dziennik 2

3 0 0
                                    

10 kwietnia 2017

Dzisiaj z rana wbiegli do pokoju detektywi. Okradli mnie i całą grupę i ukradli mi mój dziennik. Nie wiem co się stało ale boje się że nie uciekniemy stąd. Ale już planujemy ucieczkę bez pomocy detektywów i mamy ja zacząć za nawet tydzień. Będziemy okradac jedzenie a bronie mamy. Potrzebujemy tylko trochę jedzenia i możemy uciekać. Planujemy zbiórkę o godzinie 23:30 pod dziura w płocie. Zrobimy zamieszanie dwa osiedla dalej wynajmiemy kogoś kto zacznie strzelać. A my uciekniemy przez dziurę mam nadzieję że nikt nie będzie jej pilnować. Spotkałam młoda dziewczynkę ma na oko 5 lat. Nazwałam ją Jessica tak na imię miała moja prababcia zaopiekuje się nią i dam jej schronienie obiecuje.

15 kwietnia 2017

Nadchodzi nieubłaganie akcja która nazwaliśmy "dziurawy płot". Wszyscy się stresujemy i obgryzamy sobie paznokcie z nadzieją że to się uda. Wczoraj była ogromna strzelanina w centrum wdrożono godzinę policyjną która ma uspokoić sytuację. Wątpię że się uda

17 kwietnia 2017

Zbieram właśnie ostatnie wyposażenie bronie i jedzenie. Za chwilę szykujemy zbiórkę Jessica będzie na rękach jednej z kobiet w akcji

Przebieg akcji:

Akcja rozpoczęła się od głośnego wybuchu ma sąsiadującym osiedlu po czym było słychać głośne syreny. Jedna z osób wydała rozkaz aby odsłonić dziurę i jak najszybciej przedostać się na drugą stronę. Właścicielka tego pamiętnika przechodziła jako ostatnia gdy już miała wejsc do dziury usłyszeliśmy głośny huk. Nie byliśmy pewni skąd to było ale wiedzieliśmy że gdzieś blisko. Zobaczyliśmy że Ellie złapała się za brzuch po czym bezwładnie upadła do dziury. Byliśmy wszyscy wystraszeni nie wiedzieliśmy co się właśnie stało. Długa cisze przerwał krzyk Ellie wołający o pomoc. Gdy spojrzałem na brzuch widziałem tylko niesamowity krwotok. Krwotok który nie chciał się skończyć. Bylismy wszyscy w strachu ale Ellie nas uspokoiła. Wydała polecenie aby uciekać bez niej więc zaczęliśmy uciekać. Niestety wychodząc z dziury umarło kolejne 5 osób zostały zastrzelone z muru. Zostało nas 9 z 15 osobowej grupy. Z czego mała dziewczynka czyli 10. Biegliśmy na oko 5 kilometrów i na pobliskiej stacji metra rozbiliśmy namiot.

18 kwietnia 2017

Z rana słyszeliśmy dziwne dźwięki pochodzące z wagonu w którym spała dwójka mężczyzn. Gdy jeden z byłych wojskowych otworzył wagon ujrzelismy
Grupę zarażonych. To nie jest dobre miejsce aby żyć. Straciliśmy kolejna dwójkę osób i została już nas ósemka. Gdy szybko zebraliśmy rzeczy a wojskowy strzelał do małej hordy wybiegliśmy stamtąd jak najszybciej. Kolejna grupa osób (3 osoby) pobiegły w stronę strefy a jeszcze jedna została ugryziona przez zombie. Akcja chyba się nie powiodła z 15 osobowej grupy z jednym dzieckiem mamy 3 osoby i jedno dziecko. Ale chociaż mamy zapasy żywności na nawet 2 miesiące. Dzień zakończyliśmy w lesie nawet nie wiemy gdzie jesteśmy. Musimy znaleźć jakiś obóz bądź miejsce na obóz. Obawiam się że nie przetrwamy nawet tygodnia w ten sposób. Dzień zakończyliśmy od grupowego wyzalania się i płaczu w agonii smutnej melodii gitarowej.

Godzina 20:00.

Młoda dziewczynka również została pogryziona ale jej rana nie wygląda okropnie. Wygląda jak poparzenie mamy ja na oku póki co zostaje u nas.

20 kwietnia 2017

Znaleźliśmy tymczasowe schronienie w piwnicach niedaleko brockton. Naszym planem jest dojście na drogę nr.95 a stamtąd mamy łatwa drogę do providence. Tam mamy upragnione miejsce gdzie jest inna strefa ale nie wojskowa tylko ocalałych. Dziewczyna ma się dobrze ale jest w innym pomieszczeniu. Żywność mamy pod dostatkiem nie musimy się martwić że nam zabraknie. Zostaniemy tu przez kolejne dwa dni aby zobaczyć czy dziewczyna może być odporna

22 kwietnia 2017

Zostajemy tutaj jeszcze jeden dzień poniewaz myślimy gdzie dokładnie chcemy iść. Czy tam gdzie chcemy czy do worcester. Ale tam już nie ma obozu więc tam jest całkowicie obcy teren. Słyszymy co jakiś czas czołgi nad nami które szukają kolejnych zarażonych i ocalałych. Nie chcemy się pokazywać bo się boimy że nas rozstrzelają.

23 kwietnia 2017

Zaczynamy podróż do worcester. Dalismy raport detektywom którym przekazaliśmy że możemy mieć na pokładzie odporna. Tam na miejscu mają już na nas czekać i odwieźć nas na drugi koniec Ameryki. Podróż ma zająć nawet miesiąc bo stamtąd jedziemy aż do san Diego. Miasto zdobyte przez detektywów mają tam laboratoria i tak dalej. Dostaniemy schronienie oraz dużą ilość pożywienia podróż do worcester przy dobrych wiatrach na piechotę zajmie mam  17 godzin. Mapa nam pokazuje że mamy około 50 mil do pokonania. Aczkolwiek planujemy postój w środku drogi na sen czy cos ruszamy jutro o godzinie 5:30 wraz ze wschodem słońca.

24 kwietnia 2017

6:00 jesteśmy po 30 minutach wyprawy podróż nam idzie gładko bez żadnych zarażonych. Dziewczynka spokojnie się zachowuje i nie wzbudza podejrzeń. Sygnał jaki dostaliśmy poraz ostatni brzmiał "Za 12 godzin będziemy na miejscu czekamy na was maksymalnie tydzień. Potem wracamy do san Diego". Nie zatrzymaliśmy się jeszcze ani razu wokół są przepiękne widoki które zapierają dech w piersiach. Porośnięte budynki,zwierzęta które są w środku budynkow to wszystko żyło ponad miesiąc temu a teraz czuję się jakbyśmy byli jedynymi ludźmi na ziemi.

10:30 pierwszy postój na trasie w pobliskim pubie na znalezienie jakiś zapasów czy czegoś. Warto mieć na czarną godzinę coś.

10:35 znaleźliśmy tajemniczy schron w pubie w którym ktoś popełnił samobójstwo a jedzenie miał na oko nawet na 5 lat. Niesamowite jak to coś zmienia człowieka

19:45 kończymy podróż na dziś. Znaleźliśmy całkowicie pusty las tam przenocujemy i powędrujemy dalej.

23:30 Wszyscy śpią ale słyszę w oddali kroki oraz głosy mam przy sobie latarkę i słabej jakości pistolet. Nie dam rady się z nimi rozprawić jest ich na oko 5 a nas 4. Próbuje być cicho bo słyszę że są około 500 metrów od nas więc mogą nas nie zobaczyć.

25 kwietnia 2017

Nieprzespana noc za mną ciągle czułem że ktoś jest w pobliżu i nie potrafiłem zasnąć. Ledwo żywy ruszylem dalej z nadzieją że już dziś dojdziemy do miejsca zrzutu. Boje się że nas oszukali ale jednak mam nadzieję że tam będą

26 kwietnia 2017

Detektywi...Jebani detektywi 2 dni...jebane 2 dni poszły się jebać już nigdy im nie zaufam...nie było ich przy magazynie nr 5. Teraz musimy szukać znowu jakiegoś schronienia chyba się tu zatrzymamy na dłużej

27 kwietnia 2017

Po długich namysłach i rozmowach z tymi skurwielami. Niestety cała ekipa chce zaufać im znowu. Tym razem idziemy do nowego Jorku. Nie wiem dlaczego tam ale coś mi tu śmierdzi.

1 maja 2017

Jesteśmy w nowym Jorku. Spotkaliśmy się z nimi. Jedziemy do San Diego ale nie wiemy czy się uda dojechać taki kawał. Samochodem jedziemy około 41 godzin a paliwo i reszta? Obawiam się że nie damy rady.

3 maja 2017

Nie jedziemy do San Diego. Jedziemy do Miami dowiedziałen się o tym w nocy gdy wszyscy spali oprócz kierowców. Obawiam się że chcą nas oszukać czy cos.

8 maja 2017

Straciliśmy załogę. Nie udało się dojechać jesteśmy w środku drogi. Załoga została rozwalona przez zombie i bandytów. Musimy sami jechać ale nie wiemy gdzie i jak. Postanowiliśmy że pojedziemy przed siebie byle żeby znaleźć spokojne miejsce gdzie nikogo nie będzie.

10 maja 2017

Musimy zawrócić nie dajemy sobie rady. Kończą nam się zapasy i wszystko wracamy do Bostonu. Będziemy transportem uchodźców między strefowych. Więc na spokojnie nas wpuszcza mamy po co jechać bo wiemy że w Bostonie uspokoiła się sytuacja

Notka od autora dziennika: tutaj wyrwaliśmy strony ponieważ były tu informacje na temat handlu towarami

Ludzkość na skraju jutra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz