~~Prolog~~

11 2 0
                                    

Moje życie było bajką. Rodzina, wiele znajomych, dobre wyniki w nauce, ciekawe dzieciństwo, normalnie było idealnie. Rodzice prawie nigdy się nie sprzeczali. Od małego uwielbiałam czytać, już w wieku sześciu lat, co dzień mama czytała mi książki. Poczynając od baśni i bajek , uwielbiałam to. Jestem jedynaczką przez co nie musiałam błagać rodziców o względy i uwagę. No cóż.. do czasu. Dokładnie dwudziestego października, czyli dziesięć dni przed moimi dziewiątymi urodzinami , moja rodzicielka odeszła. Kochałam ją jak nigdy. Od tamtej pory ojciec był wiecznie zajęty pracą, zapewne po to aby nie myśleć o utracie ukochanej, jednakże jako dziecko nie rozumiałam tego. Moja rodzina nie należała do ubogich, dlatego też tata , ze względu braku możliwości opieki nade mną wynajmował opiekunki.  Było kilka zatrudnionych na tą obsadę.

Pierwsza jednak zrezygnowała z nie wiadomych przyczyn. Druga ciągle się migała od opieki nade mną, lecz o pieniądze się upominała. Następne kandydatki zawsze nie miały czasu w czasie tygodnia, podrywały mojego tatę , a nawet jedna była niesłysząca. Nie mam pojęcia jak ta ostatnia chciała się mną zajmować, lecz to nie ważne, zostały odprawione z kwikiem. Po tygodniu poszukiwań zgłosiła się kobieta w podeszłym wieku. Uwielbiałam ją, zastępowała mi matkę.. co ja gadam, przecież nikt nie jest w stanie mi jej zastąpić! Chodź przyznaję , przywiązałam się do mojej opiekunki. Czytała mi książki, do czasu gdy sama się nie nauczyłam czytać.

Dokładnie dwa lata później, w tym samym dniu, odszedł mój ojciec, jak się później okazało , przez pracę zaniedbał swoje zdrowie. Zauważyłam, że ostatnimi czasy był osłabiony, lecz nie zwracałam mu uwagi. Badania po śmierci wykazały zgon, przez raka płuc.. dziwne, przecież nie palił a innych objawów nie miał.. albo tak mi się tylko wydawało. Tylko dzięki pani Klaudii- mojej opiekunce- udało mi się pozbierać po stracie ostatniego z rodziców. Pocieszała mnie tym, że są teraz razem w lepszym świecie i mnie obserwują. Tata przepisał cały dobytek życiowy na mnie, problem w tym, że ja nawet nie byłam pełnoletnia. Po ich śmierci pani Klaudia, zamieszkałą ze mną, zamknęła jednak sypialnie rodziców na klucz, tak samo gabinet ojca, z którym rozmawiała jeszcze jakieś trzy godziny przed jego odejściem. Stało się to tak nie spodziewanie.

W dniu dzisiejszym mija dziesięć lat i dziewięć dni od ich śmierci. Już jutro będę miała dwójkę z przodu w wieku. Czas szybko mija.. co nie koniecznie jest dobre. Pani Klaudia wciąż się jakoś trzyma. Ma ponad osiemdziesiąt lat, a wciąż z takim samą pasją dba o wszelkiego rodzaju rośliny. Opiekowała się mną , dlatego teraz to ja robię za jej opiekunkę. Pomagam jej w normalnych czynnościach, gdyż te , sprawiają jej kłopot, nie dziwię się. Jej naturalnie brązowe włosy zaczęły wypadać i siwieć już dziesięć lat temu. Skóra zaczęła być dość mocno obwisła na całym ciele. Teraz to ja jej czytałam książki o które prosiła , zazwyczaj były to baśnie które tak samo jak ja uwielbiała.

Pogoda za oknem szara. Deszcz leje się rynnami jak z kranu. Siedzę za biurkiem przed oknem podnosząc swoje ciemnobrązowe, wręcz czarne oczy co chwilę z nad książki, na krajobraz przede mną. Poprawiam opadające na oczy kosmyki ciemnych jak noc włosów. Ostatnimi czasy Klaudia zaczyna czuć sie coraz gorzej. Więcej śpi i ma problemy z przemieszczaniem się, nawet po parterze , gdzie nie ma schodków ani wysokich progów. Zamyślam się dłuższy czas nad przyczyną złego samopoczucia starszej kobiety. Nagle przed oczami zaczynam mieć mroczki, skronie zaczynają kłującym bólem dawać o siebie znak. Nie jest to najprzyjemniejsze lecz od razu wiem o co chodzi. Podnoszę się z krzesła aby zamknąć drzwi na klucz, Klaudia wciąż nie wie o moich obrazach, i wolę aby tak zostało. Znów wizja.. przymykam oczy i opadam na łóżko bezwładnie, zaraz po zamknięciu drzwi. Zapada ciemność, z resztą ,tak bardzo znajoma. Mam tak od kąd ukończyłam 17 rok życia. Nie wiadomo z jakiego powodu, zaczęły się powtarzać dość często, przedstawiając różne scenki. Problem w tym , że ,,aktorami" w scenkach nie byli ludzie. Zazwyczaj wyglądali dość pokracznie. Z szpiczastymi uszami, jak elfy z książek , albo z kopytami, zamiast nóg.. jak to było... Ah tak! Centaury. Niekiedy były to na pozór zwykle zwierzęta. Lwy, koty , psy itp. jednakże po czasie okazywały się jakimiś magicznymi istotami.

Tym razem nie było inaczej. Stałam po środku lasu, na szerokiej ścieżce.. powiedziałabym że nawet dróżce. Na jej drugim końcu stał mężczyzna. Ubrany w granatową pelerynę. Na czarnych jak lukrecja włosach, wyróżniał się mocno złoty kolor opaski ze wzorem liści, mieniących się w świetle księżyca. Mężczyzna wyciągał bladą dłoń w moim kierunku. Ruszyłam w jego stronę pewna. Pochwyciłam jego dłoń, podnosząc wzrok na jego hipnotyzujące, błękitne tęczówki. Wyglądał znajomo... W następnym momencie, nie byłam w stanie nawet zorientować się w sytuacji. Przejechał ostrym jak brzytwa paznokciem, po moim nadgarstku. Poczułam się słabo. Spojrzałam na przedramię, moja krew kapała.. raczej leciała strumieniem wprost do naczynia, które nieznajomy przytrzymywał pod nim. Nie krzyczałam , nawet nie wydałam z siebie najmniejszego pisku lub oznaki bólu...

Odzyskuję świadomość rzeczywistości. Podnoszę głowę, chwilę muszę przywyknąć. Wzdycham i jak zwykle biorę notes, wyciągam go z zamkniętej szuflady stolika nocnego tuż obok loża w jasnych kolorach , po czym zapisuję dokładnie moją wizję dopisując godzinę.
Usłyszawszy wołanie i pukanie zza drzwi pani Klaudii która powinna już dawno spać, wstaję , poprawiam ubranie szybko jak i włosy, które wyglądają jakbym się dopiero obudziła z drzemki. Podchodzę do drzwi, przekluczam zamek i otwieram drzwi . Patrzę na kobietę.

-Dlaczego jeszcze nie śpisz? Prawie północ - Pytam zmartwionym głosem

-Jakiś mężczyzna do ciebie przyszedł. Chce się widzieć tylko i wyłącznie z tobą. - Kobieta mówi i odchodzi w stronę swojego pomieszczenia służącego za sypialnie.

Postanawiam iść w stronę drzwi wejściowych, aby sprawdzić kogo niesie i w jakiej sprawie o tych godzinach się zjawia. Zanim dojdę do drzwi, zauważam ciemną sylwetkę rozgoszczoną na kanapie w salonie. Po chwili gdy oczy już przyzwyczają się do braku światła, przyglądam się mu. Na ile świeczki zapalone na stolikach są w miarę dobrym oświetleniem.

-Co do.. cholery, mów kim jesteś i co chcesz.. -Mówię cofając się o parę kroków w tył, wpatrując się w budowę jego ciała.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

~Fulfilled nightmares~ ||Zawieszona||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz