Rozdział 26

23 6 0
                                    

Mijały minuty ich drogi, za minutami godziny i choć krajobraz zmieniał swe kształty, jego materia pozostała taka sama, mieszając w sobie igły traw szerokich równin, czerń wysokich gór oraz kryształy wody w drobnych, lecz wartkich strumieniach, wijących się jak węże pod kopytami koni. Korzyść w nich znajdował pies, który zwinnie przemykał pomiędzy tymi bestiami, z reguły szczędząc siły i tylko okazjonalnie wybiegał do przodu, by napić się, czekając aż go dogonią w tym powolnym tempie.

Dotąd stałym towarzyszem tej ich wojaży była cisza, która szczególnie wydawała się dręczyć Szatana.
Już po godzinie zgiął się, prawie kładąc na szyi konia i dłońmi przysłonił uszy.
Edward domyślał się, co przeżywa, Asmodeus może też, bo zapewne Szatan zwierzył się mu kiedyś ze swoich strapień. To nadal jednak Edward był tym, który szansę miał zajrzeć w jego umysł, chaotyczny, pełen ciągłego wiru losowych myśli, przytłaczających do tego stopnia, że sprawić potrafiły fizyczny ból.

Wtedy do Edwarda dotarło czemu, między innymi, Szatan musiał tak bardzo cenić Asmodeusa. Przyjemnie było chyba mieć przy sobie kogoś gadatliwego, kto zagłuszał wszystkie inne myśli i głosy, ciskające się w amoku po jego głowie.

- Nie rozumiem tego - odezwała się ni stąd, ni zowąd Daria. - Bo w sensie... nie rozumiem jak w takim razie działa u was płeć. Każdy może sobie ją ot tak zmienić, czy to tylko ciało?

Asmodeusa widocznie pochłonęły te rozległe widoki, powoli zapadające się w coraz cieplejsze światło zachodzącego słońca, bo dopiero po chwili się odwrócił.

- Tak właściwie to nie mamy płci - odpowiedział wreszcie. - Gdy powstajemy, przynajmniej. A potem jest ona zależna od anatomii ciał, jakie sobie stworzymy, lub być może osobistych preferencji. Na przykład wiele aniołów, w całej swojej świętobliwości, nie tworzy sobie żadnych narządów rozrodczych, ale i tak wolą być postrzegane jako kobiety, czy mężczyźni. Ja personalnie nie mam takowych preferencji, a więc niezależnie od mojej obecnej anatomii, różnie mi można mówić. Męskie zwroty przyjęły się jednak od tego jak opisany byłem w apokryfach.

- „Stworzymy"? Wy tworzycie sobie ciała?

- Owszem, bo widzisz... - Asmodeus zaczął następnie rozprawiać o tym, czym jest prawdziwa postać nadludzkich istot, bezkształtną kulą energii.

W tym zagadnieniu również spotkał się z kilkoma pytaniami, a gdy wszystkie pragnienia tego tematu zaspokoił, za zachętą Lucyfera objaśniać zaczął całą resztę pozostałych dwóch światów. Przybliżył zwyczaje i hierarchię Niebios, potem piekieł, wyjaśnił kim konkretnie jest Lucyfer, kim Szatan i po krótce opowiedział, jakie to sprawiali oni jemu i Edwardowi problemy w ostatnim czasie. Z tego wyniknęła również opowieść o Szarańczy, Koronie, walce o nią i ostatecznie prawdziwej tożsamości Edwarda. Całe szczęście widocznie ich umysły były już tak przeciążone, że wstąpili na kompletnie nowy poziom pojmowania, w którym Abaddon nie był już tak wielką sensacją.

Tak im minęła kolejna godzina, póki wreszcie nie poruszyli tematu postrzegania przez demony oraz anioły dobra i zła.

- To bardzo niejasne pojęcia - odpowiedział Asmodeus po chwili namysłu. - To znaczy, jeszcze krótko po rebelii nikt Lucyfera i reszty jego świty nie nazywał złymi. Określeniem tym zostali dopiero opisani ci, którzy upadli potem, przegonieni z Niebios za rozmaite występki na swoją własną korzyść. Wiecie, kradzieże, zabójstwa i takie tam. A że wszyscy oni zmuszeni byli dołączyć do królestwa naszego tutaj pana, Niebiosa ogarnęła myśl, że jakim cudem oni mogą być źli, ale ich pan nie? A więc całkiem niesłusznie i on został takim tytułem przyozdobiony.

- Schlebiasz mi Li - dodał posępnie władca.

- Więc tak naprawdę nie jest zły - powiedziała z powątpiewaniem.

Strzelajmy W Szczury 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz