Słyszę szum. Otwieram oczy i rozglądam się dookoła. Jestem w lesie. Mam związane ręce i nogi, więc nie mogę się ruszyć. Dzień chyba dopiero wstaje, nie mam siły nawet wołać O pomoc.
Łzy lecą mi po policzku. Dopiero zauważam, że mam ręce zakrwawione i posiniaczone. Bardzo bolą mnie żebra. Co oni ze mną zrobili? Ile nie ma mnie w domu? Usypiali mnie cały czas z przerwami na wyzywanie mnie i bicie. Umrę tutaj i nikt mnie nie znajdzie. Nie dam rady się rozwiązać sama i to mnie przeraża. Zaczynam panikować i głośno płakać. Nikt mnie nie usłyszy. Jestem zdana na siebie.-Halo Proszę Pani?- męski głos mnie budzi. Środki nasenie tak szybko nie wydalają się z organizmu.
-Tak?- Otwieram oczy i widzę mężczyznę, który chyba przyszedł tutaj na grzyby.
-Pomogę Pani. Co się stało? Trzeba wezwać policję i pogotowie. - zaczynam płakać.
-Dziękuję Panu. To szczęście, że mnie Pan tutaj znalazł. Może mi Pan powiedzieć jaki mam dzisiaj dzień ?
-11 lipca, a ja jestem grzybiarzem, więc jestem tutaj codziennie. - nie ma mnie już tydzień. Strach i nerwy spowodowały, że straciłam poczucie czasu. No i swoje zrobiły środki nasenne.
-Trzeba wezwać pogotowie. Jest Pani okropnie poobijana. Musimy wyjść z lasu, bo tutaj nie ma zasięgu. Pomogę Pani.
-Dziękuję. Nie wiem jak się Panu odwdzięcze.
-Może Pani mi powiedzieć co się stało? - zaczynam głośno płakać. Nie mam siły iść, a idę tak jakbym na nowo uczyła się chodzić.
-Zostałam porwana. Pewnie jestem poszukiwana. - łkam jeszcze głośniej. Nigdy bym nie pomyślała, że to przydarzy się mnie.-Jak się Pani nazywa?
-Judyta Stein.
-Zawiadomie policję. Jest Pani poszukiwana.
-Dobrze. Dziękuję.
-A wie Pani gdzie się znajdujemy?- przyjemna Pani doktor patrzy się na mnie z troską.
-W szpitalu.
-Tak. W Poznaniu. - jak to w Poznaniu? Boże gdzie oni mnie wywieźli.
-Ale ja mieszkam w Warszawie. Jak to...- zaczynam płakać.
-Będzie dobrze. Proszę tutaj koszule i ręczniki. Tam jest łazienka. Czy da sobie Pani radę? Przed badaniem musi się Pani umyć. Proszę uważać, ma Pani złamane dwa żebra.- lekarz podaje mi wszystkie rzeczy i czeka na moją odpowiedź.
-Tak dam radę. - pielęgniarka wiezie mnie na wózku do łazienki.Ktoś trzyma moją dłoń. Otwieram oczy i widzę Marka. Wpatruje się w niego nic nie mówiąc.
-Kochanie. Tak się bałem.- po policzkach lecą mu łzy. - Nigdy sobie tego nie wybacze. Nawet nie podejrzewałem, że Margaret mogła to zrobić.
-Ciiii.... Już dobrze. - ręką delikatnie głaszczę jego głowę.- Złapali ją?
-Jeszcze nie. Granice są obstawione. Aby patrzeć będzie w rękach policji. Chcesz żeby Cię przewieźć do Warszawy?
-Chciałabym, ale jeżeli nie będzie to możliwe to zrozumiem.
-Zobaczę co da się zrobić. - całuje mnie w czoło i wychodzi.Dwa tygodnie później moja mama krząta się po moim mieszkaniu.
-Mamo usiądź sobie. Przynajmniej tata wyluzował.
-Musisz odpoczywać i tata też. Ten Marek to bardzo sympatyczny człowiek. - zrobił na nich duże wrażenie, a on nawet nie jest ze mną w związku. Gra pozorów, żeby mama się nie martwiła. Marek zabrał tatę na ryby. Odpocznie sobie i porozmawiają.
-Judytka, czy to coś poważnego? Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwił jak zaginęłaś. - też byś się nie zdziwiła jakbyś wiedziała kto mnie porwał i kim dla niego był.
-Mamo nie wiem. Czas pokaże. Narazie chce o tym wszystkim zapomnieć. Jesteście u mnie 3 dni i cały czas zajmujesz się moim mieszkaniem. Mamo nawet nigdzie nie byłaś. To nie jest fair.
-Kochanie następnym razem pozwiedzam, ale razem z Tobą. Gdyby coś Ci się stało...
-Mamuś, ale ja tutaj jestem. Wszystko jest okej. - przytulam ją mocno. Bardzo ją kocham i cieszę się, że jest tutaj.
-Chłopaki niedługo przyjadą i będziemy jechać. Masz karpatke w lodówce, kotlety, pierogi i rosół. - zawsze musi nagotować.
-Dziękuję, ale wszystko sama bym zrobiła. - ta moja mama.-Kocham Cię mamo i dziękuję, że przyjechaliście. Pa. - ściskam mamę i macham im na pożegnanie.
-Dziękuję, że wziąłeś mojego tatę na ryby. Przynajmniej zgrywałeś pozory.
-Jakie pozory?
-Że jestem dla Ciebie ważna i jesteśmy w związku.
-Judyta chce z Tobą porozmawiać. Nie możemy tego tak dalej ciągnąć. - do czego dąży? - Chciałbym byś ze mną zamieszkała.
-Marek nawet nie jesteśmy w związku. Czego Ty ode mnie oczekujesz? Żyli długo i szczęśliwie? Twoja chora psychicznie eks porywa mnie z jakimś psychopatą, a Ty proponujesz mi mieszkanie razem? Chyba się pomyliłeś. Nie ma sensu tego ciągnąć, masz rację. - jestem wściekła, że dałam się w to wszystko wciągnąć. Ten chory układ- seks i mój szef to była pomyłka. Pora to zakończyć. W szpitalu zdążyłam wszystko przemyśleć. Nie będę z takim człowiekiem. Marek zasługuje na kogoś innego i źle zaczęliśmy.
-Judyta chcesz tak po prostu wszystko przekreślić?
-Nie zdążyliśmy nic zbudować oprócz strefy intymnej.
-Skąd wiesz co ja czuje? - właśnie nie wiem.
-Nie interesuje mnie to. Nie interesuje mnie sam seks. Ja potrzebuje kogoś na stałe. Kogoś na dobre i na złe. - mam mieszane uczucia. Muszę odpocząć i wyjechać na kilka dni.
-Jesteś dla mnie ważna. Zrozum to.
-Od kiedy? Marek zobacz sam- od kiedy pojawiłeś się w moim życiu to wszystko staje się niebezpieczne. Nie chce żyć w ciągłym strachu.
-Rozumiem.
CZYTASZ
Niebezpieczne pożądanie
RomanceOna recepcjonistka po przejściach szukająca szczęścia. On przystojny szef hotelu pragnący uczuć. Połączy ich seks czy coś więcej ?