XIII. Kochała mieć obsesję na jego punkcie.

36 4 5
                                    

────────────────────────────────────────────────────────

Kobieta o długich, czarnych włosach i fioletowych oczach siedziała na tronie, ściskając berło. Na jej głowie spoczywała tiara, której towarzyszyły dwa małe rogi. Jej szarą skórę przykrywały fałdy materiału czarnej jak noc sukni, ciągnącej się kilka metrów. Veilla, odkąd pamiętała, zawsze się jej obawiała. Królowa nie należała do najbardziej cierpliwych przedstawicieli ich rasy. Z pewnością jednak była najpotężniejszym cieniem w historii ich krainy.

— Raportuj, Veillo — rozkazała, bawiąc się sztyletem w dłoni. Veilla uklękła i przełknęła ślinę.

— Była z jakąś dwójką śmiertelników oraz nim. Szybko ich ogłuszyliśmy. A potem... złapałam ją i próbowałam użyć perswazji, ale wtedy... ona ma jakąś moc, pani. Nie dość, że była odporna na mój czar, z jej palców wystrzeliły jakieś złote liny, które nas oplątały. A te liny wrzucili nas prosto w portal, wypuszczając nas przed twoim pałacem — wyjaśniła strażniczka, wyobrażając sobie reakcję kobiety.

— Mówiłam wam przecież, jak bardzo jest mi potrzebna. Ona do mnie należy. To moja własność. A wy daliście się omamić jakiejś magii światła. Nie mamy zbyt wiele czasu, skoro jej moc zaczęła się przebudzać. A ty musiałaś zawieść. Wiesz, że nie cierpię, kiedy ktokolwiek sprawia mi zawód — wysyczała królowa, po czym wstała ze sztyletem w kierunku Veilli. Cień stała posłusznie, oczekując swojego końca. — Wrócicie po nią. Trzynasty października, według ludzkiej daty. Wtedy jest najbliższa pełnia i powinno wam się udać.

Królowa uniosła podbródek Veilli sztyletem.

— Dziewczyna jest mi potrzebna, rozumiesz? To moja własność — powtórzyła, po czym w jej wolnej dłoni uformowała się kula energii. Skoro była tak potężna, dlaczego nie mogła załatwić tego sama? Veilla nauczyła się jednak, jak jej słowa są wobec królowej niewarte.

— Myślałam, że dusza Rayena to dostateczna motywacja — stwierdziła królowa, bawiąc się kulą złotej energii. — Nie dość, że jest uwięziony, za każdy twój błąd... będę sprawdzać, czy w istocie Audunowie nie mogą zostać splamieni mrokiem.

— Nie — wydusiła, czując ostrze niebezpiecznie blisko jej szyi. — Nie możesz.

— Chyba że wolisz przejąć karę na siebie — stwierdziła kobieta, uśmiechając się przerażająco. — Muszę cię jednak ostrzec, że będzie boleć.

— Tak. Tak — powiedziała szybko, a królowa opuściła ostrze.

Przepraszam, Rayen.

Królowa popchnęła Veillę, po czym bez większych ceregieli, wcisnęła ostrze w jej pierś. Krzyk zamarł w jej ustach, z których po chwilę popłynęła krew.

Oczy władczyni błysnęły, a z jej rąk popłynęła złota energia, wpływająca w ciało Veilli. Nie rozumiała, co się z nią dzieje, lecz jej rana zaczynała się goić. Oprócz życiodajnej siły zaczynała czuć coś jeszcze.

Coś... złego.

— Idź stąd, zanim zmienię zdanie i twój aniołek Rayen stanie się tego wieczoru demonem — oznajmiła, wracając na swój tron. — Jeśli ty się nim pierwsza nie staniesz.

Veilla podniosła się z ziemi i wybiegła z pałacu.

Była strażniczką, nikt nie miał pretensji.

Usiadła na schodach i spojrzała w mroczne, niezmienne nigdy niebo. Kraina Cieni nie należała do słonecznych miejsc.

Ukryła twarz w dłoniach i poczuła łzy, płynące do jej oczu. Królowa uwielbiała eksperymentować. Wolała nawet nie myśleć, o tym, co mogło się w niej znajdować. Wiedziała jednak, że nie miała wyboru. Złote serce Rayena na to nie zasługiwało. On nie zabijał, ona tak. Już była wystarczająco obrzydliwa.

Cień nad NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz