96-Postrzał.

262 28 17
                                    

ALASTOR:
Akurat gdy szantażysta miał pociągnąć za spust, coś zaszeleściło w krzakach obok.
Po chwili wypadł z niego jeleń, a że mężczyzna tam spojrzał, postanowiłem coś zrobić i rzuciłem się na niego, próbując wyrwać mu broń z ręki.
-Ty gnoju!
Zaczęliśmy się siłować.
Miałem jakieś mięśnie więc nie byłem taki słaby, w końcu parę lat sam targałem zwłoki i kopałem groby, ale on również był silny.
Kątem oka zobaczyłem biegnącego w naszą stronę Blondyna, którego zobaczył również mój przeciwnik.
-Miałeś być sam!-Krzyknął zielonooki i przyłożył mi z pięści w brzuch.
Skuliłem się, ale nie puściłem broni.
W końcu chodziło tu o moje życie. W zasadzie o życie mojego przyjaciela również, bo gdybym ja zginął, nieznajomy z pewnością nie miałby oporów by zabić i jego.
-Akurat tego umowa nie obejmowała!-Tym razem to ja krzyknąłem i nadepnąłem przeciwnika w stopę.
Zrobiłem to tak mocno że mogliśmy usłyszeć trzask.
Mężczyzna zawył.
-Al!-Usłyszałem za sobą Anthony'ego.
Był już blisko.
Byłem pewien że mi pomoże i wygramy, ale wtedy... cóż.
Kiedy broń była wycelowana w jego kierunku, szantażysta pociągnął za spust, a zaraz po tym usłyszałem upadek.
Moje oczy powiększyły się.
NIE!
Znalazłem w sobie jakąś moc i uderzyłem czarnowłosego w twarz tak mocno, że go znokautowałem.
Upadł nieprzytomny, a ja przejąłem broń i zacząłem strzelać w niego tak długo aż nie zużyłem całego magazynku.
Po tym spojrzałem ma niego nienawistnie i trochę psychopatycznie, oddychając ciężko, aż przypomniałem sobie o chłopaku.




To dobrej nocy wam życzeeee! 😃

|RADIODUST| Krwawa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz