Rozdział 27# Prawda

37 3 0
                                    

Ten rozdział na porządku to lanie wody bo akurat nie mam weny. Napisanie go zajęło mi prawie tydzień, doceńcie. BDW rozdział który powinien się pojawić w te sobotę będzie albo krótki, albo spóźniony o kilka dni. Miłego czytania. (✿◠‿◠)


WAŻNE info :

Hawks, na potrzeby fanfica zostaje postarzony o minimum 11/12 lat.

Dziękuję za uwagę

Wstałam o 4:00 obudzona przez Lunę, która smyrgała mnie po nosie ogonem. 

- Dobra. Już dobra, wstaję - zaczęłam jojczeć. Podniosłam się do siadu i znowu położyłam się na łóżku rozkładając ręce - Paaaaaaaaaaaadaaaammmmmmmmmmm z nóg. Jejku jak mi się nie chce 

- Miał - popędzała mnie Luna szarpiąc mi rękaw bluzki w której spałam

- Hola, hola dziki psie. Daj mi się przebrać w dres  

Luna po usłyszeniu tego od razu mnie puściła i sprintem podbiegła pod szafę. Wiedziałam że jak nie wstanę to zacznie się drzeć i wszystkich budzić, więc poderwałam się z łóżka i jak ten zgredek podreptałam do szafy po ciuchy. Założyłam na siebie mój ulubiony dres ( patrzcie: okładka rozdziału ) i adidasy.  Związałam włosy w wysokiego kucyka i wyszłam na dwór.

...

Trenowałam już drugą godzinę i nagle poczułam coś znajomego. Ten sam odór co pięć lat temu. Bardzo się wystraszyłam, mimo iż różnił się trochę od tamtego to wcale nie pachniał ładniej, wręcz przeciwnie i to mnie martwiło. Z doświadczenia wiedziałam, że padlina tak nie jebie. Gorsze było jednak to, że to coś krążyło wkoło mnie. 

Jak oparzona wzbiłam się w powietrze i obserwowałam z nieba jak drzewa rozchylają się na boki, a między nimi przemieszcza się coś włochatego i DUŻEGO. Chodziło w kółko jakby czegoś szukało. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk i widok łamanego drzewa. Przed oczami śmignęły mi tylko trzy pazury. Nie chciałam wyjść na tchórza ale poleciałam do domu najszybciej jak mogłam. Aby przekroczyłam próg drzwi zaczęłam się drzeć.

- WSTAWAĆĆĆĆĆĆĆ !!!! - panikowałam - SZYBKOOO !!!!! - zdzierałam sobie gardło z każdą literą jaka z niego wylatywała

- Pali się ? - warkną zaspany wujek wychodzący ze swojej sypialni 

- Też chciałbym wiedzieć - powiedział tata wychylając się z łazienki 

- W-W-W-W l-lesie, jest ogromny - mówiłam spanikowanym głosem

- Łoś ? - zapytał wujek z kpiną w głosie

- T-to nie przypominało łosia, było większe od tamtego i miało strasznie długie pazury - głos mi drżał 

- Spokojnie, sprawdzę to z Wiktorem po pracy - uspokajał mnie tata

- Dlaczego ja - jęczał wujek

- Nie musisz się niczym martwić - poklepał mnie po ramieniu - zajmiemy się wszystkim

- A-a-ale ja też chce - wyjąkałam

- Naprawdę nie musisz 

- Ale chce, nie mogę się wiecznie bać 

- A więc dobrze. Wybierzemy się na polowanie w nocy, a teraz idź się umyć, czuć od ciebie pot i strach 

- Dobrze - mruknęłam pod nosem i poszłam po mundurek 

Po wilczemu Eijiro Kirishima x OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz