Otworzyłem drewnianą klapę w suficie uważając by nie wbić sobie żadnej drzazgi. Wspiąłem się po drabinie i zanim wszedłem całkowicie na strych wychyliłem jedynie głowę. W powietrzu unosił się kurz, a dookoła stały kartony oświetlane wąską stróżką ciepłego światła przedostającego się przez stare, przybrudzone okno. Miejsce wyglądało dokładnie tak samo jak je zapamiętałem. Jakby czas się zatrzymywał za każdym razem kiedy ktoś je opuszczał i na nowo zaczynał płynąć kiedy ktoś do niego zaglądał. Wszedłem do końca i zamknąłem wejście. Wyprostowałem się czego od razu pożałowałem, bo uderzyłem głową w belkę.
-Kurwa-przekląłem cicho pod nosem łapiąc się w miejscu bólu
Nie wiedziałem za co mam się zabrać i w którym kartonie mam szukać aparatu o którego znalezienie poprosiła mnie babcia. Uznałem, że najlepszym sposobem będzie zaczęcie od kartonu, który stoi najbliżej. Usiadłem na podłodze, która zaskrzypiała i ściągnąłem pudło stojące najwyżej. Przetarłem jego grzbiet, by zobaczyć co jest na nim napisane. Czarne litery wyblakły od słońca, a papier był poszarpany co utrudniło mi rozczytanie. Po chwili dopatrzyłem się napisu "Zdjęcia". Ściągnąłem wieczko i moim oczom ukazał się na samym wierzchu stary aparat, a pod nim zdjęcia. Wziąłem do ręki urządzenie i mu się przyjrzałem. Jak na to ile ma lat to nie wyglądał źle. Zaciekawiony bardziej fotografiami niż przedmiotem odłożyłem go na bok i spojrzałem ponownie do środka. Sięgnąłem po obrazek leżący na wierzchu. Kolory były mniej wyraźne niż kiedy zostało zrobione, a ono same było ugryzione przez ząb czasu. Przlustrowałem je i uświadomiłem sobie, że to ja je zrobiłam. Znajdowała się na nim cała paczka moich przyjaciół. Zaczynając od Erwina, przechodząc przez Nicollo aż do Michaela łącznie z Heidi czy Rosalią. Przejechałem po nim palcem z uśmiechem na twarzy. Czasy liceum były jednymi z lepszych.
-Albert Speedo!-krzyknęła nauczycielka-Zwracałam Ci uwagę wielokrotnie, jednak jeśli nie potrafisz się zachować myślę, że chętnie porozmawiasz z dyrektorem.-powiedziała zła-Masz się do niego udać w tej chwili.
Wstałem i zacząłem iść jednak zatrzymała mnie ręka Erwina na moim ramieniu.
-Jeśli Albert idzie do dyrektora to ja też-oświadczył wstając
-I ja-usłyszałem głos Carbo
-Beze mnie nie idziecie!-zawołał Dia
Nim się obejrzałem wszyscy stali z zamiarem udania się do gabinetu dyrektora. Na ten widok się uśmiechnąłem. Oni są jak prawdziwa rodzina.
Mój wzrok zatrzymał się na wysokim brunecie. Nigdy nie ukrywałem, że z Vasquezem miałem najlepszy kontakt. Odłożyłem zdjęcie na bok i sięgnąłem po kolejne. Na tym znajdowaliśmy się pod szpitalem cali poharatani z uśmiechami na twarzach. Rodzice pozwolili nam pojechać na wycieczkę rowerową, a kiedy tylko wróciliśmy wszyscy równo dostaliśmy zakaz wychodzenia z domu na najbliższy tydzień.
Wyszedłem z rowu wyciągając swój rower podobnie jak większość.
-Wszyscy są cali?-zapytała Heidi
-Raczej pytanie powinno brzmieć, czy ktoś jest cały-zauważył Vasquez powodując tym nasz śmiech
-Z wami to jak z dziećmi-powiedziała załamana widząc nasz stan-Czeka nas wycieczka na szpital przez waszą głupotę
Sprawdziłem czy aparat jest cały i na szczęście był. Dojechaliśmy na szpital, a ja postanowiłem zrobić zdjęcie całej grupie od tyłu. Lubiłem uwieczniać te wesołe momenty, by o nich nigdy nie zapomnieć.
Wziąłem kolejny kartonik. Na tym zdjęciu znajdowałem się sam z Vasquezem. Siedzieliśmy na pomoście i patrzyliśmy na jezioro. Odwróciłem je by zobaczyć czy jest napisane kto je robił. Moi przyjaciele lubili podpisywać zdjęcia jak to oni je robili. Z tyłu widniał napis "Zrobiła Heidi", a kawałek niżej "Podczas wycieczki rowerowej Vasquez podrywa Alberta albo Albert Vasqueza, ciężko stwierdzić(opis-Dia)". Na podpis zdjęcia w wykonaniu chłopaka się zaśmiałem.
Siedziałem na pomoście machając nogami. Przymknąłem oczy i wsłuchałem się w śpiew ptaków. Brakowało mi takiej odskoczni od codzienności.
-Mogę się dosiąść?-usłyszałem niski głos powodujący, że moje serce przyśpiesza
-Jasne-odpowiedziałem patrząc na bruneta
Nasza relacja była dziwna. Vasquez był dla mnie jak starszy brat czasami. Troszczył się o mnie i pilnował bym nie wpadł w żadne kłopoty. Był ze mną kiedy nikogo nie było, a ja potrzebowałem pomocy. W jego ramionach kiedy mnie przytulał czułem się bezpiecznie. Czułem dziwny spokój i ciepło. Inne niż kiedy przytulał mnie ktoś inny. Znał mnie jak nikt inny. Jak byłem koło niego czułem, że mogę być na prawdę sobą. Nie muszę udawać kogoś innego, bo wiem, że on mnie lubi takiego jakim jestem.
-Ładnie tutaj-powiedział wyrywając mnie z rozmyślań
-Tak, jest tu na prawdę ładnie
Chłopak objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej do siebie. Na początku byłem trochę zdezorientowany, ale już po chwili wtuliłem się w niego i zamknąłem oczy ciesząc się tą drobną czułością.
-Cieszę się, że Cię mam Speedo-wyszeptał mi do ucha
-Też się cieszę, że Cię mam Vaski
Po moim policzku spłynęła łza, która spadła na zdjęcie. Była ona zarazem mieszanką smutku i szczęścia. Nie długo po tym chłopak musiał wyjechać i straciliśmy kontakt. Dopiero teraz sobie uświadomiłem jak bardzo za nim tęskniłem. Skończyłem liceum i też wyjechałem z naszego rodzinnego miasta. Drogi wszystkich się po rozchodziły i tylko nie liczni przyjaźnili się ze sobą dalej. Choć z tego co mi wiadomo to one też nie przetrwały próby czasu. Miałem szczątkowe informacje z tego co się działo w ich życiu, ale miałem. O Vasquezie słuch zaginął, a ja bym oddał wszystko by go spotkać albo chociaż dowiedzieć się co u niego się działo po wyjeździe. Siedziałem tak dłuższą chwilę przeglądając zapomniane przeze mnie zdjęcia przypominając sobie te wszystkie wspaniałe chwile z moimi przyjaciółmi i nim.
-Wszystko w porządku Albert?-usłyszałem głos Babci z dołu-Siedzisz tam od dwóch godzin i zaczęłam się martwić.
-Tak Babciu!-zawołałem-Znalazłem aparat. Już schodzę!
Dopiero teraz zauważyłem, że strych był spowity w mroku nocy. Słońce schowało się dawno za horyzont opatulając świat ciemnością. Schowałem wszystkie zdjęcia na miejsce poza jednym. Poza zdjęciem przedstawiającym nas. Odłożyłem karton na miejsce i otworzyłem klapę. Wszedłem na drabinę by zejść na dół. Spojrzałem ostatni raz na to miejsce. Czas się zatrzymał ponownie i wszystko wyglądało tak samo, jednak nie wszystko było takie po tej "wizycie w przeszłości". W moim sercu miejsce dla Ciebie zostało wytarte z kurzu, a w kieszeni znajdowało się twoje zdjęcie, którego będę pilnował by zostało w mojej pamięci i nie było jak inne zapomniane zdjęcia.
~
-Jest to zdecydowanie dłuższe niż się spodziewałam, że będzie, ale chyba wyszło fajnie. I love you so much my little ducklings <3-
CZYTASZ
Zapomniane zdjęcia [one-shot] | Vasquez x Speedo
Fanfiction,,Usiadłem na podłodze, która zaskrzypiała i ściągnąłem pudło stojące najwyżej. Przetarłem jego grzbiet, by zobaczyć co jest na nim napisane. Czarne litery wyblakły od słońca, a papier był poszarpany co utrudniło mi rozczytanie. Po chwili dopatrzyłe...