Ⅵ (16+)

65 4 0
                                    

Draco od razu po powrocie miał zamiar pójść pod prysznic. Dzisiejsze zajęcia i opieka nad Gryfonem wykończyły go jak cruciatusy Czarnego Pana, do których porównywał swoją robotę. Nadal nachodziły go myśli o Voldemorcie i mało się dzisiaj nie wygadał na spacerze. Zdecydowanie prysznic to było dobre rozwiązanie. Zdjął swój sygnet rodzinny, który nosił zawsze ze sobą i odłożył go na jedną z półek. Zaczął już nawet rozpinać górne guziki swojej koszuli, gdy nagle za jego plecami rozległo się chrząknięcie. Odwrócił się i od razu wywrócił oczami.

- Chyba nie myślisz, Malfoy, że pozwolę ci iść pod prysznic jako pierwszemu? Zajmuję łazienkę! - wykrzyknął jeszcze zielonooki i jak stał, tak pognał do pomieszczenia, mało nie przewracając się na śliskich kafelkach.

Blondyn westchnął tylko ciężko i opadł na łóżko, przy okazji strącając coś z regału na książki. To coś okazało się ręcznikiem Pottera, który chłopak rzucił wczoraj wieczorem w pośpiechu. Ślizgon po raz kolejny sapnął i zdał sobie sprawę, że czym prędzej musi zanieść brunetowi jego własność, albo w innym wypadku chłopak przywłaszczy sobie ręcznik szarookiego. Wstał więc i pomaszerował w stronę łazienki.

- Potter, nie mam zamiaru pożyczać ci mojego ręcznika, a swojego zapomniałeś i-

Uchylił drzwi, które na nieszczęście nie miały żadnego zamku i aż oniemiał z wrażenia - Harry stał pośrodku, zasłaniając swoją nagość. Miał chyba zamiar wejść pod prysznic, ale przeszkodził mu pewien napalony blondyn, który aż zagryzł wargę widząc tylko delikatnie zarysowane, lecz nie patykowate ciało. Zupełnie jak w jego fantazjach. Trudno mu było nie skorzystać, mając taką okazję, a jak to się mówi: raz kozie śmierć.

Rzucił haftowany ręcznik na bok i pewnym krokiem podszedł do Wybrańca, popychając go na ścianę za nim i przygważdżając nadgarstki ponad głową. Zatopił się na chwilę w oczach niby szmaragdach i chciał, by chwila bliskości trwała wiecznie. Gryfon speszył się i spuścił wzrok, a Draco wykorzystał chwilę rozproszenia drugiego chłopaka. Delikatnie chwycił jego podbródek w dwa palce jednej z dłoni, a następnie przechylił głowę i wpił łapczywie w malinowe i cudownie miękkie usta bruneta. Ten o dziwo zaczął odpowiadać na pocałunek, a nawet drżącymi rękoma powoli odpinał guziki koszuli Malfoya. Blondyn, uznając to za zgodę, puścił nadgarstki Pottera i powoli się od niego odsunął. Pozbył się swoich ubrań, stając przed nim całkiem nago.

Zbliżył się ponownie, obejmując chłopaka w talii i ponownie smakując jego boskich warg. Gryfon zaczął kreślić szlaczki na jego klatce piersiowej, sprawiając mu wielką przyjemność. Po chwili Draco oderwał się od niego i uwodzicielskim głosem zapytał:

- Przydałby się nam teraz ten twój lubrykant, co Potty?

- Skąd ty... - zarumienił się aż po czubki uszu i zaprzestał swojej czynności, zabierając dłonie.

- Później ci wyjaśnię, dzisiaj chyba obejdziemy się bez - chwycił rękę tego drugiego i patrząc mu zdecydowanie w oczy, pociągnął za sobą do kabiny prysznicowej.

Blondyn odkręcił ciepłą wodę, a już po chwili para wodna poniosła się po łazience i pokryła duże lustro o złotej ramie. Nabrał na dłoń trochę cynamonowego płynu do mycia i delikatnymi, a jednocześnie zachłannymi ruchami masował skórę drugiego. Pieścił jego stwardniałe sutki, a pocałunki skierował na szyję, gdzie zasysał i podgryzał w tym samym czasie. Harry był w siódmym niebie, a Malfoy spełniał swoje najgłębsze pragnienia, co sprawiło, że oboje czuli spełnienie.

W pewnym momencie starszy chłopak obniżył swoje dłonie na wysokość bioder i jednym nagłym ruchem przekręcił bruneta tak, że stał on teraz tyłem do Dracona, opierając się głową o chłodne kafelki prysznica.

Dalszej części można się łatwo domyślić, ale jak to mówią, życie nie jest wcale takie kolorowe. Podczas, gdy w łazience rosła temperatura, do domku numer 19 zakradł się nie kto inny, jak Astoria Greengrass. Dziewczyna, razem z Theodorem Nottem, uknuła plan znalezienia czegoś, czym można byłoby szantażować znienawidzonego Malfoya.

Wchodząc do domku, była gotowa na wszystko, ale nie na panującą w nim ciszę. Mimo to, zakradła się do sypialni chłopaków i od razu uśmiechnęła się chytrze, podchodząc do regału z książkami. Chwyciła, bowiem w palce rodowy sygnet i podrzuciła nim do góry.

- No, Draco, nie myślałam, że pójdzie tak łatwo.

Jednak zaciekawiło ją cos jeszcze. Skoro w domku mieszkał również Wybraniec, to czy nie przyjemnie byłoby mieć dwie osoby w małym paluszku i to jeszcze tak ważne w świecie czarodziejów? Podeszła do, jak przypuszczała, komody Pottera i otworzyła najniższą z szuflad. Znała takie triki, z tego też powodu prawie od razu sięgnęła na dno, znajdując coś, co przemieniło jej oczy w spodki od filiżanek. W ręku trzymała różdżkę. I to jeszcze nie byle jaką, a Czarną Różdżkę. Rozdziawiła usta i zamarła w bezruchu przez natłok myśli. Na pewno nie tego się tu spodziewała, ale otrząsnęła się z szoku, zwróciła przedmiot na miejsce i ze zwycięskim uśmiechem wymalowanym na twarzy, ruszyła wprost do wyjścia. Po drodze jednak usłyszała dziwny odgłos. Dochodził on z łazienki i brzmiał jak jakieś ciche miauknięcie. Ślizgonka stanęła pod drzwiami i lekko je uchyliła. To, co zobaczyła i usłyszała w środku, przeszło jej najśmielsze oczekiwania: dwaj wrogowie razem pod prysznicem, a gdyby to nie wystarczało, to na dodatek sapnięcia i jęki szczytowania wskazywały, że chłopakom się to podobało. Z myślą, że teraz ma ich w małym paluszku, trzasnęła drzwiami i czym prędzej uciekła do Theo, opowiedzieć mu o świetnych znaleziskach.

Draco namydlał właśnie plecy Pottera, który zmęczony opierał swoje czoło na bladym ramieniu ze znakiem Śmierciożerców. Nagle obaj usłyszeli głośny trzask i spojrzeli po sobie wystraszeni.

Ktoś tu był i ich nakrył.

Ślizgon natychmiast zaprzestał swojej czynności, opłukał swoje włosy pod ciepłym strumieniem i otworzył drzwi kabiny, wpuszczając do środka zimne powietrze.

- D-draco?

Szarooki jednak nie odpowiedział na błagające spojrzenie zamglonych oczu koloru śmiercionośnego zaklęcia, tylko owinął swój ręcznik wokół bioder i wyszedł z łazienki, zostawiając w niej zdezorientowanego Wybrańca.

Dla Harry'ego miało to jednak większe znaczenie niż tylko zwykły seks, nawet w wypadku zagrożenia nagłówkiem w Proroku. Już pomijając sam fakt, że jeszcze nigdy nie przeżył czegoś tak cudownego, to w ostatnich dniach Draco naprawdę zaczął dużo znaczyć i zwykłe mieszkanie w jednym domku było czymś, co nawet dawało mu odrobinkę radości. Wspólne przekomarzanie się, kłótnie o błahostki, spacer do lasu, a nawet nieszczęsna lekcja OPCM.

Gryfon zjechał po zimnej ścianie i opadł do mokrego brodzika, chowając twarz w rękach.

No bo jak można doświadczyć dwóch odrzuceń w ciągu jednego tygodnia?

Przez następne pół godziny Potter siedział w takiej pozycji, pozwalając kroplom wody spływać po jego plecach. Po tym czasie stwierdził jednak, iż nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ponieważ każdemu zdarzają się takie sytuacje, a był to tylko koleżeński, niezobowiązujący seks. Nawet nie koleżeński - przecież nadal wrogami pozostaną, tak jak to było przedtem. Winę zrzucił na buzujące hormony, orientację seksualną i kilka innych irracjonalnych rzeczy, a następnie sam jeszcze przemył się pod lodowatą wodą, odbył wieczorną toaletę i wrócił do sypialni, ciesząc się, że Dracon śpi, a ten długi i męczący dzień w końcu dobiega końca.

It's just a dream || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz