00: Prolog

208 9 4
                                    

Kryję twarz za zasłoną rąk,

Gdybym mógł pewnie uciekłbym stąd

Ciągle myślę: Gdzie był błąd?

Gdzie był mój błąd...


Wkoło grzmią kanonady bomb

A mój dom parę kroków stąd

Paru ludzi jeszcze wczoraj ja

Dziś zostałem całkiem sam


Czy los

Przesądzony jest, czy zgubiony jestem już...?

Mój los, zły los...


Bronię tego miejsca jak lew

Za tych co przelali tu krew

Jeszcze dzień może wytrwam tu dwa...

Może dwa...


Boże mój, czemu bawią się tak?

W imię czego niszczą mój świat?

I nadzieję na następny dzień

I wiarę...

I wiarę w sens*


Jestem zmęczona trwaniem tu

Stłumiona przez wszystkie me dziecięce lęki

I jeżeli musisz odejść

Pragnę, byś po prostu odszedł

Ponieważ Twoja obecność wciąż tu ciąży

I nie zostawi mnie w spokoju


Te rany zdają się nie goić

Ten ból jest po prostu zbyt prawdziwy

Tego jest tak wiele, że czas nie może wszystkiego wymazać


Gdybyś płakał, otarłabym każdą z Twoich łez

Gdybyś krzyczał, walczyłabym z każdym z Twoich lęków

I przez te wszystkie lata trzymałam Cię za dłoń

Jednak Ty wciąż masz połowę mnie


Zwykłeś mnie urzekać

Swym niesamowitym blaskiem

Ale teraz jestem związana przez życie, które pozostawiłeś

Twoja twarz nawiedza, niegdyś moje najprzyjemniejsze sny

Twój głos wypędził ze mnie cały rozsądek**


Pozwalam sobie marzyć i nie zgadzać się z tymi pustymi kłamstwami

To świt reszty naszego życia

Na wakacjach


Usłysz bęben bijący nie do rytmu

Kolejny protestant przekroczył linię

Żeby znaleźć

Through The DarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz