XLVIII

87 16 2
                                    

Do zamku wróciłem wieczorem czego nie chciałem. Było mi dobrze na zewnątrz, lecz nie chciałem dłużej martwić Jimina. Wchodząc do środka służka od razu poinformowała mnie o pobycie chłopaka, a nawet nie zdążyłem się zapytać.

Wszedłem do naszej komnaty słysząc delikatną i piękną melodie. Po cichu zamknąłem za sobą drzwi obserwując starszego jak grał na jakimś instrumencie. Po kilku chwilach podskoczył wystraszony, gdy zauważył moją osobę.

ㅡ Nie strasz mnie.

ㅡ Przepraszam. Pięknie grałeś. Co to za instrument?

ㅡ Kalimba. Dostałem ją od mamy. Dawno na niej nie grałem. ㅡ Odparł odkładając przedmiot na bok, a następnie podszedł do mnie. ㅡ Gdzie byłeś?

ㅡ Spacerowałem.

ㅡ Zrobiłem coś źle? Ja... Ja rozumiem, że jest ci tu źle..

ㅡ Nie jest źle, Chim. Po prostu... Nie lubię, gdy coś ogranicza moją wolność. Nie mówię o tobie, kochanie. Ty jesteś moim życiem.

ㅡ Ale przecież nic ani nikt nie zabroni ci wyjść za mury zamku. Możesz to zrobić w każdej chwili. ㅡ Odparł przytulając mnie co oddałem od razu.

ㅡ Wiem, kochanie. Jednakże, jeśli bym robił to codziennie... Tęskniłbym bardziej i... Aish... ㅡ Urwałem bardziej się do niego przytulając czując w oczach łzy.

ㅡ Gukie... ㅡ Westchnął.

ㅡ Nie chciałem być Królem. ㅡ Szepnąłem łamanym głosem. ㅡ Nie chciałem być Księciem. Przepraszam za wszystko Chim.

ㅡ Nie masz za co przepraszać Jungkookie. To normalne z twojej strony. Byłeś inaczej wychowywany. Przeze mnie poznałeś swoich prawdziwych rodziców i od temtej pory zostałeś wprowadzony do Królewskiego rodu. To moja wina przepraszam.

ㅡ To nie twoja wina Chimmy. Gdybym nie przyszedł do ciebie nie pokochał bym cię tak mocno jak kocham teraz. ㅡ Odparłem odsuwając się i patrząc mu w oczy.

ㅡ Ale przez to jesteś nieszczęśliwy. ㅡ Rzekł wzdychając.

ㅡ W tym wszystkim to ty mnie utrzymujesz. Ty dajesz mi szczęście i miłość, której nigdy nie doznałem.

ㅡ Nie rozumiem cię... Najpierw mówisz, że jesteś nieszczęśliwy, a teraz kryjesz się mną i naszą miłością, że jednak jesteś.

ㅡ Załóżmy, że jestem w połowie szczęśliwy.

ㅡ Więc, gdyby nie ja rzucił byś koronę i odszedł?

ㅡ Do czego zmierzasz?

ㅡ Odpowiedz. Szczerze, bez kłamania.

ㅡ Szczerze? To tak. Bym oddał koronę. ㅡ Odparłem. Chłopak zamilkł odwracając wzrok. ㅡ Kochanie... A-ale... Nie chcesz zerwać, prawda?

ㅡ Czemu? Przecież to ja odbieram ci szczęście i wolność, mimo że daje ci miłość.

ㅡ To nie tak.

ㅡ Tak to brzmi, Guk. Gdybyśmy się nie poznali dalej byś sobie beztrosko podróżował po kraju, był wolny. A teraz, kiedy jesteś Królem twoja wolność jest ograniczona i to przez kogo? Przeze mnie. To chciałeś powiedzieć? Nie zaprzeczaj. To ja cię poznałem z rodzicami. Ja ci wyznałem prawdę, więc to moja wina.

ㅡ Jimin... ㅡ Chwyciłem go za ręce, lecz się wyrwał. ㅡ Nigdy cię nie obwiniałem. To ja tu przyszedłem jako pierwszy. Ty w niczym nie zawiniłeś. Postąpiłeś słusznie, bo dzięki tobie odnalazło się dziecko, które zaginęło kilkanaście lat temu.

The Kingdom of Music/ KookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz