Gniew

66 8 45
                                    

Od naszej rozmowy minął ponad miesiąc. Przez cały ten czas zastanawiałam się dlaczego tak naprawdę moje życie zaczęło się układać. I to jeszcze w tak idealny sposób i dlaczego mój największy wrog stał się moim ukochanym? Naprawdę pragnęłam aby w końcu ktoś mi to wszystko wytłumaczył. Ale czy kiedy poznałabym prawdę to moje życie nadal byłoby takie doskonale? Nie wiedziałam tego, ale zawsze nawet najgorsza prawda jest lepsza od słodkiego kłamstewka.

Już niedługo Olivio.

Tego ranka obudził mnie potężny huk dochodzący z dolnej części domu. Jak najszybciej wyskoczyłam z łóżka i biegiem ruszyłam w kierunku salonu, z którego najprawdopodobniej dobiegały odgłosy. Moje serce biło jak oszalałe, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

Kiedy byłam już naprawdę blisko usłyszałam głosy obcych ludzi, którzy rozmawiali  po rosyjsku. Bardzo mnie to wystraszyło, ale pomimo tego postanowiłam zajrzeć do środka.

Gdy byłam już u progu nagle na moich ustach pojawiła się czyjaś dłoń. Słyszałam, że ta osoba mówi coś do mnie w swoim języku. Nie byłam w stanie nic zrozumieć. Zaczęłam się szarpać, próbowałam się uwolnić. I wtedy nagle zobaczyłam Aresa, jego koszulka była cała we krwi, a tuż obok niego leżał jeszcze inny mężczyzna, który był w jeszcze gorszym stanie od mojego chłopaka.

-Zostaw ją! - krzyknął. - ona nic nie wie.

-Czyżby? - parsknął starszy mężczyzna. - nawet jeśli nic nie wie to jest świadkiem tego całego zdarzenia.

-Nikomu nic nie powie.

-Nigdy nie mogę być tego pewien. - odparł.

-Босс, можно мне с ней повеселиться? - zapytał jeden z napastników.

-Ani mi się waż! - krzyknął Ares, a na jego twarzy malowało się jeszcze większe zdenerwowanie.

-Narazie zostawimy was w spokoju, ale to nie koniec Corner. - powiedział, po czym razem ze swoimi ludźmi opuścił nasz dom.

Natychmiast podbiegłam do Aresa, chciałam mu jakoś pomoc. Miał masę obrażeń, które trzeba było opatrzeć. Szybkim krokiem ruszyłam w poszukiwaniu apteczki. Na szczęście była w dolnej łazience. Tak szybko jak tylko było to możliwe wróciłam do chłopaka.

-Choć opatrzę Ci to. - powiedziałam łagodnym tonem, trzymając w rękach płyn do dezynfekcji i gazy.

-Odejdź, nie chcę twojej pomocy. - odparł.

-Może wdać się zakażenie. Muszę to przemyć.

-Poradzę sobie, a ty lepiej idź gdzieś indziej. - powiedział patrząc na mnie z pogarda.

Odłożyłam rzeczy, które wcześniej trzymałam w dłoniach, na podłogę i ruszyłam w kierunku sypialni. Co tutaj się właśnie wydarzyło? W przeciągu pół godziny zdążyłam się wystraszyć jak jeszcze nigdy w życiu i na dodatek zostałam tak potraktowana przez osobę, która kocham tylko dlatego, ze chciałam jej pomoc. Czy to nie za dużo jak na raz?

Oparłam się plecami o drzwi pomieszczenia, a z moich oczu zaczęły płynąc łzy. Zabolały mnie słowa Aresa, naprawdę chciałam mu tylko pomoc a w zamian dostałam słowa, których żadna dziewczyna nie chciałby usłyszeć od chłopaka. Do moich oczu zaczęły napływać kolejne krople słonej cieczy. Okropnie rozbolała mnie głowa. Podniosłam się z Ziemii i poszłam do łazienki, aby zabrać stamtąd coś przeciwbólowego.

Po krótkiej chwili wróciłam do pokoju. Wzięłam lek i położyłam się na łóżku, nie wiedziałam co mam dalej robić. Postanowiłam, że spróbuje się przespać i dopiero potem o tym pomyśleć. Po kilkunastu minutach zaczęłam zasypiać. Nie wiedziałam jednak, że najgorsze miało dopiero nadejść.

Ponownie obudziłam się przerażona, ale tym razem nie usłyszałam huku a okropnie głośne krzyki, które nie dobiegały już z dołu, a były słyszalne dosłownie za moimi drzwiami. Na chwiejnych nogach postanowiłam sprawdzić co się dzieje. Cichym krokiem podeszłam pod drzwi i przyłożyłam do nich ucho. Wtedy usłyszałam te same głowy, które towarzyszyły mi dzisiejszego ranka. Nagle usłyszałam kroki, które bardzo szybko zbliżają się do drzwi pokoju l, w którym się znajdowałam.

Otworzyły się z hukiem a ja odskoczyłam od nich z przerażeniem. To ten sam mężczyzna, który kilka godzin wcześniej rozmawiał z Aresem. Byłam przerażona, nie wiedziałam co się dzieje. Czułam, że za chwile moje serce eksploduje.

-Pójdziesz ze mną mała. - powiedział ostrym tonem.

-Nigdzie się stad nie ruszę.

-Albo załatwimy to po dobroci, albo.. - patrzył na mnie z pogarda.

-Albo co? Zabijesz mnie? - niemal wykrzyczałam.

-Ciebie nie, ale kogoś innego owszem. - doskonale wiedziałam kogo miał na myśli.

-I tak nigdzie nie idę. - mężczyzna podszedł do mnie i z ogromna siła chwycił mnie za ramie, ból był nie do opisania.

-Puść mnie! To boli. - w tamtym momencie zaczęłam płakać.

-Nie szarp sie to nie będzie bolało. - odparł.

Zeszliśmy ze schodów, a właściwie zostałam z nich zepchnięta. Upadek bolał niemiłosiernie, ale nie miała czasu na użalanie sie nad sobą. Mężczyzna ponownie chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnął w kierunku wyjścia.

-Ares, pomocy! - krzyczałam mając nadzieje, ze chłopak mnie uratuje.

-Puść ją!

-Nie tym razem chłopcze. - odparł starszy mężczyzna.

-Ratuj nas kochanie. - wyłkałam.

-Nas? - odparł.

-Dobra dosyć tych pogaduszek, zabieraj ją. - powiedział do faceta, który znajdował sie obok nas.

-Nie! - usłyszałam krzyk Aresa i ogromny huk.

-Ostrzegałem cię Corner. - powiedział mężczyzna, który nadal mocno trzymał moja rękę.

Odwróciłam sie i zobaczyłam, ze chłopak mocno trzyma sie za brzuch.Zrozumiałam, że został postrzelony. Teraz to o niego bałam sie bardziej niż o siebie.

-Walcz skarbie, za nas trzech.

To były ostatnie słowa, które zdołałam wypowiedzieć. Zaraz po tym do moich ust została przyłożona szmatka nasączona jakimś płynem, a chwile później mój film sie urwał.

———————————
Co powiecie na następny rozdział z perspektywy Aresa?❤️

My evil angelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz