29 2 0
                                    

Przechodząca akurat okolicą Luna, dołączyła do zadumanego na pomoście Gryfona, powodując u niego ponowne pragnienie życia przez chwilę jak zwykły Mugol. Harry nie chciał nigdy być Wybrańcem. To los, los wybrał dla niego taką rolę do odegrania i każdą misję wykonywał, ponieważ musiał. Czasem dość miał bycia bohaterem, wybawcą świata i walecznym nastolatkiem. Miał ochotę stanąć naprzeciwko Voldemorta i ulec, zginąć, przestać w końcu być kimś ważnym. Nie miał ochoty walczyć w nadchodzącej bitwie, ale co innego miał robić? Hermiona pewnie radziłaby mu iść z tym do dyrektora, ale ze starcem ostatnio nie działo się najlepiej i pewnie nie byłaby to dobra opcja. Możliwym jest nawet, że uwierzył w pogłoski na temat realnej śmierci Czarnego Pana. A Snape? Nie, również był Śmierciożercą i brunet tylko dobrowolnie wydałby się w łapy osoby, która czekała na jego śmierć już od kilkunastu lat. A może tak by było prościej...?

Jego rozmyślania przerwała Krukonka, rozpoczynając monotonną gadkę na temat nargli, sklątek tylnowybuchowych i mantykor. Przyuważyła jednak, że Potter jest dzisiaj jakiś przygaszony i coś go trapi, dlatego zagadnęła. 

- Harry, możesz mi wszystko powiedzieć. Pomogę ci.

Gryfon nagle przestał myśleć o bohaterstwie, a rozpoczął o Draco. Korzystając z okazji, postanowił zwierzyć się Lovegood i poprosić o radę.

- Wiesz, Luna. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad taką jedną rzeczą. Kim dla siebie byliby dwaj wrogowie, którzy najpierw się nienawidzą, potem kochają i to dosłownie - nie miał zamiaru podawać imion, a wątpił by dziewczyna wyobraziła sobie w tej sytuacji jego - Później ten jeden rzuca drugiego, łamiąc mu serce, ale następnego dnia znów daje jakieś fałszywe znaki, że niby mu zależy na relacji. Kim oni dla siebie są? Przecież obaj mają jakieś motywy, a jednak wszystko się komplikuje...

- Każda relacja jest inna, Harry - spojrzała na chłopaka rozumnie, zdając sobie sprawę, że mówił o dwóch mężczyznach, a nie związku hetero - Z pozoru może się wydawać, jakby było się na straconej pozycji, ale czasem warto dać drugą szansę. A najważniejszy jest czas i rozmowa. Dopiero wtedy da się zrozumieć działania drugiej osoby.

Złoty Chłopiec obiecał sobie wykorzystać radę blondynki i w niezbyt odległej przyszłości pogadać z Draco. Jedna rzecz tylko go zastanawiała - Luna sprawiała wrażenie, jakby od dawna o wszystkim wiedziała. Mimo tego, zignorował swoje przeczucia i poszedł na śniadanie.

 ✵ ✷ ✵

Harry dosiadł się do stolika Deana i Seamusa, ponieważ nie widział tej dwójki od wypadku Rona. Pięknie pachnące racuchy wyglądały obiecująco, toteż nałożył ich sobie kilka i z wilczym apetytem pożerał w całości.

- Co tam u was słychać? - zagadnął między kolejnymi gryzami.

- Mama przysłała mi nowy egzemplarz książki o zawodnikach quidditcha - pochwalił się Finnigan i z dumą pokazał na mieniącą się okładkę z ruchomymi postaciami - Powiedziała, że póki nie możemy latać na miotłach, powinienem mieć chociaż dobre wspomnienia o grze przy czytaniu. Ale był całkiem spory problem z sowami. Snape nie chciał dać mi wysłać listu z podziękowaniami, chociaż innym Ślizgonom pozwalał! To niesprawiedliwe! Ten cholerny, przeklęty...

- Seamus...- jego koledzy niepokojąco wpatrywali się w coś za jego plecami. Odwrócił się i znalazł bezpośrednio przed tłustowłosym profesorem.

- U mnie w pokoju. Teraz. I minus piętnaście punktów za obrażanie nauczyciela - załopotał peleryną i pociągnął za sobą Gryfona. Harry już od jakiegoś czasu zauważył, że nauczyciel obserwował ich stolik. Co jakiś czas zerkał także na Malfoya. Może martwił się o swojego chrześniaka?

It's just a dream || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz