Przecież jestem grzeczny

672 136 6
                                    

Po nieprzespanej nocy nietomny zrobił im śniadanie, które zjedli. Draco go poinformował, że musi gdzieś wyjść, ale brunet sprzątając po śniadaniu nie myślał o tym, tylko o policjancie.

Draco długo nad tym myślał jednak w końcu zdecydował, że musi zamknąć ukochanego w piwnicy…ten policjant jest jakiś dziwny.

— Harry muszę wyjść pamiętasz?— mruknął cicho blondyn podchodząc do bruneta dając dłonie na jego biodra z uśmiechem.— musisz posiedzieć w piwnicy…dla swojego bezpieczeństwa — szepnął mu do ucha zaczynając całować jego szyję, musiał to zrobić…

— Przecież jestem grzeczny — Szepnął Harry. Dlaczego miał tam trafić? Przecież od dłuższego czasu nie popełnia błędów i jest między nimi dobrze.

— Przepraszam kochanie, ale muszę mieć pewność — wyszeptał cicho wtulając się w niego, gdyby było tak jak wcześniej to na pewno by go tam nie zamknął...jednak w takich okolicznościach nie miał innego wyjścia.

— Pewność czego? — spytał cicho. Czy to miało związek z sytuacją w wesołym miasteczku?

— Ten policjant mnie niepokoi...muszę cię przed nim ochronić...nie chcesz iść do więzienia prawda?— zerknął na chłopaka. Musiał sprawdzić kim jest ten cały Riddle, który za bardzo miesza się w ich życie.

— Prawda — przytaknął mu grzecznie. Chcąc czy nie chcąc nie chciał trafić do więzienia. Bał się.

— Więc muszę się tym zająć, a ty grzecznie poczekasz w piwnicy, dobrze?— mruknął cicho odsuwając się od niego, nic się nie stanie jak sobie tam kilka godzin posiedzi.

— Umm dobrze — powiedział niepewnie.  Nie chciał siedzieć w piwnicy, ale bardziej nie chciał trafić do więzienia na długie lata.

Blondyn złapał go za rękę i poszedł z nim do piwnicy, tym razem był tam wygodny materac i kołdra by chłopak nie zmarzł. — tylko dziś tu będziesz — mruknął przyciągając go do namiętnego pocałunku odrywając się dopiero wtedy gdy zabrakło mu powietrza.

— Uważaj na siebie — szepnął patrząc na twarz Draco. Podkulił pod siebie nogi siedząc na materacu. Nadal było tutaj tak ohydnie jak zapamiętał.

— Przykryj się — szepnął biorąc kołdrę, którą go przykrył. Nie chciał by chłopak zmarzł.

Draco spojrzał na niego ostatni raz po czym opuścił piwnice, którą dla bezpieczeństwa zamknął wychodząc z domu. Musiał się dowiedzieć więcej na temat tego policjanta.
Blondyn wsiadł do samochodu i odjechał spod domu jadąc w kierunku miasta.

Tom cały dzień siedział w ciemnej uliczce obserwując dom mordercy, może i nie powinien brać wszystkiego na siebie jednak nikt nie chciał mu wierzyć więc wziął wszystko na własną rękę.

Mężczyzna słysząc auto od razu schował się za koszem na śmieci czekając aż przejedzie, widząc dobrze znane mu auto spojrzał na dom Malfoy'a…więc to on pojechał…jechał sam? Więc jego ofiara została w domu!

Riddle podszedł do bramki otwierając ją po cichu, pukał do drzwi jednak nikt mu nie otwierał więc obszedł dom dookoła szukając jakiegoś innego wejścia, widząc otwarte okno podszedł do niego wchodząc przez nie do środka. Brunet przeszukał cały dom szukając jakichkolwiek dowodów na mężczyznę, podszedł do piwnicy otwierając ją, zaświecił światło i zaczął schodzić powoli schodami w dół zauważając tego samego bruneta który mu otworzył.

— Wszystko w porządku? — Tom szybko do niego podszedł kucając przy chłopaku, wyglądał na przerażonego…co ten potwór mu zrobił?

— Jak pan tutaj wszedł? — Wymamrotał zdezorientowany Harry podnosząc się do siadu na materacu.

— Nie bój się...pomogę ci...powiedz mi co ten psychol ci zrobił... — mruknął zaczynając go oglądać dookoła, czyżby był przez niego okaleczany? Chłopak wyglądał na przerażonego.

Harry milczał, zdecydowanie nie powinien z nim rozmawiać. Nie chciał iść do widzenia, ani zostać znów ukaranym przez Draco. Ze stresu mimowolnie zerknął na chwilę ku górze, gdzie był jeszcze przewieszony sznur przez belkę na którym wieszał go za szyję blondyn. To było okropne...nie chciał znów tego doświadczyć.

— Wszystko będzie dobrze...pomogę ci słyszysz? Musisz tylko ze mną jechać na komisariat złożyć zeznania — uśmiechnął się delikatnie w jego stronę chcąc dodać mu otuchy.

Brunet na jego słowa wrócił do niego spojrzeniem kręcąc głową na boki przecząco. Nie ufał mu. Draco kazał mu na niego uważać.

— Boisz się...ja to rozumiem, ale musisz ze mną iść — szepnął dając dłoń na jego policzek, chłopak był naprawdę przerażony...ten psychol wyprał mu mózg.

— Nic mi nie jest — Szepnął cicho czując jak od tych nerwów boli go żołądek. — powienien pan już iść — dodał spuszczając głowę w dół.

— Musisz iść ze mną...będziesz istotnym świadkiem w tej sprawie — mruknął niezadowolony, dlaczego on nie chce iść? Nie da rady? Ma go tam siłą zanieść?

— Nie chce — bruent kolejny raz pokręcił głową na boki. Policjant zdecydowanie powinien już iść. Harry nie wiedział kiedy wróci Draco.

— Chodź ze mną...w końcu będziesz wolny! — Riddle nie mógł sobie tak po prostu odpuścić, ten chłopak był w piwnicy co oznaczało, że jest kolejną ofiarą tego mordercy.

Harry uchylił usta by mu odpowiedzieć, ale usłyszał charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi do domu. Draco wrócił...— Musisz się schować — spanikował zielonooki zaczynając się rozglądać po piwnicy. Nie chciał by blondyn znów kazał mu kogoś zabijać.

— Mam się schować? — słysząc jak ktoś wchodzi do domu zaczął się rozglądać wszędzie, widząc miejsce za schodami szybko tam poszedł nie wiedząc co ze sobą zrobić.

Draco wszedł do domu od razu idąc do kuchni, całkiem zapomniał papierów. Przechodząc obok drzwi do piwnicy spojrzał na nie. Miał iść dalej, ale widząc, że drzwi są otwarte zatrzymał się. Nie dało się jej otworzyć od środka... ktoś tutaj był albo nadal jest. Poszedł do kuchni po nóż, który schował wracając pod drzwi. Ktoś ewidentnie zakłóca jego i Harry'ego spokój.

— Kochanie wróciłem! — mruknął otwierając drzwi od piwnicy, nawet światło ktoś zaświecił....

Brunet siedział zestresowany na materacu usilnie patrząc w swoje dłonią a wiedząc, że Draco wszedł już do piwinicy uniósł głowę uśmiechając się do niego delikatnie.

— Dziś miał przyjść mój kumpel...był w domu? — podszedł do niego powoli kucając przy nim z delikatnym uśmiechem, Draco był pewny, że Harry go okłamie.

— Umm...ktoś pukał, ale nie wychodziłem stąd tak jak mi mówiłeś — Harry kompletnie nie wiedział co w tej sytuacji ze sobą zrobić.

— Okłamujesz mnie?— szepnął łapiąc bruneta za podbródek dwoma palcami doskonale wiedząc, że ktoś tu jest.







_____________________________________

Miejsce na uwagi, propozycje, cokolwiek ——————>>>

~Leon~

Killing Stalking • drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz