JRK R. 17 - Scorpius to okrutna bestia

106 1 0
                                    

Rozdział zawiera graficzne treści erotyczne.


.

.

.


Na twarzy Albusa rozciągnął się zadowolony uśmieszek, potwierdziwszy swoje przypuszczenia. O cóż by innego mogło mu chodzić jak nie o to, czego sam sobie odmawiał.

- Bo ktokolwiek ci broni, głupku - poczochrał mu włosy.

Scorpius odłożył swoje eleganckie pióro, wzdychając. Satysfakcjonując tym Albusa: uwielbiał go wkurzać. Był wtedy taki słodki.

- Czyżbyś kłamał swojemu wujkowi? - Scorpius obrzucił wymownym wzrokiem książkę w jego ręku.

- Nie. To po prostu jest kolejny wyjątek.

Scorpius uniósł na niego brwi.

- Co? Czy to dziwne? Przecież tu chodzi o poszukiwanie przyjemności, Scor. Dlaczego miałoby nie być wyjątkiem?

Scorpius zaśmiał się pod nosem.

- Naturalnie. - Ujął pióro.

Al obserwował jak atrament płynie i wsiąka w pergamin, kierowany kaligraficznymi liniami

znanymi mu dobrze z lekcji historii magii

i z serduszka z hasłem do Łazienki Prefektów.

Ten kontrast skrajnej bo bólu (szału, naprawdę; Al by tak nie wytrzymał) poprawności i dzikiej bestii, który mieszkał w chłopaku siedzącym przed nim

fascynował go. Był jak słodka tajemnica.

/Kto by się spodziewał takich pokładów erotyzmu w tym poprawnym arystokracie?/

- Ale w Hogwarcie psychotropy są niedozwolone. Jako prefekt, nie mogę sobie pozwolić na łamanie regulaminu. Ani na zachęcanie do tego.

Al spadł z chmur raju z powrotem w głupi, brutalny real.

- Ale jako mój chłopak... - zauważył niewinnie.

Przeniósł wzrok na twarz Scorpiusa.

Która nie była już blada jak ten pergamin, lecz zabarwiona różem. Na tych jego policzkach.

Al lubił policzki.

- Kocham gdy naciągasz moje limity moralne, mon amour.

Szlag by ten jego francuski. Al nie był gotowy.

I teraz on sam poczuł swoje policzki bardzo wyraźnie. W /tym/ sensie, nie był ich wielkim fanem, hmf.

- Ktoś musi. Będziesz szczęśliwszy. Zobaczysz. Wiem co mówię.

Scorpius pokręcił na niego głową. Ale subtelny uśmiech na jego twarzy wyglądał na zachęconego.

- I ty też wiesz. - Po czym sięgnął po różdżkę i wyczarował deszczyk różanych płatków nad głową Scorpiusa. Schwycił jeden, ujął jego dłoń. - Pilnuj go dla mnie - szepnął mu w ucho.

A gdy Scorpius spotkał jego wzrok ze spojrzeniem które powiedziało mu, że zrozumiał aluzję, Al odstąpił od niego, zasalutował mu, i ruszył ku wyjściu z biblioteki.


***


Kilka godzin później, stojąc pod świerkiem i światłem księżyca, dostrzegł Scorpiusa zmierzającego ku niemu przez błonia.

ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz