham?-zapytałam i popatrzyłam na nich z dołu.

-płakałaś.- powiedzieli jednocześnie.

-nie, skąd to stwierdzenie?- jestem tak głupia, że przecież widać od razu ślady łez.

-oczy, Mad. Oczy.- młodszy z nich powiedział i podszedł bliżej mnie. Zmarszczyłam brwi i czekałam na to co chce mi powiedzieć, choć nie wydawało się to nic co mnie w tym momencie interesowało.
-co się dzieje?- wiedziałam, że kiedyś padnie to pytanie. Odpowiedziałam tylko ciche nic, gdy pojedyncza łza i nie ostatnia łza spłynęła po moim policzku. Odwróciłam się przymykając drzwi i udałam się do szafki, dokładnie po to co mi dawało dużą ulgę gdy było źle, totalnie zapomniałam, że przecież zostawiłam uchylone drzwi ale jakoś mnie to nie obchodziło.

Wzięłam mały przyrząd w ręce i zamykając się w łazience zrobiłam szybki ruch na mojej ręce. Czy był on skuteczny? Raczej nie. Czy jestem normalna? Też raczej nie. Drzwi do łazienki otworzyły się szybciej niż myślałam i zaraz potem znalazłam się w ramionach Gaviego. Z tylu usłyszałam tylko Gonzaleza.
-Słońce, dlaczego? Znowu?- zapytał zimnym tonem gładząc ręka mój policzek. Przytaknęłam tylko lekko głową i oderwałam się od ramion Pabla żeby wytrzeć rękę. Chwile później udałam sie na szybką drzemkę bo dzisiaj musiałam iść na trening do chłopaków żeby wrzucić coś na reprezentacyjne media.

Wstałam i szybkim krokiem wyszłam, żeby udać się na boisko. Nagrywałam, robiłam zdjęcia. Zmusiłam się nawet na krótki uśmiech. Cały trening przebiegł dosyć szybko. Szlam już korytarzem do swojego pokoju dopóki nie zatrzymał mnie męski znajomy głos.

-Mad, chcesz może jutro wyjść ze mną wieczorem na plażę?- patrzył na mnie wystraszonym wzrokiem nawet nie wiedziałam dlaczego.

-Jasne, czemu nie.- powiedział stanowczo i uśmiechnęłam się.

-No i super, napisze ci jeszcze jutro o której po ciebie będę. Dobranoc Mi amor.-

———————————————————————————
Przepraszam ze tak długo musieliście czekać na rozdział ale już jest!!

Nawet nie wiecie jak się cieszę ze pedri już dzisiaj zagraaa.

Miłego czytania misiaczki 💘

Don't forget me.|| Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz