Nasze twarze były blisko...za blisko. Wiedziałam co za chwilę nastąpi ale nie byłam na to gotowa. Wiedziałam że jeśli on mnie teraz pocałuje to ja bez wahania oddam pocałunek a wtedy...przepadnę. O nie, nie dam mu się tak łatwo. Jego twarz wciąż zbliżała się do mojej, a jego oczy głęboko szukały czegoś w moich. Nasze nosy praktycznie się stykały aż nagle...zadzwonił telefon. Adrien z wyraźną niechęcią odsunął się odemnie i sięgnął do kieszeni po urządzenie.
-To twój brat Shane.
-Odbierz
W słuchawce słychać było poddenerwowany głos Shane'a.
-Moglibyście już wracać?-zapytał mój brat.
-Coś się stało?-spytałam brata.
-Nic takiego po prostu Charles i Monty za dużo wypili i się wymądrzają.
-Zaraz będziemy.-odpowiedział Adrien i zakończył rozmowę.
-No więc chodźmy.-uśmiechnęłam się mile do mojego towarzysza.
Szliśmy dobre 10 min a ja już nie dawałam rady. Cholerne buty! Nosz kurwa, prawie się potknęłam.
-Umm Adrien?
-Tak?
-Mógłbyś troszkę zwolnić? Strasznie bolą mnie nogi w tych butach.
Ten zamiast zwolnić podszedł do mnie i wziął mnie na ręce w stylu ,,panny młodej'' i bez słowa zaczął mnie nieść w stronę lokalu.
-Jestem ciężka.
-Gdybyś była miałbym problemy z zaniesieniem cię, a tutaj takie nie występują.-Uśmiechnął się do mnie troskliwie.
-Adrien chciałabym przeprosić.
-Za co?
-Za tą łamagę.
-Jaką łamagę?
-No wtedy tam przy wejściu gdy cię pierwszy raz zobaczyłam...po prostu byłam wściekła.
-Szczerze powiedziawszy nawet nie przywiązywałem zbytniej uwagi co do mnie powiedziałaś bo byłem zbyt zainteresowany dziewczyną która wpadła na mnie przy wejściu...-skrzywiłam się, czyżby podobała mu się inna?
-...a teraz trzymam ją w swoich ramionach.
Gdy dotarł do mnie sens jego słów poczułam, że moje policzki oblewa gorący rumieniec. Reszta drogi minęła nam w ciszy.
Gdy dotarliśmy do lokalu Adrien postawił mnie na ziemię i razem udaliśmy się do środka. Przy stole Monty prowadził zaciętą rozmowę ze swoim teściem. Vince gdy mnie zobaczył odetchnął z ulgą i przemówił:
-Skoro Hailie i Adrien już są to znaczy że możemy jechać do domu.
Monty zaczął protestować ale Maya go skutecznie ugasiła pocałunkiem. Wszyscy opuściliśmy lokal. Większość odjechała więc zostaliśmy tylko: ja, Maya i Adrien.
Miałam już wsiadać do samochodu ale powstrzymał mnie wspaniały głos który należał do TEJ osoby.
-Może się pożegnasz?
- Do zobaczenia jutro, Adrienie.
-Nie chodziło mi o takie pożegnanie.-uniosłam pytająco brew, natomiast Maya obserwowała całe widowisko z samochodu.
-Więc o jakie?
-O takie.- w tym samym momencie Adrien zaczął powoli zbliżać się w moją stronę...
CZYTASZ
Hailie Monet powiedziała TAK
FanficCo by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adriena? Co jeśli z zaaranżowanego małżeństwa zrodzi się uczucie? Co jeśli w grę wejdzie organizacja? Co będzie jeśli w życie zakochanych ktoś się wmiesza? Tego dowiecie się w tym opowiadaniu. Jest to i...