Było około godziny 21.30, nie wiedziałam co mam robić więc postanowiłam wyjść na balkon i popatrzeć na gwiazdy. Usiadłam sobie na chłodnych płytkach które mi w tamtej chwili nie przeszkadzały. Wszystko byłoby dobrze gdyby nikogo nie było na innych balkonach ale niestety tyle szczęścia nie miałam. Na balkonie obok było słychać głosy bliźniaków oraz czuć zapach papierosa. Normalnie nie podsłuchuję ale to był wyjątkowy przypadek.
- Nie wiem po co Vince je adoptował.- na początku chciałam wrócić do środka i iść się położyć ale po zrozumieniu kogo Tony miał na myśli, zachciało mi się jeszcze chwilę posłuchać.
- One nie są nam na rękę. A ta piegowata z tego co mówił Dylan jest pyskata więc będzie nas wkurwiać. Jeszcze ta mniejsza jakoś jakoś ale ta blondi? Będzie z nich tylko problem.- ciągnął Tony.
- Rozmawiałem z tą blondynką i nie jest najgorsza, a ta młodsza też się spoko wydaje.- próbował bronić nas Shane.
- Tsaaa już to widzę. Mogę się założyć o stówę że w pierwszym miesiącu zaczną robić problemy, sam zobaczysz.
Aha... Jesteśmy dla nich tylko problemem. A ja się tak starałam.
Zaczęły mi spływać łzy po policzkach. Jeszcze Dylan im na mnie nagadał, i co teraz mam zrobić? Zamknęłam drzwi na balkon i rzuciłam się na łóżko. Zdałam sobie sprawę że nie ma mnie teraz nawet kto pocieszać... Braci to że ryczę nie obchodziło a Hailie pewnie teraz czyta albo śpi więc nie chciałam zawracać jej głowy. Leżałam tak z pół godziny i łzy nie przestawały lecieć, chcę do mamy. Chcę ją przytulić i wszystko opowiedzieć, tylko o to proszę... Nagle ktoś zapukał do drzwi, więc szybko otarłam łzy i powiedziałam cichutkie ,,proszę".
Do sypialni ku mojemu ogromnemu zdziwieniu wszedł Dylan. Dosłownie był on ostatnią osobą którą się tu spodziewałam.
- Czemu żeś nie przylazła na kolację?
- Przecież byliśmy w restauracji i tam się najadłam...
- Ryczałaś?
- Nie, jestem tylko zmęczona, a przecież i tak cię to nie powinno obchodzić. A i chciałam przeprosić za to że na ciebie wtedy nakrzyczałam... Ale dzięki za nagadanie na mnie bliźniakom.
- No wtedy głupio wyszło, no też mnie trochę niby poniosło by myślałem że przylazłaś tam tylko po to aby węszyć czy coś. Nigdy nie widziałem baby na siłce więc wiesz. A o co Ci z tymi bliźniakami chodzi?
- Nic już, możesz już iść?
- Dobra idę. Ale jak chcesz to na siłownię możesz przychodzić. Nie jest tylko moja jak to ujęłaś.
Wyszedł z mojej sypialni a ja nie wiedziałam czy mam się ze spotkania z nim cieszyć że udało mi się go przeprosić czy jednak dalej płakać że ktoś mnie na płaczu przyłapał. Wiedziałam że szkołę zaczynamy od przyszłego tygodnia, więc mam jeszcze trzy dni około na przygotowanie się na nią psychicznie. Mój stan psychiczny po śmierci mamy i babci był na tyle słaby że mógł się złamać przez kilka słów bliźniaków. Do tego moje pierwsze wrażenie właśnie upadło na tyle że myślę oni pewnie zmienią zdanie i postanowią mnie oddać. Do drzwi mojej sypialni znowu ktoś zapukał, była to Hailie. Przynajmniej widok mojej siostry mi trochę humor poprawił.
- Coś się stało?
- Nie, a czemu pytasz?
- Podobno płakałaś...
- Dylan wam bzdur nagadał, mówiłam że jestem tylko zmęczona.
- Ale masz policzki czerwone i wilgotne, zawsze tak masz po płaczu.
Poszłam szybkim krokiem do łazienki i spojrzałam w lustro, moja twarz serio wyglądała jakbym ostatnie kilka godzin płakała. Nie dziwię się zatem że Dylan nie uwierzył że to tylko zmęczenie. Ale co go to czy ta która jest problemem ma uczucia czy nie?
- No tak... Płakałam.
- Ale czemu? Ktoś ci coś powiedział czy co?
- Nie, nie przejmuj się. Mogę się przytulić?
- Tak. Pamiętaj że jesteśmy w tym wszystkim razem...
Przytuliłam się do młodszej i ciążyłyśmy w uścisku przez kilka minut, potem Hailie poszła i tego dnia już jej nie widziałam.
Ale mi jeszcze czegoś brakowało, potrzebowałam jeszcze czegoś... Kochałam Hailie całym sercem i dziękowałam jej za to że przy mnie jest. Nie wiem co bym bez niej zrobiła. Chciałam jej w pewien sposób podziękować więc jutro postanowiłam pójść do Tony'ego po książkę którą chciała. Szczerze unikałam jak najbardziej się da po tym co usłyszałam z jego ust o mojej osobie ale cóż, dla siostry wszystko. Rano zapukałam do jego pokoju, zdałam sobie sprawę że chyba zmieniłam zdanie i poproszę o to na przykład Willa ale wtedy było już niestety za późno.
- Czego chcesz? - mruknął głos za drzwiami.
- Chce tylko zadać pytanie, to wszystko.
- Właź. - Weszłam do jego pokoju, było tam czysto i dość ładnie a na ścianach widniało wiele rysunków, niektóre to były akty kobiet od których odwracałam wzrok. - A zatem czego?
- Czy masz drugą część tej książki? - pokazałam mu tom pierwszy który dała mi na chwilę Hailie.
- No mam a co?
- Mogłabym go wziąć?
- Taa, leży w tej szafce u góry, weź se go i wyłaź.
Otworzyłam szafkę, w niej nie było już niestety takiego porządku. Zauważyłam że leży on pod na stosie różnych innych książek, zaczęłam więc go wyciągać ale coś na nim leżało. Na szczęście za nim spadło zdążyłam w porę ro złapać i położyć troszkę niżej. Gdy już książkę po którą przyszłam miałam w rękach, zdałam sobie sprawę co tak naprawdę przełożyłam. Był to nieduży pistolet. Udałam że tego nie widziałam i szybkim krokiem wyszłam z pokoju.
- Dzięki
Nie odpowiedział mi więc najzwyczajniej zamknęłam drzwi. Skąd on wziął pistolet?! A co jeśli osoba z którą mieszkałam pod jednym dachem była przestępcą? Stałam chwilę i nie wiedziałam co teraz. Ale postanowiłam pójść do pokoju Hailie i jej wręczyć wymarzoną książkę. Weszłam szybko do jej pokoju oraz zaprezentowałam swoją zdobycz. Hailie jak to zauważyła bardzo się ucieszyła. Dziękowała mi za to poświęcenie bo wiedziała że za nim nie przepadam, a on chyba za mną. Czułam się w tym domu coraz mniej komfortowo, teraz to Tony'ego unikałam całkowicie. Bałam się mu spojrzeć w oczy.
CZYTASZ
Rodzina Monet (My Version)
KurzgeschichtenFanFiction rodziny monet💙 Co jeśli Hailie by miała starszą o rok siostrę? Adele Monet to 16 letnia dziewczyna kochająca sport i pewnego chłopaka. Zawsze była tą mniej lubianą córka bo była starsza. Jak poradzić sobie z nową rzeczywistością? I jak p...