Rozdział 3

14 1 0
                                    

M : Halo doktorze! Ona się budzi!
D : Szybko, proszę się odsunąć.
L : Co się dzieję?
D : Wszystko w porządku, jesteś w szpitalu.

     Powoli otworzyłam swoje sklejone oczy od tak zwanych śpiochów, moje tętno skakało jak na skakance. Czy ja serio przeżyłam ten nie fortunny wypadek? Całe szczęście, bo nie chciałam się żegnałam z moim życiem tak wcześnie przez jebanego Gabriela. Tylko, że coś tu się nie zgadzało ...

     - Laura skarbie, nawet nie wiesz ile czekałam na ten moment. - odezwała się moja mama.
     - Spokojnie, to był tylko głupi wypadek samochodowy, nie płacz. - chciałam jakoś ją pocieszyć bo łzy nie miały u niej ujścia.
     - Ale jaki wypadek samochodowy? O czym ty mówisz? - była totalnie zdezorientowana jakbym gadała do niej jakieś bzdury.
     - No ten ...
     - Doktorze, czy ona ma jakiś zanik pamięci? - przerwała mi mama.
     - Może tak być, ale trzeba powoli oswajać ją z nowym otoczeniem i powoli starać się przywrócić jej wspomnienia sprzed kilku lat.
     - Mamo ale jakie kilka lat? Ja dziś wieczorem zostałam potrącona, o czym wy mówicie? - odpowiedziałam z lekko podniesionym już z zirytowania głosem.
     - Skarbie, nie dziś ale kilka lat temu jak miałaś 15 lat, byliśmy na działce u dziadków i skakałaś na trampolinie razem z kuzynostwem, niestety nie fortunnie skoczyłaś i poleciałaś głową na chodnik. - zrozpaczona opowiedziała mi co się stało.
     - Czyli co się ze mną działo przez te 5 lat? - zapytałam zszokowana.
     - Byłaś w śpiączce, modliłam się byś wybudziła się na swoje urodziny, a Bóg dał mi możliwość by po tylu latach świętować je za miesiąc.

      Śpiączka ? Nie rozumiałam co się dzieję, moi rodzice nie mieli kontaktu z żadnych z swoim rodziców, a ja chyba nie miałam kuzynostwa no bo jak? Moja mama ani tata chyba nie mieli rodzeństwa lub o czymś a raczej o kimś nie wiedziałam. Tak czy siak to bezsensu bo pamiętam, co prawda jak przez mgłe, ale jednak ostatnie 5 lat życia co do dzisiejszego zdarzenia. Moja mama zachowywała się jak nie ona, nigdy się o mnie nie martwiła a tym bardziej nigdy nie widziałam by płakała, ona była bezuczuciową istotą. Chciałam jak najszybciej wyjść z tego cholernego szpitala i wrócić do domu. Jednak pan doktor przetrzymał mnie jeszcze 5 dni na obserwacji by zrobić mi jakieś badania i upewnić się, że jestem gotowa na samodzielne funkcjonowanie. Codziennie przychodziła do mnie mama z jedzeniem, ale nie rozmawiałyśmy po pierwsze nie chciałam a po drugie ona i tak by się nie odezwała bo ciągle płakała, nie wiem czy ze szczęścia czy ze smutku że w ogóle jestem na tym świecie. W końcu nastał piątek i mogłam wrócić do domu. Pierwsze co po wyjściu ze szpitala zauważyłam mojego tatę opierającego się o Mercedesa podajże CLA Coupé (trochę się znałam na samochodach). Był ubrany schludnie ale to w sumie jak zawsze, ale było widać, że ma na sobie drogie marki ubrań. Przywitał mnie solidnym uściskiem oraz wręczył mi bukiet czerwonych piwonii. Bez żadnych większych pytań co tu się odwala, wsiadłam do auta i ruszyliśmy do domu. Całą drogę rodzice zachowywali się jak najbardziej udane małżeństwo wszech czasów. Śmiali się, rozmawiali o tym co się działo przez te lata jak byłam w śpiączce. Co roku obchodzili przy mnie w szpitalu moje każde urodziny. Czułam, że to jakiś cholerny sen, a zaraz po wypadku się dopiero wybudzę z prawdziwej śpiączki.

𝗦́𝐏𝐈𝗔̨𝐂𝐙𝐊𝐀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz