ROZDZIAŁ 39

832 50 0
                                    

💎VALERIA💎

Z pamiętnika, Valerii (część 2)

Urodziłam najpiękniejsze dziecko na świecie. Dopiero, gdy trzymałam ją w ramionach zrozumiałam, że gdybym posłuchała Alvaro straciłabym coś najważniejszego.

Aurora miała już trzy latka. A my razem ze Shazem dopiero zaczęliśmy się zastanawiać nad tym, by wrócić do Ameryki. Decyzja była bardzo trudna, zważając na to, że mój mąż pracował na bardzo dobrym stanowisku, a o przeniesieniu nie mógł nawet myśleć.

– Skarbie, wracajmy. Trudno, skoro dla ciebie to tak ważne, już teraz zadzwonię do Michaiła i umówię się z nim na ponowne negocjacje. Myślę, że nie będzie problemu z moim powrotem.

Mówił to tak swobodnie, jakby nigdy nic, a we mnie rozdzierał się jakiś niepokój. Przez te trzy lata trzymałam moją córkę z dala od tamtych zakątków, zaś... nadszedł czas na powrót – ciężki zresztą, kiedy myślami odchodziłam do dawnego kochanka, z którym nie chciałam mieć już nic wspólnego – i musiałam stanąć twarzą w twarz z przeszłością.

– Mamusiu! – trzylatka podbiegła do mnie trzymając w pulchnych łapkach jakąś miseczkę. – Tata pozwolił mi zbierać ślimaki – uśmiechnęła się promiennie pokazując mi paluszkiem na zatopione skorupki.

Zachichotałam zerkając na Shaza, który patrzył na nią oniemiały.

– Słoneczko, ale nie mówiłem byś je topiła – pochylił się czochrając jej brązowe włoski.

Ta nagle zbladła marszcząc słodko nosek. Gdybym nie wiedziała, że jest córką Alvaro może i bym nawet nie dostrzegła tych podobnych reakcji jakie miał brunet.

– Co to znaczy topiła?

– Och, skarbie – jęknęłam chwytając ją w pasie. Usadowiłam na udach i pocałowałam w czubek głowy. Shaz usiadł obok nas zabierając od niej miseczkę, postawił ją na stole i patrzył na nas z radością wypisaną na twarzy. – Utopić to znaczy... – zaczęłam spokojnie próbując ubrać to jakoś ładnie w słowa, żeby to zrozumiała. – To znaczy wrzucić coś co nie potrafi pływać do wody, i zostawić.

– Co? – szok na jej twarzy był zbyt zabawny, bym utrzymała spokój. – Mamusiu, czyli utopiłam moje ślimaki? Mogę je jakoś uratować? Nie chcę żeby umarły!

Ups, chyba było już za późno, ale tylko wzruszyłam ramionami zerkając na męża.

– Pójdę do gabinetu i porozmawiam z Michaiłem. Może i Alvaro będzie dostępny, to od razu i jego powiadomię o powrocie.

Zamarłam słysząc to imię wychodzące z jego ust. Nie chciałam, by wiedział o naszym powrocie, i chciałam zrobić wszystko, żeby się o tym nie dowiedział.

– A może zadzwonisz do mojego ojca? Może Michaił ma już nowego wspólnika?

– Nie, kochanie – pokręcił rozbawiony głową. – Michaił ma ze mną kontakt i wiem, że od trzech lat ciągle chce żebym wrócił.

Czyli byłam w kompletnej dupie...

***

W Bogocie było pięknie. Kolumbia świeciła słońcem w dzień naszego powrotu, i chociaż bolało mnie serce to musiałam przyznać, że tęskniłam za tym miejscem jak nigdy wcześniej.

– Tatusiu, mogę na twoje rączki? – Aurora wyciągnęła swoje krótkie ramiona w stronę Shaza. Ten bez wysiłku chwycił ją w swoje objęcia i przytulił do siebie całując w czoło.

RUBIN |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz